Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przedstawiło projekt nowelizacji ustawy o prawie autorskim. Jedną z propozycji jest likwidacja art. 30, powoływanego jako podstawa dla działalności polegającej na monitoringu mediów. Czy oznacza to koniec press-clippingu?
Elżbieta Traple:
Według mnie nawet teraz art. 30 nie daje podstawy dla press-clippingu. Trudno uznać podmioty zajmujące się taka działalnością za ośrodki informacji lub dokumentacji, o których mowa w ustawie. Prowadzą one działalność na zlecenie i nie gromadzą dokumentacji. Faktem jest, że na tym polu dochodzi do nadużyć i firmy monitorujące media powołują się na ten właśnie przepis.
Co więc zmieni się w praktyce po jego usunięciu? Powstanie czarna dziura dla monitoringu mediów?
Zmieni się niewiele. Tak jak już mówiłam art. 30 nie jest bezpiecznym portem dla press-clippingu. Jego usunięcie niewiele więc zmieni. Przepis ten sam w sobie jest pusty, dotyczy bowiem sporządzania własnych opracowań dokumentacyjnych oraz pojedynczych egzemplarzy fragmentów opublikowanych utworów, a więc nośników fizycznych, podczas gdy teraz mamy do czynienia z utrwalaniem treści w pamięci komputera i ich zwielokrotnianiem bez sporządzania nośnika.