Niedawna wypowiedź Donalda Trumpa – która zbulwersowała media nurtu głównego i zachodnią opinię publiczną – na temat jego niechęci do obrony krajów sojuszniczych nieinwestujących odpowiednich środków na swoją obronność okazała się niezwykle efektywna. W ciągu tygodnia kilka krajów członkowskich NATO zapowiedziało zwiększenie wydatków na zbrojenia, a największe europejskie tytuły prasowe piórem swoich publicystów zwróciły uwagę na konieczność zwiększenia pomocy dla Ukrainy i budowania nowego europejskiego systemu obronnego.

Nadal brakuje jednak w Europie polityka lub partii politycznej, która jasno nakreśliłaby kierunek działań wzmacniających integralność obronną Unii Europejskiej. Ktoś powie, że oczekiwanie na takiego silnego przywódcę ma złe konotacje historyczne, szczególnie w odniesieniu do XX-wiecznych systemów totalitarnych. Ale ja wcale nie doszukuję się wzorów w takich postaciach jak Mussolini, Hitler czy Franco. Wręcz przeciwnie: w tych indywiduach i głoszonych przez nich poglądach dostrzegam jedynie silny pierwiastek entropii politycznej. Stosując nieszablonowe porównanie do praw natury, ich osiągnięcia oceniam jedynie miarą nieuporządkowania i rozpadu wspólnych wartości kultury europejskiej.

Greckie korzenie idei państwa doskonałego

O wiele ciekawsze przykłady dostrzegam w bardzo odległej przeszłości. W połowie IV wieku przed Chrystusem wielki grecki filozof Arystotoles zaczął pisać monumentalną rozprawę o poszukiwaniu ustroju państwa doskonałego. Dzieło to znamy pod nazwą „Polityka”. Stagiryta zwracał uwagę, że bezpieczeństwo cywilizacji helleńskiej zależy od zjednoczenia wszystkich polis w pojedynczą politeję. Jakby na marginesie tych nowatorskich rozważań o konstytucji takiego wzorowego państwa, niby od niechcenia dał do zrozumienia, że ów zjednoczony twór państwowy byłby tak silny, że mógłby rządzić całym światem. Za tą subtelną aluzją kryło się coś bardzo konkretnego – przesłanie skierowane przede wszystkim do jednego czytelnika, swojego ulubionego ucznia: młodego Macedończyka, który właśnie przejmował po zamordowanym ojcu władzę nad Macedonią i zwierzchnictwo greckiego Związku Korynckiego. Pod jego panowaniem Hellada przeradzała się ze zdefragmentowanej społeczności w prężną wspólnotę greckich państw-miast, tworzących zwartą unię polityczną i obronną z rosnącym w siłę królestwem Macedonii. Arystoteles uważał, że przyjmując zwierzchność króla Aleksandra, Grecy nic nie tracą ze swojej tożsamości kulturowej, a jedynie zyskują potężnego protektora, który wkrótce otworzy przed nimi cały świat. Wielki filozof wskazywał, że jedność mimo różnorodności oznacza siłę i rozwój.

Krytycy Arystotelesa zwracali uwagę, że nie dostrzegał on zagrożeń dla rodzimej kultury, ponieważ – choć był Grekiem – miał powiązania rodzinne z Macedonią. Nie bez powodu podejrzewano, że darzył Aleksandra szczególnym uczuciem. W tamtej epoce nie rozróżniano preferencji seksualnych. Miłość była bezprzymiotnikowa, nie podlegała cenzurze, ocenom, naganom czy ograniczeniom. Trudno dzisiaj spekulować o naturze więzi, jaka łączyła wielkiego nauczyciela ze słynnym uczniem. Ale ten wzajemny szacunek, przeplatany jasno wyrażanym uwielbieniem z obu stron, nie czynił Arystotelesa bezstronnym cenzorem strategii macedońskiego króla.

Opinia większości Greków o jedności Hellady pod berłem Argeadów była zgoła odmienna od stanowiska Stagiryty. Macedończyków postrzegali jedynie jako górskich pastuchów i nuworyszy politycznych. Pełna zmysłowości, zbudowana przez pradawnych Ariów, olśniewająca splendorem, feeryczna i wielowiekowa kultura starożytnej Persji kusiła wysublimowane zmysły Greków. Dlatego w czasie wojen Aleksandra z Persją, a nawet jeszcze w bitwie pod Gaugamelą (331 r. p.n.e.), więcej Greków służyło dobrowolnie w armii Dariusza niż w wojsku Aleksandra. A jednak to spektakularne zwycięstwa tego drugiego przyczyniły się do rozpowszechnienia greckich wartości poza Półwysep Bałkański. Wbrew pozorom kompromis polegający na porzuceniu własnej indywidualności poszczególnych polis nie tylko nie zniszczył ideałów hellenizmu, ale wręcz uczynił kulturę grecką nieśmiertelną.