Adwokat czy prawnik: adwokatura apeluje ws. Stanisława Sz.

Czy Adwokatura może skutecznie wytoczyć sankcje prawne za nazwanie domniemanego rosyjskiego szpiega adwokatem?

Aktualizacja: 26.10.2014 17:41 Publikacja: 26.10.2014 12:40

Adwokat czy prawnik: adwokatura apeluje ws. Stanisława Sz.

Foto: Fotorzepa, Jakub Dobrzyski

Prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej zaapelowało do dziennikarzy o staranność w przekazywaniu informacji na temat Stanisława Sz. prawnika zatrzymanego w związku z podejrzeniem szpiegostwa na rzecz Rosji. Niektórzy sugerują sankcje prawne, czy mają jednak jakieś szanse?

- Media zamiennie używają terminów „prawnik" i „adwokat", traktując je jako wyrazy bliskoznaczne; wyjaśniamy, że Stanisław Sz. nie jest ani adwokatem ani aplikantem adwokackim - zwraca uwagę prezydium NRA.

Apeluje, by opisując sprawę osób podejrzanych o szpiegostwo na rzecz Rosji dziennikarze nie posługiwali się terminem „adwokat" w odniesieniu do Stanisława Sz., gdyż może to godzić to w dobre imię adwokatury.

Oczywiste jest, że dla każdego środowiska fakt znalezienia się w jego szeregach osoby podejrzanej o tak poważne przestępstwo i czyn niemoralny jakim jest szpiegostwo, jest sprawą wyjątkowo przykrą. Z drugiej strony od dziennikarzy słusznie wymaga się staranności w redagowaniu wiadomości, o czym jasno stanowi prawo prasowe i zasady odpowiedzialności za podawane słowo.

Takie przypadki czy uogólnienia zdarzają się jednak częściej i nie tylko prasie. Żyjemy wszak w epoce internetu. Nieraz pewnie wynika to z niedoinformowania autora tekstu, innym razem niestaranności albo zwyczajnego „podkręcania" informacji.

Tytuł zawodowy adwokata podlega ochronie prawnej, tak samo jak radcy prawnego. Trudno to jednak przełożyć na prawne sankcje. A to dlatego, że ochrona dobrego imienia, dóbr osobistych takich jak renoma, cześć jest w Polsce indywidualną sprawą. Można się zżymać na to, gdy ktoś uogólnia mówiąc np., że katolicy czy księża to tak a tak postępują..., ale takie mamy prawo.

Co jakiś czas do sądów trafiają też pozwy składane np. pod wpływem przekonań politycznych, które nie pochodzą od bezpośrednio poszkodowanych i sądy je oddalają. W sprawie sprzed kilku lat Stanisława S. pozwał lidera PiS za publiczną wypowiedź, że „SLD jest organizacją przestępczą". Miało to naruszyć jego część jako członka partii. Sąd Najwyższy orzekł, że w przypadku tzw. kolektywnego znieważenia, osoba wchodząca w skład tej zbiorowości może domagać się ochrony tylko wtedy, gdy jest możliwe stanowcze ustalenie, że wypowiedź jej właśnie dotyczyła (sygn. I CSK 118/06).

Nie ma więc mowy by adwokat X czy Y skutecznie zdyscyplinował autorów takich nieścisłości jak nazwanie Stanisława Sz. adwokatem. A co może zrobić Naczelna Rada Adwokacka?

- Posługiwanie się tytułem adwokata bez uprawnień jest nielegalne, może stanowić czyn nieuczciwej konkurencji. Tu mamy jednak inną sytuację. NRA może jedynie zwrócić na tą kwestię uwagę i prosić o niewprowadzanie publiki w błąd - wskazuje adwokat Krzysztof Czyżewski, zajmujący się sprawami dóbr osobistych.

- Mylenie czy świadome nazywanie magistra prawa (stojącego pod ciężkim zarzutem) z adwokatem na pewno jest przejawem braku należytej staranności i rzetelności dziennikarskiej. Ale czy to jest naruszeniem dóbr osobistych adwokatury? Ja bym bym z tym ostrożny - podobnie uważa adwokat Paweł Litwiński.

Bardziej stanowczy jest adwokat Jerzy Naumann: - Skoro Stanisław Sz. nie jest adwokatem - co bardzo łatwo w 15 sekund sprawdzić online, to podawanie na ten temat nieprawdziwej informacji jest aktem rażącego braku staranności dziennikarskiej. W takiej sytuacji, bez żadnej ze strony adwokatury megalomanii, słuszne jest oczekiwanie, aby redakcja niezwłocznie zamieszczała sprostowanie połączone z przeproszeniem a niestarannemu dziennikarzowi powinna być zmyta głowa przez naczelnego. A gdyby sytuacja się powtarzała, należałoby rozważyć sięgnięcie po instrumenty prawne.

Zdaniem adwokata Grzegorza Kuczyńskiego, jedyna droga to pozew o naruszenie dobrego imienia adwokatury - jako instytucji.

Prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej zaapelowało do dziennikarzy o staranność w przekazywaniu informacji na temat Stanisława Sz. prawnika zatrzymanego w związku z podejrzeniem szpiegostwa na rzecz Rosji. Niektórzy sugerują sankcje prawne, czy mają jednak jakieś szanse?

- Media zamiennie używają terminów „prawnik" i „adwokat", traktując je jako wyrazy bliskoznaczne; wyjaśniamy, że Stanisław Sz. nie jest ani adwokatem ani aplikantem adwokackim - zwraca uwagę prezydium NRA.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Matura i egzamin ósmoklasisty
Egzamin 8-klasisty: język polski. Odpowiedzi eksperta WSiP
Prawo rodzinne
Rozwód tam, gdzie ślub. Szybciej, bliżej domu i niedrogo
Nieruchomości
Czy dziecko może dostać grunt obciążony służebnością? Wyrok SN
Prawo w Polsce
Jak zmienić miejsce głosowania w wyborach prezydenckich 2025?
Prawo drogowe
Ważny wyrok dla kierowców i rowerzystów. Chodzi o pierwszeństwo