Koronawirus: jaki test wybrać?

Chcecie sprawdzić, czy kontakt z COVID-19 macie już za sobą? Upewnić się, czy macie przeciwciała, które świadczyłyby o przebytej infekcji, a tym samym przestać żyć w nieustannym lęku przed zakażeniem? Podpowiadamy, w które testy warto zainwestować.

Publikacja: 13.05.2020 18:25

Koronawirus: jaki test wybrać?

Foto: AdobeStock

Na bezpłatne badania mogą liczyć pacjenci u których na podstawie objawów i wywiadu epidemiologicznego można podejrzewać zakażenie koronawirusem Sars-CoV-2. Na testy skierują ich  służby sanitarno-epidemiologiczne lub zatrudnieni w szpitalach lekarze zakaźnicy. Z bezpłatnej diagnostyki mogą też skorzystać pracownicy służby zdrowia, w tym zajmujący się próbkami osób z COVID-19. Pozostałym, którzy ze względu na obawy przed ewentualnym zachorowaniem,  chęć powrotu do normalności, powrotu do pracy, korzystania w pełni z życia, czy troskę o bliskich z grupy wysokiego ryzyka, chcieliby sprawdzić czy mieli już kontakt z koronawirusem, pozostaje przebadanie się na własną rękę. I tu zaczyna się problem.

W internecie bez trudu można znaleźć placówki diagnostyczne, które oferują takie usługi. Cena to od ok. 100 zł za ponad 500 zł, w zależności od rodzaju zastosowanej metody. A wybór niemały.

W grę wchodzą m.in. szybkie testy serologiczne na koronawirusa (kasetkowe). Na rynku dostępnych jest aktualnie wiele różnych testów, głównie wyprodukowanych w Azji, zarówno do poszukiwania przeciwciał przeciw wirusowi SARS-CoV-2. Na wynik czeka się kilkanaście minut. Niestety, wynik ujemny nie daje pewności, czy dana osoba nie przechodzi właśnie infekcji. Przeciwciała IgM i IgG przeciwko COVID-19 wykrywane są dopiero po 2-3 tygodniach od ewentualnego zakażenia.  Testy te nie są właściwie zwalidowane, niestety dają dość liczne wyniki fałszywie dodatnie i fałszywie ujemne. Nie są obecnie rekomendowane przez ekspertów.

Obecność przeciwciał anty -SARS-CoV-2 w klasach IgM, IgA i IgG wykaże też test serologiczny z krwi żylnej. Trzeba jednak wiedzieć, jak interpretować zarówno wynik ujemny jak i dodatni. 

Dużo pewniejszy wynik daje test molekularny, który wykrywa materiał genetyczny wirusa SARS-CoV-2 metodą RT PCR. Jego celem jest jednak potwierdzenie aktualnie trwającego zakażenia, a nie jego przebycia. Jest zdecydowanie droższy od testu kasetkowego. Dłużej trzeba też czekać na wynik - nawet kilkadziesiąt godzin. Testy genetyczne potwierdzające zakażenie  koronawirusem SARS-CoV-2 wykazują wysoką skuteczność, jednak czasem konieczne jest powtórne badanie w celu potwierdzenia wyniku. Badanie dla klientów indywidualnych jest trudno dostępne. Część laboratoriów wykonuje je aktualnie tylko na zlecenie podmiotów medycznych, a część stosuje dzienne limity dostępności, z pierwszeństwem dla personelu medycznego.

Pozostaje pytanie, czy i kiedy warto się badać. Zdaniem  prof. Bożeny Walewskiej-Zieleckiej, specjalistki chorób wewnętrznych i patomorfologa,  podstawowym pytaniem, jakie powinniśmy sobie zadać, jest powód, dla którego chcemy zrobić testy. -  Międzynarodowe wytyczne mówią jasno: obecność przeciwciał nie oznacza, że mamy odporność na koronawirusa, tylko, że mieliśmy kontakt z patogenem. Nie mówią, czy jesteśmy w trakcie, czy po infekcji. Wymagają weryfikacji testem molekularnym, który określi czy jesteśmy zakaźni czy nie - tłumaczy specjalistka. Jak wyjaśniła dobrze jest też być świadomym konsekwencji, jakie wiążą się z badaniem.- Jeżeli ktoś ma psychologiczną potrzebę przetestowania się, może to zrobić – przekazać krew żylną do badań serologicznych w klasie IgG i IgM, ale musi się liczyć z wynikiem ujemnym. I wówczas pojawia się pytanie - kiedy robić kolejny test. Z perspektywy medycznej oznacza to powtarzanie badań – trudno powiedzieć jak często. Co tydzień?  Co dwa tygodnie?  Pytanie, po co? Z kolei wynik pozytywny oznacza  zgłoszenia się do Sanepidu lub szpitala zakaźnego w celu pobrania wymazu z nosogardła na badanie RT PCR. Nawet, jak nie ma objawów. Brutalnie mówiąc, warto się zastanowić, czy to się opłaca - podsumowuje lekarka.

Istnieje jeszcze jedna droga, którą wybiera część Polaków. Zakładają, że skoro wirus krąży po świecie od pewnego czasu, jest bardzo zakaźny, a większość osób przechodzi go łagodnie lub bezobjawowo, to zapewne mają już infekcję za sobą i są bezpieczni. Profesor  Walewska-Zielecka odradza jednak podążanie tą drogą - Po pierwsze posiadanie przeciwciał u osób badanych czy założenie, że przeszliśmy chorobę, nie oznacza, że mamy “paszport immunologiczny” na koronawirusa na całe życie, czyli że nie zachorujemy ponownie. Zbyt mało wiemy na temat tego wirusa, by stawiać takie wnioski – tłumaczy. - Po drugie: z dotychczas przebadanych 150 tys. osób około  4,5 proc. próbek było dodatnich. Podobne wskaźniki są na całym świecie. Jeżeli  przełożymy te dane na 38 mln, czyli populację Polski, to daje 4-5 osób na 10000 pacjentów. Z prostej matematyki wynika więc, że nie możemy zakładać, że chorobę mamy już za sobą. Na taki stan przyjdzie nam czekać kilka lat. Wracamy więc do punktu wyjścia: jeśli nie mamy objawów, a dla zdrowia psychicznego chcemy wiedzieć, czy mamy przeciwciała, możemy się badać. Ale testy nie zastąpią profilaktyki, jaką jest właściwe noszenie maseczki i utrzymywanie dystansu fizycznego, zwłaszcza w obecności osób z grupy szczególnego ryzyka - podsumowuje ekspert.

 

Diagnostyka i terapie
Rak prostaty. Komu jeszcze grozi seryjny zabójca?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Diagnostyka i terapie
Cyfrowe narzędzia w patomorfologii przyspieszają diagnozowanie raka
Diagnostyka i terapie
Depresja lekooporna. Problem dotyczy 30 proc. pacjentów
Diagnostyka i terapie
„Nie za wszystkie leki warto płacić z pieniędzy publicznych”
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Diagnostyka i terapie
Blisko kompromisu w sprawie reformy polskiej psychiatrii