Reklama

Prezes mBanku o podatkach, frankach i nowej strategii: To nie jest sektor nadzwyczajnych zysków

– To nie banki stracą, lecz Polacy – przekonuje Cezary Kocik, prezes mBanku, ostrzegając przed skutkami podwyżki CIT dla banków. Zapowiada też koniec sagi frankowej i skok do wyższej ligi dzięki nowej strategii.

Publikacja: 22.09.2025 21:14

Cezary Kocik, prezes mBanku

Cezary Kocik, prezes mBanku

Foto: materiały prasowe

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Dlaczego prezes mBanku uważa, że podwyżka podatku CIT jest szkodliwa nie tylko dla banków?
  • Jakie skutki może przynieść podwyżka podatku dochodowego dla sektora bankowego?
  • Czy zagraniczni właściciele polskich banków będą protestować?
  • Na czym polega nowa strategia mBanku? Jakie bank planuje zyski i dywidendy?
  • Jak mBank zamierzają osiągnąć wzrost udziału w rynku?
  • W jaki sposób mBank planuje wykorzystać sztuczną inteligencję w swojej działalności?

Co pana ostatnio najbardziej niepokoi?

To, co się dzieje na świecie, sytuacja na Ukrainie, konflikty na Bliskim Wschodzie, rosnące napięcie między Izraelem a Turcją…

A nie widmo podwyżki podatku CIT dla banków z 19 do 30 proc. w przyszłym roku?

Komentowałem to niedawno na łamach „Rzeczpospolitej” i nie ukrywam, że moim zdaniem to szkodliwa, dyskryminująca i krótkowzroczna propozycja. Od dawna staram się przekonać opinię publiczną, że traktowanie sektora bankowego jako „dojnej krowy”, z uzasadnieniem, że banki są złe, bo gdzieś wynoszą swoje zyski, jest ścieżką donikąd. To po prostu penalizacja ich akcjonariuszy! A przecież większość Polaków jest akcjonariuszami banków, często nawet nieświadomie, poprzez systemy emerytalne. Tak naprawdę w interesie i państwa, i społeczeństwa leży uświadamianie, że zyski banków zostają w rękach akcjonariuszy.

Minister funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz przekonuje, że skoro sektor zarabia tak dużo jak obecnie, to niech się podzieli z całym społeczeństwem.

Narracja, w której nadmierne opodatkowanie nie czyni szkody nikomu, jest nieprawdziwa. Bo czyni i to bardzo istotną. Jeśli CIT dla sektora wzrośnie, to również nasze emerytury będą niższe w przyszłości, choć chyba mało kto zdaje sobie z tego sprawę. Polacy już są coraz bardziej zniechęceni do polskiej giełdy, a rozwiązania, zmniejszające wartość spółek giełdowych dla akcjonariuszy, jeszcze tę niechęć wzmocnią.

Do tego trzeba głośno mówić o tym, że banki w Polsce są słabe kapitałowo, a dodatkowe ich opodatkowanie to jeszcze niższe kapitały w relacji do PKB, co z kolei wskazuje na ograniczenie możliwości finansowania gospodarki.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Cezary Kocik, mBank, o podwyżce CIT dla banków: Szkodliwa, dyskryminująca i krótkowzroczna

Mam świadomość, że minister finansów mierzy się z bardzo trudną sytuacją dużego deficytu w finansach publicznych i poszukuje sposobów na jego zmniejszenie. Co nie zmienia faktu, że moim zdaniem wzrost podatków nie jest najlepszym sposobem.

A jaki byłby lepszy sposób?

Osobiście jestem za ograniczeniem wydatków, a nie zwiększaniem podatków. Przypomnę słowa Margaret Thatcher, że rząd nie ma własnych pieniędzy, ma tylko te, które zabierze obywatelom, aby redystrybuować do innych obywateli.

Jakie wydatki by pan ograniczył?

Na szczęście nie jestem ministrem finansów. Choć jeśli już, to pewnie skupiłbym się na ochronie i wsparciu ze strony państwa dla tych, którzy pomocy najbardziej potrzebują.

Jak wytłumaczyliście swojemu głównemu akcjonariuszowi, niemieckiemu Commerzbank, podwyżkę daniny dla banków w Polsce?

Na razie to jest projekt, a nie obowiązujące prawo, uważamy, że piłka jest cały czas w grze, liczymy, że zmieni go Sejm, może prezydent. Natomiast tłumaczenie inwestorom zagranicznym tego, co się dzieje w Polsce, szczególnie w sektorze bankowym, jest rzeczywiście coraz trudniejsze. Mamy najwyższą w Europie stawkę podatku bankowego, koszty sagi frankowej okazały się dla sektora najwyższe wśród wszystkich krajów dotkniętych tym problemem, w całości na koszt banków wprowadzono wakacje kredytowe, rośnie ryzyko prawne i do tego – niestabilność w zakresie obciążeń podatkowych. To, czego inwestorzy nie lubią najbardziej, to niepewność i nagłe zmiany przepisów. Podwyżkę CIT dla sektora uważam za bezzasadną. W dodatku tak poważne zmiany podatkowe powinny być komunikowane z co najmniej 12-miesięcznym wyprzedzeniem. 

Czy te przepisy mogą zostać zaskarżone przez zagranicznych inwestorów, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że banki mają być jedyną branżą z podwyższoną, 23-proc. stawką CIT?

Nie jestem ekspertem prawnym. Mogę jednak powiedzieć, że nasz główny akcjonariusz, Commerzbank, nigdy nie kwestionował polityki państwa i nie spodziewam się, żeby był aktywny w tym zakresie.

Reklama
Reklama

A gdyby na taki krok zdecydował się ktoś inny, zdziwiłby się pan?

Raczej tak. Jeśli się chce prowadzić długotrwały biznes w Polsce, to nie należy wchodzić w spory sądowe z rządem polskim. Wydaje mi się, że można komentować i krytykować rządowe pomysły, przedstawiać twardo swoje argumenty, ale nie można z decydentami walczyć. Trzeba rozmawiać i próbować przekonywać.

Czytaj więcej

Nowa strategia mBanku. Cel to większe udziały w rynku i regularne wypłaty dywidendy

Na ile realne jest wykluczenie polskich banków z gigainwestycji w Polsce, takich jak CPK, elektrownia atomowa, biorąc pod uwagę podwyższenie CIT?

Dobre pytanie bez jednoznacznej odpowiedzi. Polskie banki będą chciały wziąć aktywny udział w finansowaniu tych inwestycji. Pytanie, czy będą w stanie skredytować wszystko, jest mniej pewne. Duże zaangażowania, np. w atom, wymagają znacznego kapitału. Ostatni projekt Ministerstwa Finansów, w kwestii podwyżki CIT, ogranicza możliwości finansowania sektora poprzez zmniejszenie zysków i kapitałów.

Podwyżka CIT ma być swoistym podatkiem od zysków nadzwyczajnych w okresie wysokich stóp procentowych. Czy w przypadku mBanku można w ogóle mówić o nadmiarowych zyskach?

No właśnie w tym problem, że absolutnie nie! W latach 2020-2023 mieliśmy albo stratę, albo wynik bliski zeru, w 2022 r. było to 1,18 mld zł na minusie, w 2023 r. – ledwie 24 mln zł na plusie. Pierwszy wyraźny zysk, na poziomie 2,2 mld zł, osiągnęliśmy w 2024 roku, co zresztą dla takiej skali banku nie jest niczym nadzwyczajnym. I ledwie pokryło to straty z poprzednich czterech lat!

To oczywiście efekt materializacji ryzyka prawnego kredytów CHF. Od 2019 r. 17 mld zł kapitału akcjonariuszy poszło na rezerwy frankowe. Od roku 2018 r. nie płaciliśmy dywidendy, całość zysków z 2024 i 2025 roku przeznaczamy na odbudowę bazy kapitałowej. Do tego wyemitowaliśmy obligacje AT1, które są kosztownym instrumentem.

Czy ten argument będziecie podnosić w rozmowach z Ministerstwem Finansów?

Nie będziemy koncentrować się na frankach, ale podkreślimy, że sektor nie jest w tak doskonałej kondycji i tak zyskowny, jak się powszechnie uważa, a ostatnio wypracowane zyski posłużyły do uzupełnienia brakujących kapitałów. A przypomnę, że sytuacja, w której sektor ma dużo kapitałów, jest dobra również dla społeczeństwa, bo podstawową rzeczą, na której banki muszą być skoncentrowane, to przede wszystkim bezpieczeństwo depozytariuszy.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

mBank rzuca rękawicę konkurentom. Czy awansuje na wyższe pozycje?

Wasza nowa strategia to nowe otwarcie w historii banku, już bez sagi frankowej?

Tak. Tytuł ogłoszonej właśnie strategii to „Cała naprzód!”. Możemy wreszcie ruszyć i w pełni wykorzystać wiatr, który wieje nam w żagle, bo 2025 będzie ostatnim rokiem mocno obciążonym rezerwami na franki. Oczywiście ze względu na długotrwałość procesów sądowych, problem operacyjnie nie zostanie całkowicie rozwiązany tak od razu, jakieś rezerwy się pewnie jeszcze pojawią. Ale nie będzie to już determinowało rozwoju banku tak, jak niestety miało to miejsce przez ostatnie 5 lat.

W strategii stawiacie sobie cel osiągnięcia co najmniej 10 proc. udziału w rynku w podstawowych obszarach. To cel realny czy hurraoptymistyczny?

Jak najbardziej realny, mamy ku temu wszelkie podstawy. Nasz bank, choć zawsze rozwijał się organicznie, osiągnął doskonałą dynamikę wzrostu udziałów w rynku. Teraz wracamy na ścieżkę szybkiego wzrostu. Stawiamy sobie realne, choć przyznaję – ambitne cele na przyszłość.

Jednak chcecie rosnąć 2-3 razy szybciej niż wcześniej. Zakładacie, że w ciągu 5 lat, do 2030 r. w kredytach detalicznych wasz udział w rynku wzrośnie o 2,1 pkt proc., podczas gdy w ciągu ostatnich 10 lat było to „tylko” o 0,8 pkt proc. W hipotekach odpowiednio – 1,6 pkt proc. i 0,8 pkt proc.

Jeszcze raz zaznaczę, w mijającej dekadzie mamy okres 5 lat, kiedy byliśmy pod bardzo dużą presją kapitałową. Właściwie wszystkie wypracowane zyski, a nawet i więcej, szły na ryzyko frankowe.

Czyli bardziej zajmowaliście się tym, żeby przetrwać, a nie tym, żeby urosnąć?

Tak, właściwie wyznaczaliśmy sobie limity wzrostu, bo priorytetem było bezpieczeństwo funkcjonowania i dbanie o spokój depozytariuszy. Musieliśmy trzymać współczynniki kapitałowe na bezpiecznym poziomie, a jak wiadomo, każdy kredyt powoduje wzrost wymogu kapitałowego. Bardzo świadomie racjonalizowaliśmy naszą aktywność na rynku kredytów hipotecznych, nie zaspokajając całości popytu, wprost odsyłaliśmy klientów z kwitkiem.

Reklama
Reklama

Teraz będziecie działać na zasadzie „bierzemy wszystkich, którzy do nas przyjdą”?

Absolutnie nie. Przygotowaliśmy bank do skoku wzrostowego, wzmacniając bazę kapitałową, przeznaczając całe zyski na kapitały, czy dokonując pierwszej w Polsce tak dużej emisji AT1 na 1,5 mld zł, emisji Tier 2 czy wielu transakcji sekurytyzacji. Odrobiliśmy pracę domową na 100 proc., co potwierdziły wszystkie trzy duże agencje ratingowe, które niemal równocześnie podniosły nasz rating.

Chcemy rosnąć szybciej niż konkurenci, ale nie zapominamy o efektywności. Zakładamy wskaźnik return on tangible equity (ROTE, zwrot z kapitału materialnego) na poziomie 22 proc., na co pozwoli utrzymanie efektywności kosztowej i wskaźnika kosztów do dochodów poniżej 35 proc. To jest strategia wzrostu przy zachowaniu bardzo wysokiej efektywności. I nie chcemy dawać kredytów każdemu, kto się nawinie, chcemy po prostu odpowiedzialnie rozwijać mBank przy rosnącej konkurencji na rynku.

Czytaj więcej

Będzie konkurs na nowego prezesa PZU. Fuzja z Bankiem Pekao ciągle w mocy

Rozwijać, kupując jakiś bank w Polsce?

Zarząd każdego banku jest zobowiązany do przyjrzenia się każdej potencjalnej okazji. Jednak rynek w Polsce jest dosyć trudny pod względem fuzji, dominują banki z udziałem Skarbu Państwa lub z udziałem dużych inwestorów branżowych. Ewentualna fuzja takich podmiotów to decyzja głównych akcjonariuszy, a nie zarządów. Tak było choćby w przypadku Banco Santander i Erste Group.

Nie rozwodząc się na temat, warto pamiętać, że fuzje mogą być niesamowitym przyspieszeniem wzrostu, ale i źródłem problemów.

Reklama
Reklama

A gdyby Skarb Państwa chciał wystawić na sprzedaż na przykład Alior Bank…

… z tego, co słyszymy, Skarb Państwa chce raczej zwiększać rolę państwa w gospodarce niż cokolwiek prywatyzować.

Jeśli nie akwizycje, to w jaki sposób chcecie tak szybko zwiększyć udziały w rynku?

Nasze DNA to organiczny wzrost. Opieramy nasz rozwój na sprawności procesowej i zrozumieniu potrzeb klientów, budujemy taką ofertę, aby być jak najczęściej wybieranymi. Stawiamy na klientów aktywnych, korzystających z dużej liczby produktów. Mamy mocne atuty w ręku, czyli jedną z najmłodszych w Polsce baz klientów. Obecnie klienci z pokolenia Z i Y stanowią 67 proc. naszej bazy, podczas gdy w Polsce to 45 proc. społeczeństwa. A to znaczy, że ich potrzeby kredytowe, zwłaszcza hipoteczne, które chcielibyśmy zaspokajać, rosną wraz z ich wiekiem.

Skupimy się na dalszym wzmacnianiu roli mBanku jako instytucji, która upraszcza finanse i wspiera klientów w realizacji ich indywidualnych oraz biznesowych celów. Dlatego nasza deklaracja brzmi: „Upraszczamy finanse, pomagamy osiągać cele”. Strategia została opracowana z intencją konsekwentnego odpowiadania na potrzeby klientów na każdym etapie ich życia czy działalności, przy jednoczesnym wykorzystaniu sprawdzonego i dobrze funkcjonującego modelu wzrostu organicznego, wspieranego przez unikalną kulturę organizacyjną mBanku, której podstawą jest przedsiębiorczość, innowacyjność i zaangażowanie pracowników.

Czytaj więcej

Najpierw Fitch, teraz Moody's. Kolejna agencja ścina perspektywę polskiego ratingu

Waszym celem jest wyprzedzenie ING BSK, który obecnie jest 4. bankiem pod względem wielkości. A może mierzycie jeszcze wyżej, w 3. czy 2. pozycję w Polsce?

Nie chcemy się z nikim ścigać, naszym celem jest zbudowanie masy krytycznej, aby móc samodzielnie przetrwać przy zwiększonych kosztach regulacyjnych i infrastrukturalnych. Chcemy być na tyle dużym bankiem, aby stać nas było na dynamiczny rozwój technologiczny i bezpieczeństwo. Oczywiście być może uda się nam kogoś wyprzedzić, ale taka rywalizacja, w sensie miejsca na podium, nie jest celem samym w sobie.

Reklama
Reklama

Powodzenie waszej strategii zależy też od klientów. Tymczasem polskie firmy mało inwestują i niechętnie biorą kredyty.

Szacujemy, że przy utrzymaniu szybkiego tempa wzrostu gospodarczego w Polsce, i, miejmy nadzieję, rozwiązaniu konfliktu w Ukrainie, sentyment inwestycyjny się poprawi. Tym bardziej, że przed Polską jest wiele wyzwań, potrzeba inwestycji w transformację energetyczną, automatyzację i robotyzację, w czym mamy duże zapóźnienia. Uważamy, że cel 10 proc. udziału w kredytach dla korporacji, co oznacza wzrost portfela w tym segmencie o 20 mld zł w horyzoncie strategii, jest jak najbardziej realny.

W relacjach z biznesem wszystkie banki od kilku lat stawiają na transformację energetyczną. Chcecie otworzyć jakiś nowy rynek?

Naszą strategią jest wspieranie dużych zmian gospodarczo-społecznych. Oprócz transformacji energetycznej, digitalizacji i automatyzacji, dotyczy to naszym zdaniem też obronności, gospodarki zdrowia i czasu wolnego, budowy odporności gospodarczej czy gospodarki obiegu zamkniętego i współdzielenia. Chcemy, żeby do 2030 r. nawet 40 proc. kredytów udzielanych korporacjom przez mBank pochodziło właśnie z tych sześciu kluczowych obszarów. Obecnie jest to 20 proc.

Zbrojeniówka była dotychczas raczej na czarnej liście, dopiero niedawno banki się na nią otworzyły.

My nie wykluczaliśmy finansowania dla tego sektora, ale rzeczywiście otoczenie się zmienia. Ogromne publiczne wydatki na obronność, rzędu 5 proc. PKB rocznie, powodują, że wiele podmiotów prywatnych będzie chciało wejść na ten rosnący rynek. Zrobiło się więcej miejsca również dla banków prywatnych. Przy czym trzeba podkreślić, że konsekwentnie nie będziemy finansować handlu bronią, jeśli stroną sprzedającą nie są państwa.

Gdyby jakaś prywatna firma chciała postawić fabrykę amunicji albo dronów, skredytujecie ją?

Świetne pytanie, tylko odpowiedź jest troszkę bardziej skomplikowana. Generalnie tak, ale oczywiście musimy mieć pewność, że ten podmiot oferuje produkt, który polska armia chce kupić i że również technologicznie jest w stanie spełnić wymagania polskiego wojska. A tę pewność najlepiej potwierdzałby podpisany kontrakt z resortem obrony narodowej.

Czytaj więcej

Zła passa banków na GPW: podatki i geopolityka uderzają w wyceny

Obiecujecie potrojenie zysku mBanku w horyzoncie strategii. Ile ma on wynosić w 2030 r.?

Punktem odniesienia jest tu 2024 r., kiedy to zysk netto wyniósł ok. 2,2 mld zł. Matematyka jest prosta.

Czy tym zyskiem podzielicie się z akcjonariuszami?

Oczywiście, że tak. Wzrost wartości banku i wyceny giełdowej jest możliwy tylko poprzez powrót do polityki wypłaty dywidendy. Rynek już zresztą wycenił poprawę naszej pozycji kapitałowej i prawdopodobieństwo przywrócenia dywidendy kilka tygodni temu, gdy po raz pierwszy w historii cena naszej akcji przekroczyła tysiąc złotych, choć w tej chwili na notowania giełdowe największy wpływ zdają się mieć czynniki… powiedzmy polityczne.

Jaki to będzie poziom dywidend?

Od 30 do 75 proc. Ostateczna wysokość będzie uzależniona od warunków rynkowych i regulacyjnych. Pierwszą dywidendę od niemal dekady wypłacimy z zysku wypracowanego w 2026 roku.

Jak zamierzacie zwiększać zyski przy spadających, na co wszystko wskazuje, stopach procentowych?

W naszej strategii uwzględniamy spadek stóp do 4 proc. Ale to nie przeszkadza rosnącym zyskom, jeśli wzrosną wolumeny. Zakładamy, że nasz przychód odsetkowy będzie istotnie większy, ponieważ będziemy mieć w bilansach znacząco więcej zarówno depozytów, jak i kredytów.

A co, jeśli stopy spadną do 3 proc. albo 2,5 proc.?

Spadek stóp w złotych o jeden punkt procentowy przekłada się na zmniejszenie naszego zysku o około 400 mln zł w skali roku. Ale tak jak wspomniałem, negatywny efekt spadku stóp może być w dużej mierze zniwelowany przez rosnące wolumeny kredytów i depozytów oraz zwiększenie poziomu korzystania z innych produktów i usług banku.

Czy to oznacza, że musicie podwoić, czy nawet potroić również portfel kredytowy w ciągu pięciu lat? To raczej jest niemożliwe.

Na szczęście nie, a byłoby to rzeczywiście trudne do osiągnięcia. Zakładamy wzrost przychodów w 2026 roku o 2 proc. w stosunku do 2025 roku (pomimo spadających stóp procentowych), a potem średnią roczną stopę wzrostu przychodów na poziomie 7-8 proc., co przy braku obciążeń frankowych i poprawie efektywności, zaowocuje właśnie potrojeniem zysku do 2030 r.

Czytaj więcej

„Najgorsze, co widziałem”. Naukowcy biją na alarm: AI wywołało kryzys uczciwości

Wskazuje pan na sporą poprawę efektywności kosztowej. Za jak duży procent będzie odpowiadać tu sztuczna inteligencja?

Precyzyjnej odpowiedzi nie podam. Ale pewne jest, że zastosowanie sztucznej inteligencji oraz rozwój Gen AI będzie miało dosyć istotny wpływ na naszą efektywność, w szczególności w back-office. Te procesy są wystandaryzowane, możemy je w pełni kontrolować, mamy już pierwsze wdrożenia, a docelowo spodziewamy się tu pełnoskalowych synergii kosztowych.

Gen AI wzmocni nasz system ochrony klientów przed cyberzagrożeniami i oszustwami oraz wesprze rozwój usług cyfrowych, np. cyfrowej hipoteki, którą właśnie wprowadziliśmy. Natomiast jeśli chodzi o bezpośrednie relacje z klientami, zastosowanie AI będzie na razie pewnym eksperymentem, zawsze wspartym przez ludzi. Nie chcemy obniżać jakości usług, w niektórych sprawach dla klientów bardzo istotny jest osobisty kontakt, czego sztuczna inteligencja nie zapewni.

Czy to oznacza, że w bankach będzie pracować coraz mniej ludzi?

Wydaje się, że w prostych sprawach AI przyniesie usprawnienia, ale zakładamy, że człowiek dalej będzie bardzo ważnym czynnikiem sukcesu w relacjach z klientami. I o ile zatrudnienie w mBanku dotychczas rosło, podyktowane zwiększonym nakładem pracy na spełnianie różnych regulacji i rosnącą bazą kliencką, to teraz spodziewałbym się końca tego wzrostu.

Jako pierwsze wyzwanie dla polskich banków i dla realizacji waszej strategii wymieniacie zmiany demograficzne i starzejące się społeczeństwo. Dlaczego jako pierwsze?

Bo to ogromne wyzwanie dla całego kraju. Owszem, w krótkiej perspektywie naszej strategii nie nastąpią diametralne zmiany, zachowamy więc choćby naszą największą przewagę konkurencyjną, czyli wysoki udział młodych klientów. Długofalowo jednak polska sytuacja demograficzna jest bardzo trudna. Jak dalej rozwijać się ma gospodarka przy malejącej liczbie ludności, szczególnie w wieku produkcyjnym? To oczywiste, że musimy stawiać na kapitał ludzki, produkcyjny i technologię. Na tych polach znaczenie finansowania i sektora bankowego będzie tylko rosło.

Kolejne wskazane przez was wyzwanie to obciążenia regulacyjne i fiskalne, niestabilność warunków operacyjnych. Jak bardzo polityka determinuje dziś waszą działalność i strategię?

Jesteśmy instytucją apolityczną, więc nie mówimy tu o polityce przez duże „P”. Ale w polityce gospodarczej rządu martwi nas choćby rosnący deficyt budżetowy, zresztą nie tylko nas, skoro już dwie agencje obniżyły perspektywę ratingu dla Polski z neutralnej na negatywną.

Czytaj więcej

Cezary Szymanek: Katastrofa na razie odwołana

Pan też ma perspektywę negatywną polskiej gospodarki?

Jeśli chodzi o dynamikę PKB, jesteśmy dosyć optymistyczni. Gorzej np. z inflacją, bo choć już wszyscy otworzyli szampany, że inflacja spada, to jednak odmrożenie cen, wraz z dużym deficytem budżetowym, może przynieść kolejny impuls inflacyjny.

Za sukcesem gospodarczym Polski stoi polski przedsiębiorca, a od rządu wszyscy by oczekiwali, żeby nie przeszkadzał i tworzył korzystne otoczenie. Stabilność przepisów podatkowych jest kluczowa, system powinien być przewidywalny, a zmiany wdrażane z odpowiednio długimi vacatio legis. Zła polityka gospodarcza może spowodować, że Polska już nie będzie tak atrakcyjnym, jak dotychczas, miejscem do lokowania kapitału. Rząd powinien bardzo się koncentrować, żeby sentyment inwestycyjny do Polski się nie pogorszył.

Jak duży jest wpływ polityki gospodarczej na strategię mBanku, w skali od 0 do 10?

Powiedzmy ok. 4. Największy wpływ na naszą strategię mają klienci i konkurenci. Bo to są dwa największe wyzwania, z którymi się trzeba zmierzyć. Natomiast regulacje, mimo że możemy być z nich niezadowoleni, są takie same dla wszystkich na rynku i nie mają wpływu na naszą pozycję konkurencyjną względem innych banków.

Czy zmiany własnościowe u waszego właściciela, czyli przejęcie władzy przez grupę UniCredit, wpływają na mBank?

Obecnie nie wpływa to na nas w żaden sposób. Co do zasady, nie komentujemy działań akcjonariuszy, którzy ustalają strategię względem spółek.

W dniu wydania opinii przez rzecznika generalnego TSUE w sprawie kredytów hipotecznych, opartych na WIBOR otworzył pan szampana?

Myślę, że w polskich bankach nie było słychać korków od szampana, tylko głośne westchnienie ulgi. Pamiętajmy, że to na razie opinia, a nie ostateczny, wiążący wyrok, którego spodziewamy się na przełomie roku. Dlatego na świętowanie jest za wcześnie. To westchnienie ulgi bierze się stąd, że opinia rzeczniczki generalnej TSUE jest racjonalna i idzie w parze z dotychczasowym, korzystnym dla banków, orzecznictwem w Polsce. To potwierdza to, co jako sektor mówiliśmy od początku: wskaźnik WIBOR jest wyznaczany prawidłowo, zgodnie z unijnym rozporządzeniem, a sądy krajowe nie mogą oceniać samej metody jego ustalania na podstawie dyrektywy konsumenckiej.

Rzeczniczka TSUE wskazała jednak, że polskie sądy mogą sprawdzać, czy klienci banków byli właściwie informowani o ryzykach, czyli np. o tym, że rata kredytu będzie wyższa, jeśli wzrośnie ów wskaźnik. To pana zdaniem otwiera drzwi do lawiny pozwów?

Nie sądzę, by można było mówić o otwieraniu drzwi do jakiejś nowej lawiny pozwów. Raczej o potwierdzeniu tego, co jest absolutnym standardem i naszym obowiązkiem od lat.

Obowiązek informowania klienta o ryzyku stopy procentowej nie jest niczym nowym. To fundamentalna i bardzo sformalizowana część procesu udzielania każdego kredytu hipotecznego. W mBanku, i jestem przekonany, że w całym sektorze, podchodzimy do tego bardzo poważnie. Każdy klient otrzymuje szczegółowe informacje i symulacje, jak może wzrosnąć jego rata w przypadku wzrostu stóp procentowych. Co więcej, klient podpisuje konkretne oświadczenie, że zapoznał się z tym ryzykiem i jest go w pełni świadomy. To nie jest pole do interpretacji, to są twarde, udokumentowane fakty.

Oczywiście, nie jestem naiwny. Kancelarie prawne z pewnością będą próbowały wykorzystać każdy pretekst. Mamy już do czynienia z pojedynczymi pozwami w tej sprawie, więc opinia rzeczniczki nie tworzy tu nowej rzeczywistości. Ona po prostu zamyka jedną, bardzo szeroką furtkę – czyli kwestionowanie samego wskaźnika WIBOR – a pozostawia otwartą tę, która i tak już istniała i w której czujemy się bardzo pewnie.

O rozmówcy

Cezary Kocik

Cezary Kocik pełni funkcję prezesa mBanku od października 2024 r. Wcześniej przez 12 lat był w mBanku wiceprezesem ds. bankowości detalicznej, tworzył m.in. kompleksową ofertę produktów i usług dla klientów indywidualnych, przedsiębiorców i małych firm w Polsce, Czechach i na Słowacji. Od ponad 30 lat związany jest z bankowością, doświadczenie zdobywał m.in. w Banku Pekao.

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Dlaczego prezes mBanku uważa, że podwyżka podatku CIT jest szkodliwa nie tylko dla banków?
  • Jakie skutki może przynieść podwyżka podatku dochodowego dla sektora bankowego?
  • Czy zagraniczni właściciele polskich banków będą protestować?
  • Na czym polega nowa strategia mBanku? Jakie bank planuje zyski i dywidendy?
  • Jak mBank zamierzają osiągnąć wzrost udziału w rynku?
  • W jaki sposób mBank planuje wykorzystać sztuczną inteligencję w swojej działalności?
Pozostało jeszcze 98% artykułu

Co pana ostatnio najbardziej niepokoi?

To, co się dzieje na świecie, sytuacja na Ukrainie, konflikty na Bliskim Wschodzie, rosnące napięcie między Izraelem a Turcją…

Pozostało jeszcze 99% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Banki
mBank rzuca rękawicę konkurentom. Czy awansuje na wyższe pozycje?
Banki
Bank Anglii nie obniżył stóp. Mniej sprzedaży obligacji – rynek długu pod presją
Banki
PKO BP wchodzi na Litwę i do Szwecji. To nie koniec ekspansji banku
Banki
BOŚ stawia na szybki rozwój i zielone kredyty mimo wyższych podatków dla banków
Banki
Bank of America szykuje następców prezesa i podnosi płacę minimalną do 25 dolarów
Reklama
Reklama