Reklama

Cezary Szymanek: Katastrofa na razie odwołana

Uważajcie, komu dajecie władzę – to najważniejszy wniosek dla klientów banków płynący z opinii rzecznika TSUE w sprawie WIBOR. Wysokość wskaźnika zależy od poziomu inflacji i stóp NBP. A te od… (wstaw w zależności od wyniku wyborów).

Publikacja: 12.09.2025 04:05

Cezary Szymanek: Katastrofa na razie odwołana

Foto: AdobeStock

Napięcie w polskich bankach rosło tym bardziej, im bliżej było terminu wydania opinii przez rzecznika TSUE w sprawie stosowania wskaźnika WIBOR w umowach o kredyt hipoteczny. To nie dziwi, jego podważenie oznaczałoby bowiem gigantyczne kłopoty dla sektora i… całej gospodarki. Można je nawet oszacować, wartość kredytów opartych na tym wskaźniku to ok. 400 mld zł.

Czytaj więcej

Opinia TSUE w sprawie WIBOR. Banki mogą odetchnąć z ulgą?

Cała sprawa zaczęła się od klienta banku PKO BP, który zakwestionował umowę kredytu hipotecznego, domagając się zwrotu części wpłaconych pieniędzy. Jego prawnicy przekonywali, że bank nie przedstawił alternatywy wobec kredytu opartego na WIBOR, nie poinformował w pełni o ryzyku zmiennej stopy oraz uniemożliwił ocenę ekonomicznych konsekwencji zawarcia umowy. PKO BP odrzucał oskarżenia, bo wskaźnik WIBOR ustalany jest zgodnie z obowiązującymi regulacjami, bo bank nim nie manipulował, a kredytobiorca został należycie poinformowany o ryzyku związanym ze zmiennym oprocentowaniem. Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego, a ten postanowił zapytać o opinię TSUE.

Rzeczniczka generalna Trybunału Sprawiedliwości UE Laila Medina w opinii przedstawionej w czwartek wskazała, że dyrektywa dotycząca nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich może mieć zastosowanie do postanowień umów kredytowych ze zmiennym oprocentowaniem, opartych na wskaźniku WIBOR. Ale – zdaniem rzeczniczki TSUE – sąd nie może jednak badać samego wskaźnika WIBOR ani metody jego ustalania.

Tłumacząc na język „konsumencki”: umowy kredytu hipotecznego z oprocentowaniem opartym na wskaźniku WIBOR są legalne, a klienci – z pomocą kancelarii odszkodowawczych – mogą próbować „dobrać” się do banków, zarzucając im, że nie byli dobrze poinformowani o skutkach zmienności WIBOR. Czyli np. o wysokości raty, gdy wskaźnik będzie rósł i o tym, że rata może wtedy w większości iść na spłatę odsetek, a nie kapitału. Tu warto dodać, że to działa również w drugą stronę. Czyli jeśli WIBOR spada, to rata również. Tak jak w ostatnich miesiącach. Ale o tym prawnicy walczący z bankami milczą.

Reklama
Reklama

W samych bankach – po czwartkowej opinii rzeczniczki TSUE – zapanował spokój. Bo umowy o kredyt hipoteczny zwyczajowo zawierają informację o tym, że rata będzie wyższa, jeśli wzrośnie WIBOR. W kancelariach prawnych, które w walce z bankami, tym razem przy pomocy owego wskaźnika, widzą czyste złoto… euforia. Co nie dziwi, bo, aby zdobyć kolejnych klientów chcących procesować się z bankami, trzeba przed nimi roztaczać wizję „darmowego kredytu”, niezależnie od faktów. Czy tacy się znajdą? Zapewne tak. Z badań wynika, że 17,3 proc. Polaków zaciągających kredyty w instytucjach finansowych (bankach i parabankach) podpisuje umowy bez ich czytania.

Opinia rzeczniczki TSUE nie jest ostateczna. Wyrok Trybunału może się od niej różnić, choć to rzadkie przypadki z przeszłości. Nie zmienia to jednak faktu, że powinna być wyraźnym sygnałem dla kancelarii odszkodowawczych, że ich pęd za prywatyzacją zysków i uspołecznieniem strat mogących wynikać z inicjowanych przez nich postępowań sądowych podważa podstawy funkcjonowania społeczeństwa. To także wyraźny sygnał dla sektora bankowego, aby jeszcze mocniej postawić na edukację finansową swoich klientów, niezależnie od tego, jak bardzo zgodne z prawem są zapisy umów kredytowych. Ale przede wszystkim to wyraźny sygnał dla wszystkich klientów banków, aby dokonywali racjonalnych wyborów politycznych. Rosnące raty kredytów opartych na WIBOR to przecież efekt wysokiej inflacji i równie wysokich stóp procentowych NBP. Wszyscy pamiętają, kiedy to było, prawda?

Napięcie w polskich bankach rosło tym bardziej, im bliżej było terminu wydania opinii przez rzecznika TSUE w sprawie stosowania wskaźnika WIBOR w umowach o kredyt hipoteczny. To nie dziwi, jego podważenie oznaczałoby bowiem gigantyczne kłopoty dla sektora i… całej gospodarki. Można je nawet oszacować, wartość kredytów opartych na tym wskaźniku to ok. 400 mld zł.

Cała sprawa zaczęła się od klienta banku PKO BP, który zakwestionował umowę kredytu hipotecznego, domagając się zwrotu części wpłaconych pieniędzy. Jego prawnicy przekonywali, że bank nie przedstawił alternatywy wobec kredytu opartego na WIBOR, nie poinformował w pełni o ryzyku zmiennej stopy oraz uniemożliwił ocenę ekonomicznych konsekwencji zawarcia umowy. PKO BP odrzucał oskarżenia, bo wskaźnik WIBOR ustalany jest zgodnie z obowiązującymi regulacjami, bo bank nim nie manipulował, a kredytobiorca został należycie poinformowany o ryzyku związanym ze zmiennym oprocentowaniem. Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego, a ten postanowił zapytać o opinię TSUE.

/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie Ekonomiczne
Pierwsza wiceprezes BGK: Nowy potencjał emisji obligacji
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Kraj ludzi dawniej szczęśliwych
Opinie Ekonomiczne
Prof. Sławomir Mikrut: Jak AI może przyspieszyć inwestycje w infrastrukturę
Opinie Ekonomiczne
Aleksandra Fandrejewska: Istnienie „a” nadaje sens alfabetowi
Opinie Ekonomiczne
Wojciech Warski: O przywódcach i narzędziach przymusu ekonomicznego
Reklama
Reklama