Jako prezes jednego z największych banków w Polsce czuję się w obowiązku zabrać głos, ale nie w obronie interesu wąskiej grupy. Chcę mówić w imieniu całego systemu finansowego, którego stabilność jest właśnie podważana. Pragmatyzm nakazuje spojrzeć na fakty i liczby, a te są jednoznaczne.
Uderzenie w oszczędności Polaków
Po pierwsze, uderzenie w banki jest bezpośrednim uderzeniem w oszczędności emerytalne Polaków. To nie jest figura retoryczna, to czysta matematyka. Sektor bankowy to jeden z filarów warszawskiej giełdy. Akcje banków stanowią kluczowy składnik portfeli:
- ponad 14 mln rachunków w Otwartych Funduszach Emerytalnych (OFE)
- 4,3 mln kont w Pracowniczych Planach Kapitałowych (PPK)
- 700 tys. rachunków PPE
- 1,5 mln indywidualnych kont emerytalnych IKE oraz IKZE
Każde osłabienie wyników finansowych banków przez dodatkowe podatki oznacza spadek ich wyceny giełdowej, a w konsekwencji – realne uszczuplenie kapitału, który ciężką pracą gromadzą Polacy. mBank, którym kieruję, prowadzi największą liczbę maklerskich kont IKE oraz IKZE, więc mogę obiektywnie przekazać rządzącym – Wasze działania sprawiają, że Polacy regularnie i systematycznie zmniejszają swoje inwestycje w spółki z polskiej GPW, a stabilnej i zyskownej przyszłości, upatrują w amerykańskich korporacjach notowanych w Nowym Jorku.
Niespójność działań rządu
Po drugie, obserwujemy niepokojącą niespójność w działaniach rządu. Z jednej strony słusznie promuje się nowe formy oszczędzania, jak Osobiste Konto Inwestycyjne (OKI), by zachęcić Polaków do inwestowania. Z drugiej, jednym ruchem podcina się gałąź, na której siedzi cała Giełda Papierów Wartościowych – banki stanowią ponad 1/3 całego WIG20. Wybiórcze, karne opodatkowanie najważniejszej branży na GPW to sygnał odstraszający dla każdego inwestora, zarówno krajowego, jak i zagranicznego. To komunikat: „inwestujcie, ale pamiętajcie, że w każdej chwili możemy zmienić reguły gry dla wybranej branży i stracicie”. Taka nieprzewidywalność zabija zaufanie, które jest fundamentem rynku kapitałowego.