„To jest Sikorski – minister spraw zagranicznych Polski. Jest 1987 r. Zastanawiam się, ilu naszych ludzi zabił?” – pisał w 2011 r. Dmitrij Rogozin, wówczas ambasador Rosji przy NATO. Sikorski w książce „Prochy świętych” przyznał, że wystrzelał trzy magazynki, ale tylko zmarnował amunicję. Są też zdjęcia, na których jako dziennikarz widoczny jest z bronią, co również nie powinno mieć miejsca. Zgodnie z jednym z artykułów konwencji genewskiej „dziennikarze powinni być traktowani jak osoby cywilne i chronieni jako tacy, pod warunkiem niepodejmowania żadnego działania, które byłoby sprzeczne z ich statusem osób cywilnych (np. noszenie broni)”.
Nielegalne bójki w lesie kontra działalność opozycyjna i Nagroda Pulitzera
O Radosławie Sikorskim można wiele powiedzieć, ale biografię ma tak bogatą, że można by nią obdzielić kilka osób, a większość polityków krajowych może zazdrościć szefowi MSZ. Jako uczeń bydgoskiego liceum pełnił funkcję przewodniczącego uczniowskiego komitetu strajkowego, będącego odpowiedzią na wydarzenia bydgoskie. Wyjechał do Wielkiej Brytanii, żeby uczyć się angielskiego i wystąpił tam o azyl polityczny, który dostał w 1982 r. po wprowadzeniu stanu wojennego. Ukończył elitarny Uniwersytet Oxfordzki, by później z powodzeniem być dziennikarzem brytyjskiej prasy („The Spectator”, „The Observer”, korespondent wojenny „The Sunday Telegraph”), a w 1987 r. dostał pierwszą nagrodę World Press Photo za zdjęcie afgańskiej rodziny zabitej w bombardowaniu Heratu.
Foto: rp.pl/Weronika Porębska
Do tego dochodzi kariera polityczna w niepodległej Polsce. Był wiceministrem spraw zagranicznych w rządzie Jerzego Buzka (1998-2001), ministrem obrony w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego, marszałkiem Sejmu, eurodeputowanym, a obecnie jest szefem MSZ i wicepremierem. Rosja i Niemcy byli na niego wściekli, gdy sprzeciwiał się budowie gazociągu Nord Stream 2, który porównał do paktu Ribbentrop-Mołotow. Można obecnego szefa MSZ nie lubić lub się z nim nie zgadzać, ale biografię ma imponującą.
Karol Nawrocki też odniósł sukces, jakiego inni mogą mu pozazdrościć
Prezydent nie ma aż tak bogatej biografii ani dokonań, CV i listy lektur. Oczywiście studia Nawrockiego w Instytucie
Historii Uniwersytetu Gdańskiego i uzyskanie stopnia naukowego doktora nauk humanistycznych to też coś wartego docenienia. Ale mimo że ma na koncie wiele publikacji historycznych, to najbardziej do powszechnej świadomości przebiła się napisana pod pseudonimem Tadeusz Batyr „Spowiedź Nikosia zza grobu”.
Ciągoty Nawrockiego do półświatka były zastanawiające. Nie tylko obracał się w tym towarzystwie, pracując na bramce i w hotelu, ale również miał kontakt z osobami skazanymi i poszukiwanymi, czego się nigdy nie wypierał, a wręcz czym się chwalił. Dlaczego prezydent nie zdystansuje się wobec niechlubnych epizodów własnej przeszłości? Bo musiałby się wyprzeć części wyborców, którzy zagłosowali na niego jako swojego, który bić się potrafi, z niejednego pieca chleb jadł i jest twardym zawodnikiem. Nawrocki nie może zaprzeczyć sam sobie, tym bardziej jako człowiek sukcesu. Jeszcze rok temu był mało znanym i nierozpoznawalnym szerzej prezesem IPN.