Reklama
Rozwiń
Reklama

Karol Nawrocki i Radosław Sikorski – naturalni rywale w walce o prezydenturę

Prezydent nie ukrywa swojej niechęci do ministra spraw zagranicznych, co w czasach wojny przy polskiej granicy nie jest korzystne dla kraju. Gorzej, że głowa państwa daje się prowokować i chwali się rzeczami ze swojej przeszłości, które nie są godne naśladowania.

Publikacja: 24.12.2025 14:01

Karol Nawrocki i Radosław Sikorski

Karol Nawrocki i Radosław Sikorski

Foto: PAP/Andrzej Jackowski, PAP/EPA/MAX SLOVENCIK

– On w Afganistanie z aparatem, a ja w lesie z pięściami? Jeżeli minister Sikorski czuje się rycerzem, to wypada mi pogratulować mu dobrego samopoczucia – tak prezydent Karol Nawrocki w rozmowie z WP odpowiedział ministrowi spraw zagranicznych Radosławowi Sikorskiemu, który w programie „Didaskalia” stwierdził, że zarówno on, jak i prezydent mają „quasi-rycerskie epizody”. Sikorski w Afganistanie, Nawrocki w lesie – powiedział.

Reklama
Reklama

Prezydent dał się sprowokować i pochwalił się czymś, czym chwalić się nie powinien, jeśli chce dawać dobry przykład. Ta niewinna wymiana zdań może być jednak zapowiedzią dużo poważniejszej rywalizacji. 

Bójki prezydenta Karola Nawrockiego w lesie prawie jak Afganistan Radosława Sikorskiego

Z punktu widzenia prawa ustawki są nielegalne i karalne. Za udział w tzw. ustawce grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności lub policyjne dozory, poręczenia majątkowe. Nawrockiego nikt nie złapał na gorącym uczynku, ale to nie jest powód do dumy. To nie był żaden bohaterski, a tym bardziej rycerski epizod. 

Niestety powodów do dumy nie ma też szef MSZ. Radosław Sikorski był w Afganistanie w latach 80. jako wysłannik mediów, a dziennikarze podczas wojny nie mogą walczyć. Opowiadając się po jednej ze stron, mogą narażać innych dziennikarzy, a przedstawiciele mediów zawsze podczas konfliktów zbrojnych powinni być nietykalni jako strona niezaangażowana, a jedynie relacjonująca wydarzenia. Nawrocki chciał uszczypnąć Sikorskiego, który rzekomo w Afganistanie był jedynie z aparatem, a dotknął głębszego problemu.

Reklama
Reklama

„To jest Sikorski – minister spraw zagranicznych Polski. Jest 1987 r. Zastanawiam się, ilu naszych ludzi zabił?” – pisał w 2011 r. Dmitrij Rogozin, wówczas ambasador Rosji przy NATO. Sikorski w książce „Prochy świętych” przyznał, że wystrzelał trzy magazynki, ale tylko zmarnował amunicję. Są też zdjęcia, na których jako dziennikarz widoczny jest z bronią, co również nie powinno mieć miejsca. Zgodnie z jednym z artykułów konwencji genewskiej „dziennikarze powinni być traktowani jak osoby cywilne i chronieni jako tacy, pod warunkiem niepodejmowania żadnego działania, które byłoby sprzeczne z ich statusem osób cywilnych (np. noszenie broni)”.

Nielegalne bójki w lesie kontra działalność opozycyjna i Nagroda Pulitzera

O Radosławie Sikorskim można wiele powiedzieć, ale biografię ma tak bogatą, że można by nią obdzielić kilka osób, a większość polityków krajowych może zazdrościć szefowi MSZ. Jako uczeń bydgoskiego liceum pełnił funkcję przewodniczącego uczniowskiego komitetu strajkowego, będącego odpowiedzią na wydarzenia bydgoskie. Wyjechał do Wielkiej Brytanii, żeby uczyć się angielskiego i wystąpił tam o azyl polityczny, który dostał w 1982 r. po wprowadzeniu stanu wojennego. Ukończył elitarny Uniwersytet Oxfordzki, by później z powodzeniem być dziennikarzem brytyjskiej prasy („The Spectator”, „The Observer”, korespondent wojenny „The Sunday Telegraph”), a w 1987 r. dostał pierwszą nagrodę World Press Photo za zdjęcie afgańskiej rodziny zabitej w bombardowaniu Heratu. 

Foto: rp.pl/Weronika Porębska

Do tego dochodzi kariera polityczna w niepodległej Polsce. Był wiceministrem spraw zagranicznych w rządzie Jerzego Buzka (1998-2001), ministrem obrony w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego, marszałkiem Sejmu, eurodeputowanym, a obecnie jest szefem MSZ i wicepremierem. Rosja i Niemcy byli na niego wściekli, gdy sprzeciwiał się budowie gazociągu Nord Stream 2, który porównał do paktu Ribbentrop-Mołotow. Można obecnego szefa MSZ nie lubić lub się z nim nie zgadzać, ale biografię ma imponującą.         

Karol Nawrocki też odniósł sukces, jakiego inni mogą mu pozazdrościć

Prezydent nie ma aż tak bogatej biografii ani dokonań, CV i listy lektur. Oczywiście studia Nawrockiego w Instytucie
Historii Uniwersytetu Gdańskiego i uzyskanie stopnia naukowego doktora nauk humanistycznych to też coś wartego docenienia. Ale mimo że ma na koncie wiele publikacji historycznych, to najbardziej do powszechnej świadomości przebiła się napisana pod pseudonimem Tadeusz Batyr „Spowiedź Nikosia zza grobu”. 

Ciągoty Nawrockiego do półświatka były zastanawiające. Nie tylko obracał się w tym towarzystwie, pracując na bramce i w hotelu, ale również miał kontakt z osobami skazanymi i poszukiwanymi, czego się nigdy nie wypierał, a wręcz czym się chwalił. Dlaczego prezydent nie zdystansuje się wobec niechlubnych epizodów własnej przeszłości? Bo musiałby się wyprzeć części wyborców, którzy zagłosowali na niego jako swojego, który bić się potrafi, z niejednego pieca chleb jadł i jest twardym zawodnikiem. Nawrocki nie może zaprzeczyć sam sobie, tym bardziej jako człowiek sukcesu. Jeszcze rok temu był mało znanym i nierozpoznawalnym szerzej prezesem IPN.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Karol Nawrocki poręczył za neonazistę? Jego sztab nie zaprzecza

Dziś Nawrocki jest pierwszym obywatelem RP. Nie zostałby prezydentem, gdyby nie pomoc PiS, a później wyborców Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna oraz wsparcie medialne Kanału Zero Krzysztofa Stanowskiego. Trzeba jednak powiedzieć uczciwie, że inni kandydaci PiS mogliby nie odnieść sukcesu Nawrockiego, którego osobiste predyspozycje odegrały tu ważną rolę. Stosunkowo młody, energiczny o zdecydowanych poglądach, który uczy się szybko, a rodzinę i wartości patriotyczne stawia na pierwszym miejscu. I na dodatek wszystko to jest naturalne, niewyuczone. Cieszy się największym zaufaniem Polaków i zmienia polską politykę. Jest prezydentem, który nie zadowala się prezydenturą. Donald Tusk zyskał godnego przeciwnika, który gra według własnych reguł.

Karol Nawrocki zżyma się, gdy nazywa się go wetomatem, ale blokuje ustawy rządu w takim tempie, że sam zapracowuje sobie na ten mało finezyjny przydomek. W relacjach z Unią Europejską i Ukrainą naśladuje Donalda Trumpa. Mówi: „Po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy” i zapowiada dopasowanie polskiej strategii bezpieczeństwa do amerykańskiej. Częściej krytykuje UE i Ukrainę niż Rosję. Nie krytykuje prezydenta USA, mimo że innych liderów atakuje. Prezydent politykę międzynarodową całkowicie podporządkował administracji Trumpa, co może w przyszłości być dla niego problematyczne. Konfederacja i partia Brauna już krytycznie wypowiadają się na temat bezkrytycznej polityki Nawrockiego wobec Trumpa. Dziś Nawrocki jest silny. Ale czy będzie taki za trzy-cztery lata?

Foto: Paweł Krupecki

Czy w wyborach prezydenckich 2030 r. czeka nas pojedynek Karola Nawrockiego z Radosławem Sikorskim?

Prezydent Bronisław Komorowski w szczytowym momencie cieszył się zaufaniem ponad 70 proc. Polaków. Andrzej Duda przez dekadę stał na czele rankingów, dziś mało kto już o tym pamięta. Śp. Lech Kaczyński prowadził politykę opartą na sporze z pierwszym rządem Donalda Tuska, na której tracił. Sondaże pokazywały, że nie miał szans na reelekcję. Rafał Trzaskowski był bezwzględnym liderem sondaży przedwyborczych, a wiemy, jak to się skończyło. Może się okazać, że Karol Nawrocki jest kolosem na glinianych nogach. Tym bardziej, jeśli polityka Trumpa, którą żyruje, okaże się szkodliwa dla Polski i otworzy zbyt wiele frontów.

Radosław Sikorski dwukrotnie chciał kandydować na funkcję prezydenta RP. I nie wygląda na to, by jego zapał osłabł. Dziś tego nie przyzna, ale można być pewnym, że w 2030 r. będzie chciał kandydować, nawet jeśli Koalicja Obywatelska będzie szukała innego kandydata. Sikorski rośnie w siłę. Jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych europejskich polityków, a w Polsce ze swoimi konserwatywnymi poglądami może być również akceptowalny dla prawicowego wyborcy. Nawrocki, atakując Sikorskiego, tylko wzmacnia szefa MSZ. W pojedynku na biografie zwycięża Sikorski, ale Nawrocki stoi obecnie wyżej w hierarchii. Za niecałe pięć lat, w 2030 r., każdy Polak będzie mógł zestawić drogę życiową Nawrockiego i Sikorskiego. Obecny prezydent ma więc wciąż czas, by nadrobić różnice.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Nowy sondaż. Złe wieści dla koalicji rządzącej, partia Grzegorza Brauna czwartą siłą
Polityka
Eksperci od dezinformacji oceniają wpisy Tuska o cenach benzyny. „Manipulacja”
Polityka
Janusz Korwin-Mikke pokłócił się z Konfederacją o nazwę
Polityka
Sikorski pisze o Grenlandii. To reakcja na decyzję Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama