Z relacji reporterów „Rz” wynika, że po wyjściu z sali egzaminacyjnej sporo osób nie kryło zadowolenia i graniczącej z pewnością nadziei na zdobycie wymaganych 100 punktów. Wielu wychodziło przed upływem 150 minut przeznaczonych na 150 odpowiedzi na pytania testowe.
[srodtytul]Łatwo i przyjemnie[/srodtytul]
– Pytania były po prostu banalne – uznała Katarzyna Dudek, wrocławianka, która egzamin na aplikację adwokacką zdawała po raz pierwszy, a z sali wyszła już po 40 minutach. – Proste – ocenił Bartosz Rudolf z Jeleniej Góry, który oddał test w ostatniej minucie. – Rozwiązałem go bardzo szybko i miałem mnóstwo czasu na przeanalizowanie, czy gdzieś nie popełniłem błędu. [b] Wielu kandydatów mówiło, że tym razem w pytaniach nie było pułapek, od których roiło się podczas zeszłorocznego egzaminu[/b]. – Najtrudniejsze? Chyba to, w którym pytano, kto sporządza protest w prawie wekslowym – twierdził Maciej z Nysy.
Według Pawła Razowskiego z Wrocławia test promował przede wszystkim tych, którzy mieli dobre przygotowanie z teorii, wykuli ustawy i kodeksy.
– Wielkim ułatwieniem było podanie zakresu obowiązujących aktów prawnych. Test naprawdę był do zaliczenia na luzie – uznała Anna Rakowska z Legnicy.