„Rzeczpospolita" dotarła do założeń noweli ustawy refundacyjnej, która trafiła właśnie do konsultacji wewnątrzresortowych. To początek zmian w całym pakiecie ustaw regulujących rynek farmaceutyczny. Ministerstwo Zdrowia zapowiada też zmiany w ustawie – Prawo farmaceutyczne, która kompleksowo reguluje funkcjonowanie rynku, począwszy od etapu wytwarzania i importu produktów leczniczych, poprzez dystrybucję hurtową, skończywszy na obrocie aptecznym.
Eksperci podkreślają, że choć zmiany nie mają charakteru rewolucyjnego, to ich wprowadzenie powinno poprawić dostęp do leków.
Z punktu widzenia pacjentów najważniejszą zmianą jest wprowadzenie nowej odpłatności – w wysokości 15 proc. Dzisiaj istnieją cztery progi dopłat do leków refundowanych – pacjenci dostają je bezpłatnie (w rzeczywistości czasami konieczna jest minimalna dopłata), w formie ryczałtu, do którego dopłacają 3,20 zł, oraz odpłatność w wysokości 30 i 50 proc. ceny leku. Autor nowelizacji wiceminister Krzysztof Łanda chce dodać także 15 proc. Ma to zapobiec wywozowi leków refundowanych z Polski, bo dziś część drogich farmaceutyków refundowanych przez państwo trafia do krajów ościennych.
– Dziś, jeśli lek kosztuje więcej niż 1000 zł, to po pierwsze, przekracza 5 proc. minimalnego wynagrodzenia i z automatu musi trafić na ryczałt, a po drugie, opłaca się go wywozić. Jest więc niechęć do refundacji – tłumaczy wiceminister Łanda. I dodaje, że 15-procentowy limit umożliwi refundację tych leków i pozwoli zatrzymać je w kraju, dla polskich pacjentów. Ci zaś, dla których cena okaże się zbyt wysoka, mogą, jak tłumaczy, skorzystać z programów osłonowych w ramach Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Dr Jerzy Gryglewicz z Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego uważa, że takie rozwiązanie umożliwi bardziej efektywne zarządzanie drogimi lekami, a przy okazji przyczyni się do zmniejszenia patologii, jaką jest wywóz leków.