Wydając zakaz zabudowy na terenie zalewowym ważne są mapy, a nie studium przeciwpowodziowe

Prezes Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej, wydając zakaz zabudowy na terenie zalewowym, musi się odnieść do mapy, a nie do studium przeciwpowodziowego.

Publikacja: 06.10.2016 07:49

Wydając zakaz zabudowy na terenie zalewowym ważne są mapy, a nie studium przeciwpowodziowe

Foto: Fotorzepa/Łukasz Solski

W środę Naczelny Sąd Administracyjny orzekł na korzyść Elżbiety i Rafała B., właścicieli działki rekreacyjnej na terenie gminy Długosiodło. Chcieli oni wybudować dom letniskowy oraz szambo. Miejscowy plan przewidywał zakaz budowy na tym terenie, z wyjątkiem zabudowy rekreacyjnej.

Kiedy Elżbieta i Rafał B. wystąpili z wnioskiem o wydanie pozwolenia na budowę, urzędnicy w starostwie odesłali ich do regionalnego zarządu gospodarki wodnej. Okazało się, że dla tego terenu obowiązuje studium przeciwpowodziowe z całkowitym zakazem zabudowy. Działka państwa B. leży bowiem 900 m od Narwi. Z tego zakazu mógł zwolnić tylko dyrektor regionalnego zarządu gospodarki wodnej. Ten jednak wydał decyzję odmowną. Według niego na tym terenie jest bardzo wysokie zagrożenie powodzią, a nowa zabudowa może je jeszcze zwiększyć. Działka leży na trasie przepływu wód powodziowych, co może spowodować podmycie fundamentów i doprowadzić do destabilizacji budynku.

Małżonkowie B. odwołali się do prezesa Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej, ale ten podtrzymał decyzję swojego podwładnego. Wówczas odwołali się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, a ten uchylił obie negatywne decyzje.

Zdaniem WSA z wyrysu miejscowego planu dla tego terenu nie wynika, gdzie kończą się dokładnie tereny zalewowe. Poza tym studium przeciwpowodziowe to stary dokument. Od dawna powinny go zastąpić mapy przeciwpowodziowe.

Kiedy sprawę rozpatrywał prezes KZGW, tj. w lutym 2014 r., tego typu mapy powinny być już gotowe. Tymczasem z jego decyzji nie wynikało, czy mapa została przygotowana.

Dlatego WSA zdecydował, że prezes KZGW zajmie się sprawą raz jeszcze. Ma ustalić, co wynika z mapy i gdzie przebiega granica terenów zalewowych. Prezes odwołał się do NSA, a ten oddalił skargę i przyznał rację WSA. Według niego słusznie wytknął on, że decyzja opiera się na studium, a nie na mapie. A poza tym faktycznie brakuje ostrych granic terenów zalewowych.

W środę Naczelny Sąd Administracyjny orzekł na korzyść Elżbiety i Rafała B., właścicieli działki rekreacyjnej na terenie gminy Długosiodło. Chcieli oni wybudować dom letniskowy oraz szambo. Miejscowy plan przewidywał zakaz budowy na tym terenie, z wyjątkiem zabudowy rekreacyjnej.

Kiedy Elżbieta i Rafał B. wystąpili z wnioskiem o wydanie pozwolenia na budowę, urzędnicy w starostwie odesłali ich do regionalnego zarządu gospodarki wodnej. Okazało się, że dla tego terenu obowiązuje studium przeciwpowodziowe z całkowitym zakazem zabudowy. Działka państwa B. leży bowiem 900 m od Narwi. Z tego zakazu mógł zwolnić tylko dyrektor regionalnego zarządu gospodarki wodnej. Ten jednak wydał decyzję odmowną. Według niego na tym terenie jest bardzo wysokie zagrożenie powodzią, a nowa zabudowa może je jeszcze zwiększyć. Działka leży na trasie przepływu wód powodziowych, co może spowodować podmycie fundamentów i doprowadzić do destabilizacji budynku.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP