Oznaczenie przez sprzedawcę faktury dopiskiem „Mechanizm podzielonej płatności" nie zmusza nabywcy do stosowania split payment, jeśli transakcja nie jest nim objęta – potwierdziło Ministerstwo Finansów w odpowiedzi na pytanie „Rzeczpospolitej". Powinna ucieszyć zwłaszcza małych przedsiębiorców, którzy chcą pozostać przy tradycyjnych metodach rozliczeń.
Chodzi o obowiązujące od 1 listopada przepisy, które wprowadziły obligatoryjny w niektórych transakcjach split payment (podzieloną płatność). Okazuje się, że stosują go też ci, którzy nie muszą.
– Kupiłem części komputerowe za kilkaset złotych. Sprzedawca wystawił fakturę z dopiskiem „Mechanizm podzielonej płatności" i powiedział, że teraz tak trzeba. Ostatecznie zapłaciłem normalnie, gdyż nie mam rachunku firmowego z podpiętym kontem VAT, ale czy nie będzie z tego powodu problemów? – pyta czytelnik.
Czytaj także: Split payment: łatwiej wydać pieniądze z konta VAT
Przypomnijmy, że split payment to podział zapłaty na dwie części: kwotę netto przelewamy na zwykły rachunek sprzedawcy, a VAT na specjalne konto kontrolowane przez fiskusa. BdTXT - W - 8.15 J: – Trzeba go stosować przy rozliczaniu transakcji dotyczących tzw. wrażliwych towarów bądź usług, wymienionych w załączniku nr 15 do ustawy o VAT, np. części do samochodu, sprzętu elektronicznego czy robót budowlanych. Jednak tylko wtedy, gdy kwota z faktury przekracza 15 tys. zł. Inne transakcje, dotyczące towarów bądź usług spoza załącznika albo na mniejsze kwoty, nie są objęte obowiązkowym split payment – tłumaczy Robert Krasnodębski, radca prawny, partner w kancelarii Weil, Gotshal & Manges. Potwierdza jednak, że wiele firm tak już poustawiało swoje systemy księgowe, że wszystkie faktury wystawiają z dopiskiem MPP (mechanizm podzielonej płatności), nawet gdy nie mają obowiązku. Srodtytul: Firmy wolą dmuchać na zimne