W operacji, która rozpoczęła się w czwartek wczesnym porankiem, bierze udział aż ok. 600 funkcjonariuszy francuskiej policji. W prowizorycznych obozach, które powstały przy drogach, pod wiaduktami autostrad czy pod mostami w okolicy Porte de la Chapelle, mieszkało od 1500 do 3000 migrantów, w tym ok. 250 kobiet i dzieci.

Obozy przylegały również do znanego w Paryżu miejsca, w którym handlarze narkotyków sprzedawali tanią kokainę uzależnionym i migrantom.

Do ewakuacji obozu ściągnięto setki autobusów. Mają one zawieźć migrantów do ośrodków tymczasowego zakwaterowania w halach sportowych i innych centrów dla uchodźców w Paryżu. Organizacje charytatywne krytykowały jednak w przeszłości podobne akcje, z powodu utrzymującej się tymczasowości takich rozwiązań. Wielu ewakuowanych i tak trafia potem na ulicę, tworząc nowe obozy w ciągu kilku miesięcy.

- Nie mogę dopuścić do rozwoju tak niebezpiecznej sytuacji, nie tylko z powodu tych, którzy osiedlili się w obozie, ale również z uwagi na bezpieczeństwo kierowców. To nie może trwać dalej - argumentował w czwartek Didier Lallement, szef paryskiej policji.

Policyjna akcja spowodowała tymczasowe zamknięcie dla ruchu okolicznych ulic. Spowodowało to znaczne utrudnienia w okolicy Porte de la Chapelle, w szczególności na autostradzie A1.