Van Gogha podziwia dziś cały świat, jego obrazy biją rekordy na aukcjach, choć za życia sprzedał tylko jedno płótno. Właściwie mógł tylko zawsze liczyć n młodszego brata Theo, zarówno w rzadkich chwilach poczucia równowagi połączonej z przypływem sił twórczych, jak i wtedy gdy nie był już w stanie zagłuszyć narastającej w nim depresji.
Tuż po 30. urodzinach, w 1883 roku Vincent pisał do brata z Hagi, gdzie brał lekcje u cenionego artysty Antona Mauve'a. „Dziękuję za życzenia z okazji moich urodzin. Tak się złożyło, że miałem bardzo przyjemny dzień, ponieważ miałem doskonały model do „Kopacza”.
Jednak siedem lat później, Theo bezskutecznie próbował go podnieść na duchu, pisząc: „Bardzo się cieszę, że jutro będę mógł zobaczyć się z tobą i uścisnąć twoją rękę. Czy będzie to dla ciebie święto, czy nadal jesteś w stanie, w którym czujesz się nieszczęśliwy? Co robisz w ciągu dnia i masz coś, co odwróciłoby twoją uwagę? Czy możesz czytać i masz to, czego potrzebujesz? […] Wysyłam ci kilka reprodukcji akwafort Rembrandta, są takie piękne. Dobry uścisk dłoni, uwierz mi, twój brat, który cię kocha.” Wtedy, w 37. urodziny, Vincenta dzieliły już tylko cztery miesiące od tragicznej śmierci. A Theo przeżył brata zaledwie o pół roku.
Vincent van Gogh malarską drogę zaczynał od mrocznych realistycznych obrazów, ale prawdziwym przełomem stały się w jego sztuce płótna pełne słońca i barw, które zaczął tworzyć w drugiej połowie lat 80. XIX wieku. Czerpał w nich doświadczenia impresjonistów, których poznał w Paryżu i wkrótce podczas pobytu w Arles, wypracował własny niezrównany styl o intensywnych wibrujących barwach i nowatorskich kadrach.