Rz: Czy 1 października w Katalonii zostanie przeprowadzone referendum niepodległościowe?
Albaro Madrigal: Ciekawsze jest, co się stanie następnego dnia: czy przewodniczący katalońskich władz regionalnych Carles Puigdemont jednostronnie ogłosi niepodległość prowincji? Trudno przecież założyć, że hiszpańskim władzom uda się uniemożliwić głosowanie wszystkim Katalończykom. Jeśli do urn pójdzie 10, 20 czy 30 proc. uprawnionych, czy to wystarczy, aby tak poważny akt jak ogłoszenie niepodległości był wiarygodny? Moim zdaniem absolutnie nie. Dlatego z punktu widzenia Puigdemonta byłoby rozsądniej nie ogłaszać już wówczas niepodległości.
Jaką ma alternatywę?
Nie mamy jeszcze na to potwierdzenia w sondażach, ale wydaje się jasne, że w miarę jak Madryt podejmuje kolejne kroki, aby uniemożliwić głosowanie, poparcie dla niepodległości rośnie w Katalonii. Większość Katalończyków do tej pory nie chciała oderwać się od Hiszpanii, ale 80 proc. uważało, że powinno mieć prawo w tej sprawie się wypowiedzieć. Jeśli im się to uniemożliwia, w naturalny sposób stają się coraz bardziej radykalni. Jeśli więc Puigdemont rozwiązałby po 1 października regionalny parlament i rozpisał nowe wybory, najprawdopodobniej uzyskałby znacznie silniejszą większość na rzecz secesji, niż ma ją teraz. I zrobiłby to w wyborach, które w przeciwieństwie do referendum byłyby całkowicie legalne.
A jeśli jednak ogłosi niepodległość?