Skoro amerykański wymiar sprawiedliwości kieruje sprawę do sądu przeciwko konkretnym złoczyńcom – niegdyś członkom najwyższych władz FIFA – i domaga się oddania pieniędzy, które ukradli, to oznacza, że poszkodowany też może dochodzić swoich praw.
Odzyskanie wszystkiego może być trudne, bo jak powiedziała pani Loretta Lynch, minister sprawiedliwości USA, korupcji dopuszczały się dwa pokolenia działaczy, ale nie tylko o pieniądze tu chodzi, lecz także o założycielski mit „nowej FIFA". Pod wodzą Gianniego Infantino ma ona zastąpić „starą FIFA" spod znaku krętaczy takich jak Sepp Blatter i Joao Havelange oraz pospolitych złodziei w rodzaju Jacka Warnera czy Chucka Blazera.
Jeśli przyznanie, że RPA kupiła mundial, będzie tylko pierwszym krokiem do poważnego rozliczenia się z przeszłością, „nowa FIFA" zyska na wiarygodności, choć cena za pełną prawdę może być wysoka. Przekupstwo ma bowiem o wiele dłuższą historię niż afrykański mundial z roku 2010, wcześniejsze o cztery lata mistrzostwa w Niemczech też nie zostały przyznane uczciwie, nawet boski Franz Beckenbauer miał z tego powodu kłopoty (i trzeba mieć nadzieję, że będzie miał jeszcze większe). Przy mundialu 1998 też majstrowały jakieś lepkie paluchy, choć tu konkretów na razie nie ma.
Te sprawy są ważne, ale to już historia. Poznanie jej przybliży nas do prawdy o piłce, lecz FIFA przy tej okazji się nie wybieli, bo najbardziej istotne jest to, co dzieje się teraz, a o tym na razie Infantino milczy. Obiecał publikację raportu amerykańskiego prokuratora Michaela J. Garcii, który jeszcze blatterowska FIFA zamówiła, a potem się go przestraszyła i odmówiła publikacji. Znamy tylko fragmenty, sam autor uznał je za zbyt skąpe i niemiarodajne, by na ich podstawie wnioskować o całości. Dopóki nie poznamy faktów na temat tego, jak przyznawano mundiale Rosji i Katarowi, żadna „nowa FIFA" na zaufanie liczyć nie może. A tu trzeba by dotknąć spraw istotnych dla obecnie rządzących, nie tylko futbolem. Przyznanie tych mistrzostw hurtem, w okolicznościach budzących poważne wątpliwości, było apogeum blatteryzmu, to jest ten trup, który nie może pozostać w szafie, bo wcześniej czy później z niej wypadnie i trzeba będzie zaczynać wszystko od początku.
Infantino, stary szwajcarski gabinetowy szczur, z pewnością zdaje sobie z tego sprawę. Zaczął dobrze, jego FIFA zareagowała lepiej niż wiele banków, które ich dyrektorzy doprowadzili do bankructwa, a potem wypłacili sobie w nagrodę milionowe premie i nikt nie upomniał się o ich zwrot. FIFA chce odzyskać pieniądze od złodziei i nawet jeśli jest to akcja na pokaz, trzeba życzyć jej sukcesu.