Thomas Bach. Władca pierścieni

Thomas Bach ponownie zostanie dziś szefem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl). To technokrata i przywódca na trudne czasy.

Aktualizacja: 09.03.2021 21:37 Publikacja: 09.03.2021 19:27

Thomas Bach będzie szefem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) do 2025 roku

Thomas Bach będzie szefem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) do 2025 roku

Foto: AFP

Niemiec wygra reelekcję przez aklamację, bo ruch olimpijski nie wykreował alternatywy. Prawdopodobnie nie musiał. 67-latek ma wewnątrz MKOl dużo wyższe notowania niż wśród obserwujących jego działania dziennikarzy. Bach najbogatszą pozarządową organizacją świata będzie rządził do 2025 roku, czyli przez 12 lat, bo na tyle pozwala Karta Olimpijska.

Dwie trzecie uprawnionych do głosowania na przewodniczącego zostało członkami MKOl podczas pierwszej kadencji Niemca. Wielu z nich chwali Bacha za pasję, serce oraz styl przywództwa. Opozycji nie ma. Prawnik z Wurzburga obiecywał dyrygować organizacją jak orkiestrą, ale zamienił ją w korporację, której najważniejszym atutem jest zarządzanie kryzysowe.

Niemiec przez wszystkie kryzysy przeszedł suchą stopą, ale z ubrudzonymi mankietami i kołnierzykiem. Najważniejsza była ekonomia, gorzej z moralnością.

Gaszenie pożarów

Zaczęło się od wielkiego przekrętu podczas igrzysk w Soczi (2014), gdzie gospodarze zdobywali medale, a agenci FSB i szef laboratorium antydopingowego Grigorij Rodczenkow podmieniali ich brudne próbki na czyste. Nie przeszkodziło to Rosjanom pojechać do Rio de Janeiro (2016), a flagę oraz hymn stracili dopiero w Pjongczangu (2018), kiedy MKOl nie mógł już zlekceważyć raportu Richarda McLarena.

Bach mierzył się także z kryzysem ekonomicznym, który przetrzebił grono chętnych do organizacji igrzysk, ale jednocześnie zagwarantował MKOl finansową stabilność, przedłużając telewizyjny kontrakt stulecia z NBC.

Zaczął kokietować młodych i zaprosił na igrzyska deskorolkę, breakdance oraz ekstremalne popisy na nartach, bo kibic olimpijski siwieje, a pokolenie iGen to dziś kluczowa grupa marketingowa.

Bach upiera się przy apolityczności igrzysk, choć sportowcy na fali ruchu „Black Lives Matter" chcą mówić o tym, co leży im na sercu. Dziś większym problemem od zakazu demonstracji jest pandemia i to, aby najważniejsza impreza czterolecia w ogóle się odbyła, bo Japończycy zawodów w Tokio już nie chcą, ale ich odwołanie byłoby ekonomiczną katastrofą.

Zimowe igrzyska ugości Pekin, choć chińskie władze depczą prawa człowieka, a politycy w wielu krajach nawołują do bojkotu. Nie inaczej było w 2008 roku, kiedy to samo miasto organizowało igrzyska letnie. Zachód wierzył wtedy jeszcze, że zmiany w Chinach są możliwe. Teraz z pustych obietnic zrezygnowali nawet gospodarze.

Nie wiadomo, co z igrzyskami w 2032 roku. Bach początkowo puszczał w ich sprawie oko do Katarczyków, ale dziś faworytem jest australijskie Brisbane, co wielu odczytuje jako ukłon Niemca wobec wieloletniego sojusznika Johna Coatesa.

Człowiek ze słomy

Bach jest dziewiątym przewodniczącym MKOl, nawet Kościół Katolicki od 1894 roku miał więcej papieży. Jego najważniejszym poplecznikiem podczas pierwszych wyborów był członek kuwejckiej rodziny królewskiej Ahmed Al-Sabah, który odpowiadał w Lozannie za program Solidarności Olimpijskiej i kontakty zagraniczne, a w toku wyborów zapewnił Niemcowi głosy z Afryki.

„Der Spiegel" pisał wówczas o sukcesie „adwokata potężnych" i „człowieku ze słomy", a „Suddeutsche Zeitung" nazwał rodaka „władcą pierścieni" – tych olimpijskich. O dziwo nikt nie przyznał mu tytułu arcymistrza polityki, choć przez całe życie grał partie symultaniczne, lawirował i budował sojusze jako mistrz zakulisowej gry.

Bach w nowej roli dał się poznać jako wytrawny dyplomata. Cierpliwość i konsekwencję wykuwał na szermierczej planszy, był nawet drużynowym mistrzem olimpijskim we florecie. Tańca na cienkiej granicy dzielącej wielki biznes i wielki sport uczyli go z kolei szef Adidasa Horst Dassler oraz były przewodniczący MKOl Juan Antonio Samaranch, który traktował Niemca jak syna.

Studiował prawo i nauki polityczne na Uniwersytecie w Wurzburgu. Później był doradcą ekonomicznym liberalnej FDP, lobbystą-konsultantem Siemensa oraz szefem Arabsko-Niemieckiej Izby Handlu i Przemysłu (GHORFA). Członkiem MKOl został w 1990 roku. Pięć lat później trafił do Komitetu Wykonawczego, minęło kolejne pięć i był już wiceprzewodniczącym.

Jego poprzednik, belgijski żeglarz i chirurg Jacques Rogge, pełnił w ruchu olimpijskim rolę moderatora ceniącego różnorodność opinii. Bach to praktyk skrojony na miarę potrzeb, bo nie od dziś wiadomo przecież, że najlepszą odpowiedzią na kryzys są rządy technokratów.

Niemiec wygra reelekcję przez aklamację, bo ruch olimpijski nie wykreował alternatywy. Prawdopodobnie nie musiał. 67-latek ma wewnątrz MKOl dużo wyższe notowania niż wśród obserwujących jego działania dziennikarzy. Bach najbogatszą pozarządową organizacją świata będzie rządził do 2025 roku, czyli przez 12 lat, bo na tyle pozwala Karta Olimpijska.

Dwie trzecie uprawnionych do głosowania na przewodniczącego zostało członkami MKOl podczas pierwszej kadencji Niemca. Wielu z nich chwali Bacha za pasję, serce oraz styl przywództwa. Opozycji nie ma. Prawnik z Wurzburga obiecywał dyrygować organizacją jak orkiestrą, ale zamienił ją w korporację, której najważniejszym atutem jest zarządzanie kryzysowe.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
WADA walczy o zachowanie reputacji. Witold Bańka mówi o fałszywych oskarżeniach
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast