Duże zmiany w rządzie, odejście wielu ministrów, a być może też marszałka Marka Kuchcińskiego. To wszystko w związku z kampanią do Parlamentu Europejskiego – to do tej pory najczęściej powtarzany w mediach scenariusz dotyczący początku przyszłego roku w partii rządzącej. Ale jak wynika zarówno z oficjalnych wypowiedzi polityków PiS, jak i z naszych nieoficjalnych rozmów w ostatnich dniach, tak szerokie zmiany wcale nie są przesądzone.
Tak samo jak nazwiska „pewniaków" do odejścia z rządu do PE. Jeden z naszych rozmówców jako przykład wskazuje pozostanie w rządzie minister edukacji Anny Zalewskiej. Jak kilka miesięcy temu informowała jako pierwsze „Rzeczpospolita", prezes PiS zakomunikował wewnętrznie, że funkcji w rządzie nie będzie można łączyć z prowadzeniem kampanii do europarlamentu. Ale kluczowe jest to, że zakres możliwych zmian może wcale nie być tak szeroki, jak wynikałoby z wcześniejszego ich medialnego wizerunku.
Na przykład już wiele miesięcy temu pojawiła się informacja o tym, że Zalewska miałaby trafić do europarlamentu. – Ale wtedy powstałoby wrażenie, że PiS nie jest zadowolony z reformy edukacji, jednego z ważniejszych tematów, które pojawią się w kampanii parlamentarnej – zauważa jeden z naszych rozmówców z Nowogrodzkiej dobrze orientujących się w aktualnych dyskusjach we władzach partii. – Nie może w 2019 roku, przed wyborami do Sejmu, powstać wrażenie, że kluczowi politycy masowo opuszczają okręt „dobrej zmiany" w kierunku brukselskich apanaży – zauważa inny nasz informator.
Takie wrażenie dla PiS stało się bardziej ryzykowne po wyborach samorządowych. Słabe wyniki w dużych i średnich miastach oraz sukces w sejmikach stały się tematem licznych narad i spotkań wśród polityków partii Jarosława Kaczyńskiego. Jak się dowiadujemy w Klubie PiS, możliwe, że już w najbliższy czwartek odbędzie się spotkanie Komitetu Politycznego PiS poświęcone sprawom bieżącym i wnioskom z wyborów.
W obozie rządzącym nie zapadły jeszcze żadne kierunkowe decyzje dotyczące „nowego kursu" po wyborach. – Obowiązuje zasada: łagodzenie języka i stabilizacja polityczna – mówi nam osoba z zaplecza premiera Morawieckiego. To właśnie szef rządu jest jednym z liderów nieformalnej koalicji gołębi w obozie rządzącym. O konieczności „zwrotu do centrum" mówił też wkrótce po wyborach wiceprezes partii Adam Lipiński, jeden z najważniejszych członków tzw. zakonu PC. Na drugim biegunie jest minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, ale i niektórzy politycy PiS, zwolennicy twardszego kursu.