Norweski dziennik „Aftenposten" alarmuje, że analiza najnowszej wersji raportu OECD „Educationat a Glance" prowadzi do niepokojących konkluzji. W kraju jest za mało osób z wyższym wykształceniem, zbyt duża część populacji kończy edukację mając zaledwie 16 lat, a zbyt mała uzyskuje tytuł magistra.
Norweski rynek pracy gwałtownie się zmienia, w ciągu ostatniego roku wśród pracowników znacznie wzrosły obawy o możliwość utraty pracy, a pracodawcy zaczynają mieć wyższe niż wcześniej wymagania. Młodzi, by znaleźć posadę, będą się musieli przygotować do zawodu lepiej niż ich poprzednicy jeszcze 10 lat temu.
Gimnazjum... i koniec nauki
W Norwegii 16 proc. osób pomiędzy 30 a 34 rokiem życia posiada tytuł magistra. Tymczasem średnia dla Unii Europejskiej to 19 proc. - takim odsetkiem mogą się pochwalić na przykład Dania lub Szwecja. Dla rozpoczynającego edukację pokolenia prognozuje się, że blisko 45 proc. obywateli zdobędzie tytuł licencjata lub magistra, a średnia europejska jest o 5 proc. wyższa.
Największym problemem edukacyjnym Norwegii zdaje się fakt, że aż 18 proc. osób będących dziś między dwudziestym czwartym a trzydziestym czwartym rokiem zrezygnowało z nauki po etapie odpowiednika polskiego gimnazjum.
W Norwegii obowiązek edukacyjny trwa 10 lat. Szkołę rozpoczyna się w wieku lat sześciu. Po ukończeniu gimnazjum można, lecz nie trzeba, kontynuować edukację w szkole średniej przygotowującej do zawodu lub podjęcia studiów. Za mało osób, szczególnie kobiet, decyduje się na podjęcie nauki w szkołach zawodowych.