Biegnij Polsko, biegnij

W kampanii wyborczej, jak zwykle kluczowa jest rywalizacja między kandydatami.

Publikacja: 10.07.2020 08:40

Biegnij Polsko, biegnij

Foto: Fotorzepa/Ada Michalak

W tej kampanii wygląda to jednak trochę inaczej. Nie tylko kandydaci walczą ze sobą, ale rywalizują także dwie wizje Polski oraz, po prostu - dwie Polski. A wynik tej rywalizacji zależy nie tylko od jakości kampanii, jej pomysłów, dynamiki marketingowej i efektywności w dotarciu do różnych grup wyborców. Tak naprawdę zależy od stanu naszej świadomości oraz mobilizacji.

Rafał Trzaskowski jest z nadziei, a Andrzej Duda ze strachu.

Siła przekazu Dudy wynika tak, jak w 2015 roku z trafienia w społeczne lęki i obawy ubieranie w słowa i symboliczne obrazy.

Wówczas było to wmawiane na szeroką skalę poczucie dewastacji kraju docierające jednak do realnych pokładów ludzkiego niezadowolenia, niespełnienia, niedocenienia, a nawet w subiektywnym odbiorze do bycia poniżanym i wykluczanym. Wydobyto zagrożenia dla odczuwanego na co dzień bezpieczeństwa - na które odpowiedzią miał być nowy, świeży i silny mocą wszechwładnego państwa prezydent. Teraz - Duda z szybkością karabinu maszynowego generuje różne lęki społeczne. Takie, jak te z wyborów parlamentarnych 2015 roku, kiedy uruchomiono wielką maszynerię nienawiści do obcych opartą na lękach przed uchodźcami, czy wszystkimi wyglądającymi odmiennie.

W skamielinie teorii spiskowych oraz mitologii strachu jest wszystko: Niemcy - jak zawsze od czasów Krzyżaków i krzywdy Drzymały, geje - jak zwykle w parafiańskiej Polsce, co czyni nas dziwolągiem w świecie, ubecy - jako sprawcy cierpień Polski po 1945 roku aż do dziś, elity z Warszawki i Krakówka - bo to one nie szanują zwykłego człowieka, a nawet - szczepienia!! ( jest nieodpowiedzialne, by urzędujący prezydent zapowiadał niechęć do szczepień, także tych, których jeszcze nie ma - przeciw Koronawirusowi). Andrzej Duda jako człowiek budujący swój przekaz i potencjalną siłę na strachu ( klasycznie dla populistycznej machiny propagandowej) stawia właśnie na „zwykłego człowieka”. I jego zagubienie w nadmiernie szybko zmieniającym się świecie, potrzebę oparcia się na władzy, która go poprowadzi za rękę, kompensacyjne łaknienie satysfakcji z dumy narodowej. Od miesięcy buduje je w swoich przemówieniach premier Morawiecki uruchamiając masową wyobraźnię - gigantomanią nikomu niepotrzebnych projektów, czy groźbą zapaści i utraty narodowych szans, kiedy wygrałby Trzaskowski.

Trzaskowski znalazł dobry język dla rozładowywania strachów, przynajmniej ich sporej części.

Jasno pokazuje, że rozumie lęki społeczne. Od dawna nie było nikogo takiego w formacji demokratycznej, kto czyniłby to tak zwyczajnie, z naturalną empatią dla każdego. Nie wyśmiewa lęków i zagrożeń - szuka sposobów, by dotrzeć do istoty spraw. Dlatego nie tylko mówi o problemach kobiet, ale pokazuje serdeczność i siłę swojej żony, i otwiera jej pole do aktywności. Dlatego mówi, że będzie strażnikiem dotychczasowego wieku emerytalnego, i jeszcze dodaje wsparcie finansowe kobietom - matkom. Dlatego więcej mówi o „matkach” i „macierzyństwie”, niż o samej rodzinie, choć jak nikt inny pokazuje ciepło własnego ogniska rodzinnego. Dlatego mówi o żłobkach, przedszkolach i programie in Vitro oraz opiece zdrowotnej kobiet. Jasno pokazuje, że to w usługach publicznych jest szansa oraz siła dbałości o jakość życia. I że codzienność jest tam, gdzie życie - czyli w świecie lokalnym. Nie przynosi prezentów, jak Duda mówiący o linii kolejowej do jakiejś miejscowości za 10/15 lat, ale oferuje fundusze rozwoju lokalnego - na najpotrzebniejsze ludziom inwestycje, realizowane przez samorządy. A zarazem staje się strażnikiem naszych podatków - broniąc rodziny, samorządy, małe firmy przed opresją podatkową.

Duda atakuje różne grupy społeczne, by wzmocnić poczucie siły i wyjątkowości własnych grup społecznych, na których chce oprzeć swoją reelekcję. A zatem dzieli oraz polaryzuje nastroje i postawy ludzkie.

Trzaskowski, jeśli atakuje - to łamanie prawa i nieetyczny charakter decyzji polityków ( np.ułaskawienie pedofila) oraz manipulacje, jakich dokonuje tvpinfo, które zdeptało sens mediów publicznych. Broni za to wszystkich pokrzywdzonych - atakowanych konkretnie: bitych przez policję obywateli, pogardzanych nauczycieli, poniżanych publicznie sędziów i lekarzy. Widząc ich krzywdy i solidaryzując się z nimi - daje im nadzieję. Tak, jak daje nadzieję ludziom różnych pokoleń z różnych miejsc w Polsce.

To ciekawe, że II tura rozgrywa się głównie w małych miejscowościach - jak w dniu debat: Trzaskowskiego otwartego spotkania z dziennikarzami w Lesznie ( z tłumem ludzi żywo komentujących zdarzenie) oraz Dudy inscenizowanej dyskusji z narodem w Końskich.

Jeśli Duda żywi się strachem dużych rzesz społecznych budując siłę oddziaływania własnej kampanii, to Trzaskowski daje rzeszom osób nadzieję, którą dzieli z nimi, ale równocześnie jej siłę bierze od nich - z rozmów, uśmiechów, naturalności kontaktu, otwartości, jaką w sobie ma, by ludzi słuchać. Bo może najlepszym sposobem wygaszania lęków jest danie nadziei, a nie tylko pokazanie siły władzy żerującej na strachach.

O co chodzi z tą nadzieją ?

Jest faktem, że spora część społeczeństwa potrzebuje strachu i w odpowiedzi - bezpiecznej opieki silnej władzy - jako fundamentu społecznego istnienia.

Ale jest też faktem, że ostatnie lata pokazały, iż jest spora część społeczeństwa, która potrzebuje nadziei, by budować codzienne życie.

Ta nadzieja, to normalność. Równowaga - władz. Równowaga - tego, co polityczne i tego, co obywatelskie ( mówi Trzaskowski: „to Wy, obywatele będziecie dla mnie jako prezydenta - moim szefem”). Równowaga - w języku i zachowaniach: żeby osłabić nienawiść, a wzmocnić siłę wyciągania do siebie dłoni. Równowaga - w emocjach, bo chyba tej emocjonalnej jazdy bez trzymanki serwowanej przez rządzących w ostatnich latach wielu ma już dość. Żeby głośno wykrzyczeć: „Mamy dość” musimy mieć nadzieję, że na krzyku się nie skończy. I Trzaskowski pokazuje, że umie to zagwarantować.

Po raz pierwszy od lat po stronie formacji demokratycznej widać silnego lidera, który jest dzieckiem pokolenia „Solidarności”, jest samodzielny i niezależny politycznie, i dlatego może powiedzieć i Tuskowi, i Kaczyńskiemu, że ich czas w polskiej polityce się skończył. Od lat nie było kogoś, kto umiałby w tak mocny sposób porywać tłumy oraz mówić proste i ważne rzeczy. Od lat nie było kogoś, przy kim można pomyśleć: jeśli prezydentura Wałęsy była przypieczętowaniem polskiej zmiany 1989 roku, a prezydentury Kwaśniewskiego dawały stempel cywilizacyjnemu przełomowi, który pozwolił Polsce wejść do NATO i UE, i przejść od transformacji do nowej fazy rozwoju - to prezydentura Trzaskowskiego mogłaby stać się szansą na wyjście z bezruchu.

Bo polityka oparta na strachu zawsze w końcu prowadzi do bezruchu, a tylko polityka oparta na nadziei daje wiatr na przyszłość. Symbolicznie mówiąc, tylko ten wiatr może wywiać ziejące między nami nienawiści, może pomóc budować nową solidarność, i krok po kroku, przez bardzo trudny czas przejściowy pomóc w powrocie do odbudowywania polskiej wspólnoty i jej kapitału społecznego, zaufania....

Ktoś powie - naprawdę mamy takie potrzeby w Polsce...? Mamy. Szczególnie po czasach, których doświadczamy ostatnio. 

Po jednej stronie - jest nas wielu. Po drugiej stronie - jest nas również wielu. To dlatego te wybory są tak wyrównanym sporem dwóch wyobrażeń nas - o nas samych.

Więc: biegnij Polsko, biegnij!

W tej kampanii wygląda to jednak trochę inaczej. Nie tylko kandydaci walczą ze sobą, ale rywalizują także dwie wizje Polski oraz, po prostu - dwie Polski. A wynik tej rywalizacji zależy nie tylko od jakości kampanii, jej pomysłów, dynamiki marketingowej i efektywności w dotarciu do różnych grup wyborców. Tak naprawdę zależy od stanu naszej świadomości oraz mobilizacji.

Rafał Trzaskowski jest z nadziei, a Andrzej Duda ze strachu.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
analizy
Tysiące Białorusinów uciekły do Polski. To prawdziwa klęska wizerunkowa
Opinie polityczno - społeczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Matura 2024. Skasujmy obowiązkową maturę z języka polskiego. Bo to fikcja
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Każdy może być Marcinem Kierwińskim. Tak zmieniła się debata
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Andrzej Duda kontra ślonsko godka
Opinie polityczno - społeczne
Garri Kasparow: Zachód musi uznać istnienie „dobrych Ruskich”, aby Ukraina mogła zwyciężyć