2,18 mln – tyle zapytań o dane telekomunikacyjne sądy, prokuratury i służby złożyły w 2014 roku u operatorów. Takie dane przedstawia Urząd Komunikacji Elektronicznej. Operatorzy mają obowiązek udostępniać takie dane na własny koszt. W marcu Fundacja Panoptykon obliczyła jednak, że na podstawie odpowiedzi od poszczególnych służb liczba takich zapytań wyniosła 2,35 mln.
– Różnice biorą się przykładowo stąd, że służby wysyłają to samo zapytanie do kilku operatorów komórkowych, nie wiedząc, w której sieci jest numer – wyjaśnia Katarzyna Szymielewicz z Fundacji Panoptykon.
Apetyt służb na billingi rośnie, jednak z powodu rozbieżności danych nie wiadomo jak szybko. Według UKE w stosunku do 2013 roku wzrost wynosił 24 proc., służb zaś – 8 proc.
M.in. z tego powodu od lat uporządkowania przepisów dotyczących sięgania przez służby po dane telekomunikacyjne domagają się organizacje pozarządowe. W 2013 roku Najwyższa Izba Kontroli uznała, że przepisy w tej sprawie nie chronią dostatecznie wolności, bo nad sięganiem przez służby po billingi nie ma kontroli.
Jednak rząd nie zdecydował się na przedstawienie nowych rozwiązań, nawet gdy przed rokiem Trybunał Konstytucyjny dał mu 18 miesięcy na zmianę przepisów.
Nowelizację przygotowali więc senatorowie i trafiła już do Sejmu. Aprobujące stanowisko dla projektu ustawy powstało już w MSW. Rząd chce przyjęcia projektu, choć budzi on kontrowersje.
Jakie? Zdaniem Biura Analiz Sejmowych projekt jest niezgodny z prawem europejskim, bo pretekstem do sięgania po dane telekomunikacyjne będzie zbyt szeroki katalog przestępstw.
Generalny inspektor danych osobowych uważa, że nowelizacja „nie stwarza wystarczających gwarancji ochrony prywatności i tajemnicy komunikowania się obywateli".