Słuchacze spodziewali się od Brytyjczyka czarnej wizji przyszłości i tylko odważniejsi wierzyli, że zapali jakieś światełko w tunelu. Był to wszak wciąż początek największego w historii światowego kryzysu. Zbankrutowani przedsiębiorcy z Wall Street rzucali się z okien wieżowców, padały kwitnące dotąd przedsiębiorstwa, a miliony ludzi ledwie zarabiały na miskę zupy.
Kapitalizm nie miał żadnych doświadczeń ze zwalczaniem strukturalnego kryzysu, więc czarnowidztwo mogło być uzasadnione. Czyżby sprawdzały się przepowiednie Malthusa i globalną ekonomię czekała zagłada? Keynes zaskoczył jednak słuchaczy spokojnym jak na owe czasy i pełnym optymizmu wyznaniem, że „problem ekonomiczny nie jest – jeśli spojrzeć w przyszłość – problemem, z którym rodzaj ludzki będzie mierzyć się zawsze". Co więcej, prorokował, że w ciągu stulecia poziom życia w „czołowych gospodarkach" wzrośnie od czterech do ośmiu razy.
Keynes wyliczał jednak czynniki, które mogą ograniczyć tę spokojną perspektywę wzrostu. By świat mógł się rozwijać w opisanym tempie, ludzkość musi sobie poradzić z trzema okolicznościami. Pierwsza to (wybrzmiewające wciąż echo Malthusa) zdolność ograniczenia wzrostu populacji, druga to zapewnienie postępu w nauce, trzecia – zbudowanie systemu eliminacji wojen i unikania konfliktów wewnętrznych. Przypomnijmy, był początek trzeciej dekady XX w. Światowa depresja miała się skończyć za trzy lata, dokładnie wtedy, gdy po władzę w Republice Weimarskiej miał sięgnąć pewien krzykacz z Monachium. Co więcej, ów krzykacz w ciągu zaledwie sześciu lat miał zburzyć nie tylko model intelektualny Keynesa, ale cały porządek światowy.
Oto więc po ledwie dziewięciu latach wybucha wojna światowa, która trzebi populację przynajmniej dwóch kontynentów i wprowadza ludzkość na nową ścieżkę ludobójstwa. Jednocześnie ta sama brutalna konfrontacja przyspiesza postęp technologiczny i doprowadza do pięćdziesięcioletniego światowego konfliktu, który przejdzie do historii pod nazwą „żelaznej kurtyny".
Czyżby keynesowski model wyważonego rozwoju runął jak domek z kart? Na pozór tak, ale mimo turbulencji, jakie zafundowała światu druga wojna światowa i kolejne dekady, keynesowska prognoza sprawdziła się z nawiązką. Nie tylko „czołowe gospodarki", ale także regiony w latach 30. peryferyjne, jak kraje Zatoki Perskiej i Dalekiego Wschodu, weszły na ścieżkę niespotykanego tempa rozwoju.