Lorenzo Insigne: 163 centymetry nad ziemią

Jego wzrost bywa obiektem żartów, ale rywalom do śmiechu nie jest. Napastnik Napoli Lorenzo Insigne to dziś najlepszy włoski piłkarz.

Aktualizacja: 04.11.2018 18:36 Publikacja: 04.11.2018 18:29

Lorenzo Insigne – 27 lat, wychowanek Napoli. Rozegrał w tym klubie blisko 300 meczów i strzelił 72 b

Lorenzo Insigne – 27 lat, wychowanek Napoli. Rozegrał w tym klubie blisko 300 meczów i strzelił 72 bramki. W reprezentacji Włoch wystąpił 29 razy i zdobył cztery gole

Foto: AFP, Anne-Christine Poujoulat

– Moim marzeniem od zawsze była gra dla Napoli. Nic innego się nie liczyło. Nie uprawiałem innych sportów. Nie myślałem o niczym innym. Przechodziłem testy w różnych juniorskich drużynach, ale mój tata wszędzie słyszał to samo: „Podoba nam się, ale jest za niski". Każdego ranka budziłem się z nadzieją, że w nocy urosłem – Insigne wspomina swoje pierwsze kroki w karierze na łamach portalu „Players Tribune".

Wśród klubów, które go odrzuciły, były Inter i Torino. Wyniósł z tego cenną lekcję: że w życiu niczego nie dostaje się za darmo, wszystko trzeba sobie wywalczyć. Pod górkę miał od dziecka. Wychował się we Frattamaggiore, ubogiej miejscowości pod Neapolem. Rodzina z trudem wiązała koniec z końcem. Gdy inni bawili się klockami Lego, on kopał piłkę zrobioną z papieru. Kupno wymarzonych korków, w jakich Brazylijczyk Ronaldo grał na mistrzostwach świata we Francji, urastało do rangi wydarzenia.

– Wspomnienie, gdy ojciec daje mi pudełko z butami, pozostanie ze mną do końca życia. Nigdy nie dostałem lepszego prezentu – zaznacza Insigne. – Graliśmy na boiskach, na których było wiele brudu i kamieni. Wracałem więc do domu i czyściłem buty szmatką. Nosiłem je tak długo, aż sklepy w końcu przestały je sprzedawać, a gdy się rozpadły, popłakałem się. Łkałem, bo tak mi na nich zależało. Były dla mnie święte.

Tort i fajerwerki

Ojciec nie rozumiał, że można kochać innego Boga niż Diego Maradona, tym bardziej Ronaldo grającego w Interze. Ale zawsze był dla syna wsparciem. W trudnych chwilach nie pozwolił mu się poddać.

To, czego nie widzieli inni, dostrzegł w końcu skaut Napoli. Insigne w wieku 15 lat przekroczył progi akademii. Gdy w 2010 roku zadebiutował w pierwszym zespole, przed domem czekali na niego wszyscy sąsiedzi. – Śpiewali, odpalali fajerwerki, przygotowali specjalny tort... To było niewiarygodne – opowiada piłkarz.

Kolejne lata spędził jednak na wypożyczeniu w Foggii i Pescarze. Miał nabierać doświadczenia w niższych ligach. Z wielu względów nie był to czas stracony. To wtedy poznał swoją przyszłą żonę i Zdenka Zemana – trenera, który mu zaufał i miał duży wpływ na jego dalszą karierę.

– Insigne był najlepszym zawodnikiem w Serie B. Drugim był Marco Verratti, który moim zdaniem na swojej pozycji jest lepszy niż Luka Modrić. Nazywałem ich Lorenzolo i Marcolino. Robili wszystko z ogromnym zaangażowaniem i poświęceniem – podkreśla Zeman.

Przez dwa sezony w Foggii i Pescarze Insigne zdobył 37 goli, z tym drugim zespołem awansował do Serie A. To była przepustka na powrót do Neapolu i do debiutu w reprezentacji Włoch. Pierwszy mecz w drużynie narodowej rozegrał w 2012 roku, za Cesare Prandellego. Pojechał nawet na mundial w Brazylii, ale ważną postacią stał się dopiero u Antonio Contego. Roberto Mancini, który podjął się misji odbudowy squadra azzurra, widzi w nim nowego lidera kadry. Koledzy również.

Ancelotti daje swobodę

Wystarczy przypomnieć obrazek z ubiegłego roku. Baraże o mundial w Rosji. Daniele De Rossi dostaje polecenie od trenera, by szykował się do zmiany. Odmawia jednak wyjścia na rozgrzewkę. Uważa, że w sytuacji, gdy trzeba odrabiać straty, zespołowi przydadzą się bardziej umiejętności Insigne.

Trudno zrozumieć decyzję Gian Piero Ventury, który skrzydłowemu Napoli w dwumeczu ze Szwedami dał pograć przez niecały kwadrans, i to na środku pomocy. To był kosztowny błąd. Włosi po raz pierwszy od 60 lat nie awansowali na mistrzostwa świata, a Ventura stracił posadę.

Do dziś zdarza się, że rywale, chcąc dopiec Insigne, przydzielają mu podczas wejścia na boisko najwyższe dziecko. Widok dorosłego faceta, wyprowadzanego za rękę przez chłopca równego mu wzrostem, musi budzić uśmiech. Ale żarty się kończą, gdy Insigne ma piłkę przy nodze.

W poprzednich trzech sezonach Serie A strzelił łącznie 38 bramek i zanotował 30 asyst. W tym, po 11 kolejkach, ma już siedem goli i trzy asysty. Zaznacza, że to zasługa Carlo Ancelottiego, który w Napoli stosuje bardziej elastyczną taktykę i ustawia go bliżej bramki. Nie bez znaczenia jest też podejście trenera do zawodników.

– Carlo spędza z nami dużo czasu, rozmawia, dba o atmosferę. Nowych piłkarzy zmusił do stawania na krześle i śpiewania. Sposób, w jaki wszedł do naszego świata, był wspaniały. Wprowadził do szatni spokój i pogodę ducha. Jestem przekonany, że z nim poprawimy nasze wyniki w europejskich pucharach, w których odnosił sukcesy –  chwali trenera Insigne.

Głównym celem pozostaje jednak scudetto. Napoli ma wreszcie rzucić wyzwanie Juventusowi, sięgającemu po tytuł regularnie od 2012 roku. – Za każdym razem, kiedy wychodzę na murawę San Paolo, dostaję gęsiej skórki. Tu grał Maradona. Wiem, ile to znaczy dla mojej rodziny. Ronaldo był geniuszem i moją inspiracją, ale jestem neapolitańczykiem i muszę przyznać, że król jest tylko jeden, a jego imię brzmi Diego – mówi Insigne.

Odmówił Barcelonie

Czy należy to odczytywać jako obietnicę pozostania w Neapolu do końca kariery? Rok temu odrzucił propozycję Barcelony, powtarza, że jest z tego dumny. Ale czy nie skuszą go w końcu większe pieniądze?

W kolejce ustawiają się potentaci z PSG i Liverpoolem na czele. W Paryżu miałby zastąpić Edinsona Cavaniego, na Anfield kogoś z trójki: Mohamed Salah, Roberto Firmino, Sadio Mane. Według „Gazzetta dello Sport" Napoli, które w ostatnich latach zarobiło fortunę na Cavanim, Gonzalo Higuainie, Ezequielu Lavezzim i Jorginho, nie będzie rozpatrywać ofert mniejszych niż 90 mln euro.

Zainteresowanie ze strony PSG i Liverpoolu to efekt dobrych występów w Lidze Mistrzów. Jednym i drugim strzelał w tym sezonie bramki, to dzięki jego trafieniom Napoli w grupie śmierci nie poniosło jeszcze porażki. Od 2013 roku, czyli od kiedy zadebiutował w Champions League, żaden włoski piłkarz nie zdobył więcej goli w tych prestiżowych rozgrywkach.

Insigne żałuje, że do zwycięstwa nad PSG zabrakło sekund, ale przed rewanżem skupia się na pozytywach. – Fakt, że do 93. minuty prowadziliśmy na ich terenie, świadczy o tym, że jesteśmy świetną drużyną. Każdy mecz traktujemy jak finał, we wtorek będzie podobnie – zapowiada. ©?

– Moim marzeniem od zawsze była gra dla Napoli. Nic innego się nie liczyło. Nie uprawiałem innych sportów. Nie myślałem o niczym innym. Przechodziłem testy w różnych juniorskich drużynach, ale mój tata wszędzie słyszał to samo: „Podoba nam się, ale jest za niski". Każdego ranka budziłem się z nadzieją, że w nocy urosłem – Insigne wspomina swoje pierwsze kroki w karierze na łamach portalu „Players Tribune".

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego