Pandemia wzbudziła strach. Polacy zamknęli się w domach i z niepokojem oglądali wiadomości z Włoch, Hiszpanii, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, gdzie każdego dnia umierały tysiące ludzi. W Polsce, cierpiącej na wielkie niedobory kadr medycznych, epidemia stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa, bo pod naporem napływających chorych łatwo może dojść do załamania systemu ochrony zdrowia. Działalność personelu medycznego skupiła się na walce z koronawirusem kosztem innych chorób. Zrodziło to uzasadnione obawy, że musi to spowodować zwiększenie zgonów z innych przyczyn. Chorzy nie przestali chorować na zawały serca, udary mózgu, zatory, astmę czy POChP, które są istotną przyczyną zgonów w naszym kraju.
Przed pandemią w polskich szpitalach nie wystarczało łóżek dla chorych a kolejki do specjalistów były wielomiesięczne. Były zatem uzasadnione obawy, że osłabione walką z pandemią kadry medyczne nie dadzą sobie rady na innych frontach, ale, ku zaskoczeniu ekspertów, nic złego się nie wydarzyło. Liczba przyjęć do szpitali, wizyt w oddziałach ratunkowych i w poradniach zmniejszyła się. Z kolei liczba zgonów w czasie pandemii wcale nie wzrosła i niektórych miastach była nawet mniejsza niż w latach ubiegłych.
Nie wynikało to bynajmniej z nadmiaru urojonych chorób i dolegliwości przed pandemią. Szpitale i poradnie w Polsce nie były już przepełnione hipochondrykami, którzy ze strachu przed wirusem przestali zgłaszać się do placówek służby zdrowia. Trudno również zgodzić się z tezą, że ograniczony dostęp do służby zdrowia przyczynił się do poprawy stanu zdrowia Polaków i zmniejszenia śmiertelności. Polacy w czasie pandemii stali się zdrowsi. Jak to możliwe skoro mało się ruszają i nadmiernie jedzą, często niezdrową puszkową lub kartonową żywność?
Pandemia pokazała, że dla zdrowia Polaków znacznie ważniejsze jest zanieczyszczenie powietrza niż koronawirus. Co roku z powodu smogu umiera w Polsce 50 tys. osób (najwięcej w Europie). W związku z ogłoszoną przez WHO pandemią w Europie podjęto radykalne ograniczenia, zamknięto wiele miejsc pracy, gospodarka zwolniła, miasta opustoszały i znacznie zmniejszyły się komunikacja i transport drogowy. Jest to zatem niespotykana w swych rozmiarach interwencja ograniczająca na masową skalę emisję szkodliwych dla zdrowia zanieczyszczeń do atmosfery.