Badania przeprowadzono w Szkocji na farmie wiatrowej produkującej 154 megawaty mocy dzięki 54 turbinom. Badacze ulokowali w okolicy czujniki temperatury i wilgotności. Dzięki temu, że elektrownia została na jakiś czas zamknięta (w celu przeglądu technicznego), mogli porównać wyniki badań z okresu, kiedy działała, i z okresu, kiedy nie działała.

Jedyne, co znaleźli, to różnica temperatury wynosząca mniej więcej jedną piątą stopnia Celsjusza i występująca tylko w nocy oraz wyłącznie lokalnie: w obrębie samej elektrowni wiatrowej. Jak tłumaczą naukowcy, nocą w sposób naturalny przy ziemi tworzy się warstewka chłodnego powietrza, ale jeśli turbina działa, cieplejsze (nawet o kilka stopni) powietrze z wyższych partii miesza się z tym przy ziemi i stąd ocieplenie na poziomie gruntu.

Jednak, jak twierdzą naukowcy, różnica jest zbyt niewielka, by można się nią było poważnie przejmować. Silniejszy wpływ na temperaturę ma np. ukształtowanie terenu, las albo zbiornik wodny.

Badania przeprowadzili specjaliści z Uniwersytetu w Leeds. Wyniki opublikowało czasopismo „Enviromental Research Letters". Naukowcy uważają, że efekty ich dociekań powinny uspokoić osoby martwiące się o wpływ turbin na środowisko.