Szwecja: kiedy nauczyciel nie ma prawa zwrócić uwagi uczniowi

Nauczanie jest niemożliwe, gdy pedagog nie ma prawa zwrócić uwagi uczniowi.

Aktualizacja: 31.03.2019 07:45 Publikacja: 31.03.2019 07:00

Szwecja: kiedy nauczyciel nie ma prawa zwrócić uwagi uczniowi

Foto: AdobeStock

Co oznacza naruszenie dóbr osobistych i jakie obowiązują reguły w tej materii w placówkach edukacyjnych? W Szwecji sprawa nie jest oczywista i wyjaśnienia, na czym polega uwłaczenie uczniowi, domaga się związek zawodowy nauczycieli.

Liczba skarg rodziców uczniów, którzy się poczuli przez szkołę obrażeni, ciągle wzrasta. Rodzice kierują swe pretensje do Szwedzkiego Inspektoratu Szkolnego oraz specjalnego przedstawiciela dzieci i uczniów. Połowa zarzutów dotyczy znieważeń słownych, jedna trzecia różnych form naruszenia nietykalności osobistej. Czasami w skargach chodzi o dziwne sprawy. Na przykład że nauczyciel wykłada swój przedmiot za szybko, albo że psycholog obserwował ucznia w klasie bez wiedzy rodziców.

Czytaj także: Dyrektor zlikwidowała klasę, bo pokłóciła się z rodzicami uczniów

Publicyści zadają sobie pytanie, czy za szkolnymi murami rozwinęła się kultura obrażania się, w której uczniowie uważają, że ich dobra osobiste zostały naruszone, bo wychowawca na coś nie pozwala. Nauczyciel natomiast nie reaguje z obawy, że rodzic ucznia doniesie na niego do Inspektoratu Szkoły, co prowadzi do podważenia jego autorytetu. I nie tylko. Konsekwencje mogą być znacznie poważniejsze, gdy nauczyciel zwróci przeszkadzającemu w nauczaniu dziecku uwagę i zadziała fizycznie (ale nie z użyciem przemocy), kiedy werbalna interwencja okaże się bezskuteczna. Może stracić przez to pracę, jeżeli jego postawa wzbudzi obiekcje rodzica, który uzna, że jego dziecko poniżono i należy zgłosić to władzom.

Media donosiły ostatnio o przypadku, gdy nauczycielka szkoły podstawowej o imieniu Carina wyciągnęła z klasy ucznia, który zakłócał porządek. Zreszta nie po raz pierwszy. Ojciec ucznia zameldował wówczas Carinę na policję oraz do rzecznika dzieci i uczniów w Inspektoracie Szkoły. Ten uznał, że podstawówka ma zapłacić uczniowi 15 tys. koron zadośćuczynienia za potraktowanie go uwłaczająco. Inspektorat przeprowadził też dochodzenie, czy sprawy nie powinna przejąć komisja nauczycielska, która może decydować o wycofaniu uprawnień do wykonywania zawodu. Zaraz po incydencie dyrektor szkoły domagał się, by Carina zwolniła się z pracy, co zresztą w końcu pod presją uczyniła, otrzymując czteromiesięczną odprawę.

Zarówno jednak Inspektorat Szkoły, jak i policja stwierdziły, że nauczycielka działała zgodnie z przepisami szkolnej ustawy. Nauczyciel ma bowiem prawo fizycznie wyprowadzić ucznia z klasy, by przywrócić w niej porządek i atmosferę do nauki. W piątym rozdziale ustawy szkolnej istnieje wszak zapis, co może uczynić pedagog , gdy uczeń zakłóca spokój w klasie i odmawia opuszczenia sali. Uczniowi wówczas można pokazać dzwi, zawiesić go w prawach ucznia czy udzielić mu pisemnego napomnienia. Jeżeli chodzi o interwencje fizyczne, istnieją w tej materii orzeczenia Sądu Njawyższego. W jednym z nich jest mowa, że by uniknąć sytuacji z użyciem przemocy, nauczyciel ma prawo posunąć się do „fizycznego nacisku". Kiedy dwóch uczniów się ze sobą bije, pedagog jest zobligowany próbować powstrzymać przemoc. W takich okolicznościach rekomenduje się też poproszenie o wsparcie inną dorosłą osobę. Gdy takiej możliwości nie ma, należy rozdzielić uczniów, ale w taki sposób, by nie przekroczyć granicy i nie dopuścić się pobicia.

W każdym razie, mimo przyznanej nauczycielce racji, dyrektor placówki był zobligowany uiścić uczniowi odszkodowanie, Carina zaś zrezygnowała z etatu. Jej przypadek wywarł jednak w kraju poruszenie, bo stał się przedmiotem interpelacji poselskiej i debaty w parlamencie.

Szeroko ostatnio też komentowano przypadek w Nybro. Nauczycielka zbierała telefony komórkowe od wszystkich uczniów w klasie. Nie spodobało się to jednemu z piętnastolatków, który obrzucił pedagog obelżywym słowem. W jej obronie stanął inny nauczyciel i wyrzucił niesubordynowanego chłopca z klasy. Rodzic zgłosił działanie nauczyciela na policję jako napastowanie. Związek zawodowy nauczycieli uznał jednak incydent za absurdalny i zażądał, by Urząd Szkolny ponownie ustalił kanony i uściślił definicję obrażenia innej osoby.

– Jeżeli nauczyciel nie ma prawa dopilnować, by reguły zachowania w szkole były przestrzegane, to nauczanie będzie w niej niemożliwością – zadeklarowała szefowa związku Asa Falén. Nauczyciel musi mieć prawo do zwrócenia uczniowi uwagi i posłużenia się sankcjami, kiedy wychowankowie łamią reguły – tłumaczyła.

W innym wypadku powstają sytuacje,w których cokolwiek może stanowić naruszenie dóbr osobistych. I trudno się z tym nie zgodzić. Czy jednak nauczyciel z Nybro zostanie uniewinniony czy zwolniony z pracy – tego jeszcze nie wiadomo.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej" w Szwecji

Co oznacza naruszenie dóbr osobistych i jakie obowiązują reguły w tej materii w placówkach edukacyjnych? W Szwecji sprawa nie jest oczywista i wyjaśnienia, na czym polega uwłaczenie uczniowi, domaga się związek zawodowy nauczycieli.

Liczba skarg rodziców uczniów, którzy się poczuli przez szkołę obrażeni, ciągle wzrasta. Rodzice kierują swe pretensje do Szwedzkiego Inspektoratu Szkolnego oraz specjalnego przedstawiciela dzieci i uczniów. Połowa zarzutów dotyczy znieważeń słownych, jedna trzecia różnych form naruszenia nietykalności osobistej. Czasami w skargach chodzi o dziwne sprawy. Na przykład że nauczyciel wykłada swój przedmiot za szybko, albo że psycholog obserwował ucznia w klasie bez wiedzy rodziców.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP