Co oznacza naruszenie dóbr osobistych i jakie obowiązują reguły w tej materii w placówkach edukacyjnych? W Szwecji sprawa nie jest oczywista i wyjaśnienia, na czym polega uwłaczenie uczniowi, domaga się związek zawodowy nauczycieli.
Liczba skarg rodziców uczniów, którzy się poczuli przez szkołę obrażeni, ciągle wzrasta. Rodzice kierują swe pretensje do Szwedzkiego Inspektoratu Szkolnego oraz specjalnego przedstawiciela dzieci i uczniów. Połowa zarzutów dotyczy znieważeń słownych, jedna trzecia różnych form naruszenia nietykalności osobistej. Czasami w skargach chodzi o dziwne sprawy. Na przykład że nauczyciel wykłada swój przedmiot za szybko, albo że psycholog obserwował ucznia w klasie bez wiedzy rodziców.
Czytaj także: Dyrektor zlikwidowała klasę, bo pokłóciła się z rodzicami uczniów
Publicyści zadają sobie pytanie, czy za szkolnymi murami rozwinęła się kultura obrażania się, w której uczniowie uważają, że ich dobra osobiste zostały naruszone, bo wychowawca na coś nie pozwala. Nauczyciel natomiast nie reaguje z obawy, że rodzic ucznia doniesie na niego do Inspektoratu Szkoły, co prowadzi do podważenia jego autorytetu. I nie tylko. Konsekwencje mogą być znacznie poważniejsze, gdy nauczyciel zwróci przeszkadzającemu w nauczaniu dziecku uwagę i zadziała fizycznie (ale nie z użyciem przemocy), kiedy werbalna interwencja okaże się bezskuteczna. Może stracić przez to pracę, jeżeli jego postawa wzbudzi obiekcje rodzica, który uzna, że jego dziecko poniżono i należy zgłosić to władzom.
Media donosiły ostatnio o przypadku, gdy nauczycielka szkoły podstawowej o imieniu Carina wyciągnęła z klasy ucznia, który zakłócał porządek. Zreszta nie po raz pierwszy. Ojciec ucznia zameldował wówczas Carinę na policję oraz do rzecznika dzieci i uczniów w Inspektoracie Szkoły. Ten uznał, że podstawówka ma zapłacić uczniowi 15 tys. koron zadośćuczynienia za potraktowanie go uwłaczająco. Inspektorat przeprowadził też dochodzenie, czy sprawy nie powinna przejąć komisja nauczycielska, która może decydować o wycofaniu uprawnień do wykonywania zawodu. Zaraz po incydencie dyrektor szkoły domagał się, by Carina zwolniła się z pracy, co zresztą w końcu pod presją uczyniła, otrzymując czteromiesięczną odprawę.