Przez spóźnione reakcje na wypadki przy pracy i niedoszacowanie ryzyk takie sprawy mogą ciągnąć się latami. Dotykają one nie tylko samego pracodawcy, ale też kadry zarządzającej.
Przyjmując dane GUS za 2018 r. codziennie w Polsce ma miejsce średnio ok. 230 wypadków przy pracy, z czego dwa to wypadki ciężkie lub śmiertelne[1]. Teoretycznie oznacza to wszczęcie w ciągu roku ponad 700 postępowań karnych, ponad 700 kontroli Państwowej Inspekcji Pracy, powołanie ponad 700 zespołów powypadkowych i podobną liczbę postępowań w sprawie świadczeń z ubezpieczenia społecznego, roszczeń odszkodowawczych oraz postępowań wykroczeniowych.
Każda z tych procedur rodzi ryzyka dla pracodawcy lub jego kadry zarządzającej i może powodować nieoczekiwane konsekwencje, np. możliwość wykluczenia spółki (pracodawcy) z postępowania o udzielenia zamówienia publicznego – o czym niewielu wie.
Aby uświadomić sobie, w czym tkwi problem, warto spojrzeć na sprawę typoweg...
- E-wydanie "Rzeczpospolitej"
- Dostęp do wszystkich treści rp.pl
- Aplikacja na smartfon i tablet
- Specjalistyczne dodatki i newslettery
- Dedykowane oferty dla prenumeratorów