Ryzyko będzie wyraźnie rosnąć

Finanse publiczne wytrzymają spowolnienie gospodarcze przez najbliższe dwa lata. Znacznie gorzej może być po 2020 roku.

Aktualizacja: 18.02.2019 21:07 Publikacja: 18.02.2019 21:00

Ryzyko będzie wyraźnie rosnąć

Foto: Adobe Stock

– Inwestorzy pytają nas, w jakim stopniu musiałoby obniżyć się tempo wzrostu gospodarczego, by deficyt w finansach publicznych wzrósł powyżej 3 proc. – przyznaje Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku. – Według naszych analiz musiałoby to być takie spowolnienie jak w latach 2012–2013, gdy PKB rosło o odpowiednio 1,6 i 1,4 proc. – odpowiada.

Coraz częstsze pytania o wytrzymałość finansów publicznych na hamowanie gospodarki wiążą się z tym, że może ono być nieco gwałtowniejsze, niż wydawało się jeszcze kilka miesięcy temu. Ostatnio Komisja Europejska obniżyła swoje prognozy wzrostu dla Polski do 3,5 proc. w 2019 r. i 3,2 proc. w 2020 r. (dla przypomnienia – w 2018 r. wzrost wyniósł 5,1 proc.). – My jesteśmy jeszcze bardziej pesymistyczni i szacujemy, że w 2020 r. będzie to 2,8 proc. – dodaje Benecki.

Czytaj także: Prezydent podpisał budżet na 2019 rok

Ale to wciąż dosyć daleko do bardzo słabych wyników gospodarki z 2013 r. i według ekonomisty polskie finanse publiczne są w miarę odporne (to znaczy deficyt nie przekroczy unijnych limitów) na spowolnienie gospodarcze przez najbliższe dwa lata. I to nawet biorąc pod uwagę spodziewane prezenty roku wyborczego, których wartość Benecki szacuje na ok. 18 mld zł (dwa razy mniej niż realizacja obietnic wyborczych z 2015 r.).

– W krótkim terminie, przez najbliższy rok, dwa, nasze finanse wydają się być dosyć stabilne – wtóruje Marcin Mrowiec, główny ekonomista banku Pekao. Wyjaśnia, że sytuacja na rynku pracy czy poziom wydatków konsumentów nie powinny się znacząco pogorszyć pomimo niższego tempa wzrostu gospodarki. A to właśnie te dwa elementy są kluczowe dla dochodów budżetowych.

Opinie polskich ekonomistów potwierdzają wyniki stress testów Międzynarodowego Funduszu Walutowego opublikowane w ostatnim raporcie o naszym kraju. Według nich, nawet mimo spadku dynamiki PKB o 1,2 pkt proc. przez dwa lata, zadłużenie sektora finansów publicznych i tak będzie się zmniejszać w relacji do PKB, mniej więcej zgodnie z założoną przez rząd ścieżką.

Pytanie jednak, co będzie się działo po 2020 r. Tu ekonomiści dosyć zgodnie ostrzegają, że ryzyko dla finansów publicznych wyraźnie rośnie. – Jeśli w najbliższych kwartałach nie ruszą znacząco inwestycje prywatne, dynamika PKB może spaść poniżej swojego potencjału. Za to wydatki państwa będą wciąż rosnąć, zwłaszcza na świadczenia związane ze zmianami demograficznymi – zaznacza Mrowiec.

Do listy różnych zagrożeń trzeba też dodać mniejszą pulę funduszy UE po 2020 r. M.in. dlatego ING szacuje, że w 2021 r. PKB wzrośnie tylko o 1,7 proc. – A w takiej sytuacji scenariusz, gdy deficyt przekracza 3 proc., staje się coraz bardziej realistyczny – podkreśla Benecki.

– Inwestorzy pytają nas, w jakim stopniu musiałoby obniżyć się tempo wzrostu gospodarczego, by deficyt w finansach publicznych wzrósł powyżej 3 proc. – przyznaje Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku. – Według naszych analiz musiałoby to być takie spowolnienie jak w latach 2012–2013, gdy PKB rosło o odpowiednio 1,6 i 1,4 proc. – odpowiada.

Coraz częstsze pytania o wytrzymałość finansów publicznych na hamowanie gospodarki wiążą się z tym, że może ono być nieco gwałtowniejsze, niż wydawało się jeszcze kilka miesięcy temu. Ostatnio Komisja Europejska obniżyła swoje prognozy wzrostu dla Polski do 3,5 proc. w 2019 r. i 3,2 proc. w 2020 r. (dla przypomnienia – w 2018 r. wzrost wyniósł 5,1 proc.). – My jesteśmy jeszcze bardziej pesymistyczni i szacujemy, że w 2020 r. będzie to 2,8 proc. – dodaje Benecki.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
„Niezauważalna poprawka" zaostrza sankcje USA wobec Rosji
Gospodarka
Nowy świat – stare problemy, czyli dlaczego potrzebujemy Rzeczpospolitej Babskiej
Gospodarka
Zagrożenie dla gospodarki. Polaków szybko ubywa
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje