Prezes Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami odnosi się w ten sposób do stanowiska Komisji Nadzoru Finansowego z grudnia ub.r. dotyczącego tzw. zachęt. W dokumencie KNF zawarła listę usług „podnoszących jakość świadczonych usług na rzecz klienta", za które pośrednicy mogą oczekiwać od towarzystw funduszy inwestycyjnych zwrotu kosztów. W ten sposób KNF zanegowała dotychczasowy model współpracy obu stron, polegający na dzieleniu się opłatą stałą, jaką pobiera fundusz.

Jednocześnie – pisze KNF – weryfikacja przez TFI „nie może opierać się wyłącznie na oświadczeniach złożonych przez dystrybutora, ale powinna być rzetelna i bazować na dowodach księgowych". Towarzystwa funduszy inwestycyjnych oraz pośrednicy alarmują, że przepisy na temat weryfikacji „zachęt" są niejasne. Do tego część nie chce przekazywać innym wrażliwych dla siebie informacji.

– Oczywiste jest, że weryfikacja „zachęt" nie jest nikomu do szczęścia potrzebna. Mało tego, jest to typowy tzw. gold plaiting (nadregulacja). Z kolei w ramach toczącej się dyskusji na temat rozwoju rynku kapitałowego jasno wskazano, że gold plaiting powinien być szybko wypalony do żywego – przekonuje Marcin Dyl. W związku z tymi niejasnościami część TFI i pośredników w ogóle zawiesiła rozliczanie się między sobą. – Przekłada się to na sporą liczbę nierozliczonych środków, którą można szacować dziś na kilkadziesiąt milionów złotych. Instytucje tworzą jakieś odpisy, rezerwy. Prawą ręką za lewe ucho próbuje się znaleźć jakieś substytuty procedur, żeby to wszystko jakoś w miarę dobrze wyglądało. A wygląda tak, że nie żyjemy w próżni. TFI chcą, żeby pośrednicy dystrybuowali fundusze i są wręcz na nich skazani. Z kolei dystrybutorzy sprzedają produkty finansowe i jeśli ten stan dotyczący produktów finansowych jest w jakiś sposób niepewny, to dystrybutorzy, przynajmniej część – głównie banki – będą szukali innych produktów do sprzedaży, nieobwarowanych tak rygorystycznie regulacjami – ostrzega Dyl.

Jego zdaniem widać to już w niektórych obszarach u części dystrybutorów, preferujących w sprzedaży np. produkty strukturyzowane. – Jeśli zaś sprzedają jednostki funduszy inwestycyjnych, to zagranicznych, bo one działają w dużym stopniu pod reżimem prawa obcego i nie mają ograniczeń takich jak opłata stała za zarządzanie czy obowiązek weryfikacji zachęt. Fundusz zagraniczny ma w tej sprawie dziś wolną rękę. Wobec tego sytuacja jest niejasna i niepewna – przekonuje prezes IZFiA. Tymczasem KNF wszczęła już kontrole u dystrybutorów funduszy.