Zakończone w weekend obrady chińskiego parlamentu (Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych) po raz kolejny okazały się zjazdem wielkich potentatów. Wśród delegatów znalazło się 100 dolarowych miliarderów – wynika z danych magazynu „Hurun Report”. Co prawda w parlamencie ChRL zasiada blisko 3 tys. osób z różnych środowisk, ale miliarderzy i tak stanowią tam pokaźną reprezentację, zwłaszcza w porównaniu z innymi parlamentami. Dla porównania: w amerykańskim Kongresie nie ma żadnego miliardera. Darrell Issa, najbogatszy kongresmen, ma majątek wynoszący 440 mln dol. Tymczasem każdy z 200 najbogatszych chińskich parlamentarzystów dysponuje aktywami wartymi ponad 300 mln dol.

Wśród najbogatszych chińskich parlamentarzystów można spotkać zarówno przedstawicieli starych biznesowych dynastii prowadzących interesy w Hongkongu, jak i przedsiębiorców, którzy zbili majątki w ostatnich latach w sektorze nowych technologii. Wśród nich są: Pony Ma, założyciel firmy Tencent, Robin Li, prezes Baidu i Lei Jun, założyciel Xiaomi. Pierwszy z nich ma majątek szacowany na 25,2 mld dol., drugi na 13,3 mld dol., a trzeci na 6,8 mld dol. Każdy z nich jest więc bogatszy niż np. prezydent USA Donald Trump, którego majątek szacowany jest na „zaledwie” 3,7 mld dol.

Miliarderzy będący delegatami na Ogólnochińskie Zgromadzenie Przedstawicieli Ludowych nie mają jednak wiele do powiedzenia w tej instytucji. Parlament spełnia w ChRL rolę jedynie fasadową. Podczas swojej sesji, odbywającej się dwa razy do roku, ma on za zadanie wyłącznie zatwierdzić wszystko to, co postanowi Komitet Centralny Komunistycznej Partii Chin. Przedstawicielom KPCh przypada 2157 miejsc w parlamencie, a 830 pozostałych partiom satelickim zrzeszonym w Zjednoczonym Froncie. Jaki jest więc sens, by miliarderzy i prezesi wielkich spółek tracili weekend na udział w obradach takiej fasadowej instytucji? Obrady parlamentu są przede wszystkim okazją do nawiązania kontaktów z politykami oraz urzędnikami państwowymi. Można również pokazać swoją lojalność wobec partii. Szczególnie w momencie, w którym trwa ostra kampania antykorupcyjna.

Jeden z głównych tematów poruszanych podczas obrad chińskiego parlamentu to sprawa bezpośrednio dotykająca chińskich miliarderów – walka władzy ze spekulantami finansowymi. Regulatorzy i bezpieka uderzają w „rynkowe krokodyle”, manipulujące kursami akcji własnych spółek i wykorzystujące poufne informacje do gry giełdowej. Prowadzone przez nich dochodzenia dotyczą m.in. okoliczności giełdowego krachu z czerwca 2015 r. Niedawno zatrzymano w sprawach związanych ze „spekulacją” m.in. Xu Xianga, miliardera kierującego szeregiem funduszów oraz finansistę Xiao Jianhua.