Recenzja „Dwóch papieży”: Argentyna wygrała mecz w Watykanie

„Dwóch papieży" z Anthonym Hopkinsem i Jonathanem Pryce'em to fabularyzowana historia spotkań Benedykta XVI i Franciszka I.

Aktualizacja: 03.01.2020 07:27 Publikacja: 02.01.2020 17:59

Jonathan Pryce jako Franciszek i Anthony Hopkins jako Benedykt XVI

Jonathan Pryce jako Franciszek i Anthony Hopkins jako Benedykt XVI

Foto: materiały prasowe

Serial HBO „Młody papież" z Judem Law w reżyserii Paola Sorrentino otworzył spiżową bramę Watykanu dla filmowych fantazji na temat hierarchów i kurii. Przełamał falę hagiograficznych produkcji, o których sam Jan Paweł II ironizował: „Ja bym z takim papieżem nie wytrzymał!". W swoim czasie odegrały ważną rolę. „Z dalekiego kraju" Krzysztofa Zanussiego wprowadziło światową publiczność w polską biografię Karola Wojtyły, zaś cykl „Karol – człowiek, który został papieżem" i „Karol. Papież, który został człowiekiem" z Piotrem Adamczykiem był już popkulturowym fenomenem, tak jak „Jan Paweł II" z Jonem Voightem.

Ortodoksyjną katolicką widownię fantazja Sorentino mogła zirytować, rozpaliła za to wyobraźnię tych, dla których wiara oraz Kościół, pomimo jego problemów (pedofilia, homoseksualizm, afery finansowe) wciąż pozostają sprawą ważną.

Fikcyjna postać Piusa XIII zgodnie z szekspirowską zasadą zwierciadła wystawionego na gościniec – przeglądała się w najgorętszych kwestiach współczesności, zaskakując niedojrzałością i samotnością głównego bohatera.

Tymczasem Fernando Meirelles zapowiada film „Dwóch papieży" informacją, że jest oparty na faktach, pomimo że autor sztuki i scenariusza Anthony McCarthy, znany m.in. z „Bohemian Rhapsody", podkreśla, że opierał się na pismach i wystąpieniach papieży, jednak „wszystko jest spekulacją".

Opowieść rozpoczyna od konklawe po śmierci Jana Pawła II i nie da się ukryć, że grany przez Hopkinsa Ratzinger nie jest ulubieńcem twórców. Hopkins zniechęca do swojego bohatera antypatyczną miną bulteriera, która nie była zresztą specjalnością Niemca. Ale jeśli reżyser popiera Franciszka, uczynił mu niedźwiedzią przysługę, tworząc wrażenie, że film powstał za zgodą obecnego papieża. A przecież Franciszek nie wpuścił filmowców do Watykanu i Netflix musiał zbudować kopię Kaplicy Sykstyńskiej.

Potem, choć film wspiera zdecydowanie kościelnych postępowców, pokazuje też, że świat jest co najmniej dwubiegunowy, wiele zależy od naszych biografii, otwartości i zrozumienia innych. Również w rozmowie z Bogiem, którego wsparcia filmowy Ratzinger już nie czuje.

Ratzinger i Bergoglio przełamują lody dopiero po bliższym poznaniu, gdy ich rozmowy stają się wzajemną spowiedzią. A ci, którzy nie znają historii Ameryki Łacińskiej, mogą się dowiedzieć, jak wielkim problemem była postawa Bergoglio, również dla niego samego, w czasie „brudnej wojny" w latach 1977–1983, gdy prawicowa junta wspierana przez Amerykę mordowała w Argentynie opozycyjnych księży i lewicowców.

Starając się „ratować substancję", trochę jak nasz prymas Glemp w czasie stanu wojennego, Bergoglio nie chciał, by księża angażowali się w politykę, co potem mu wytykano. Musiał przejść przez czyściec zesłania na prowincję, skąd powrócił jako człowiek skromny, wrażliwy na społeczne problemy i narodowe pojednanie.

Argentyński rozdział filmu tłumaczy z pewnością życzliwość papieża dla lewicy, był bowiem świadkiem działalności ideowych komunistów i socjalistów, którzy ryzykowali życie, a nawet je stracili. Szkoda, że scenarzysta nie zbalansował tego wątku historią Ratzingera w Hitlerjugend, za to wspomniał o wsparciu Benedykta XVI dla Marciala Maciela, pedofila i twórcy Legionu Chrystusa, które nie jest dla wszystkich oczywiste.

Ważne problemy zostały podane w popkultulturowej, chwilami komediowej oprawie. Oto Argentyńczyk okazuje się fanem „Abbey Road" The Beatles, Niemiec zaś „Komisarza Rexa". A gdy są już za pan brat, obwieszeni szalikami, popijając piwo – oglądają mecz w piłkę nożną Niemcy–Argentyna. Ogląda się całość dobrze, choć nie bez uwag. Ciekawe, jakie mieliby jego bohaterowie?

A już 10 stycznia premiera „Nowego papieża", sequela serialu Sorentino, gdzie Jana Pawła II zagra John Malkovich. Powróci Jude Law jako Pius XIII, a pojawią się też Sharon Stone i etatowy skandalista rocka Marilyn Manson. Ciekawe, czy Watykan zrezygnuje z abonamentu HBO?

Serial HBO „Młody papież" z Judem Law w reżyserii Paola Sorrentino otworzył spiżową bramę Watykanu dla filmowych fantazji na temat hierarchów i kurii. Przełamał falę hagiograficznych produkcji, o których sam Jan Paweł II ironizował: „Ja bym z takim papieżem nie wytrzymał!". W swoim czasie odegrały ważną rolę. „Z dalekiego kraju" Krzysztofa Zanussiego wprowadziło światową publiczność w polską biografię Karola Wojtyły, zaś cykl „Karol – człowiek, który został papieżem" i „Karol. Papież, który został człowiekiem" z Piotrem Adamczykiem był już popkulturowym fenomenem, tak jak „Jan Paweł II" z Jonem Voightem.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Rekomendacje filmowe na weekend: Stara Anglia, Sudan i miasto bogów
Film
Solidarność’24: dawne ofiary Margaret Thatcher pomagają syryjskim uciekinierom
Film
Tajemnica zaginionego ciała Wandy Rutkiewicz na Millenium Docs Against Gravity
Film
Laureaci i laureatki MASTERCARD OFF CAMERA 2024
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Film
Nie żyje aktor Bernard Hill. Miał 79 lat