Przyszłość jest tak niepewna, świat zmienia się tak szybko, że prawdziwym polem bitwy stała się dziś historia. I w tej bitwie jesteśmy, niestety, wśród przegranych. Widać to choćby na przykładzie przegranej przez Polskę batalii o ustawę o IPN, ale też w związku z obchodami 75-lecia wyzwolenia Auschwitz. Kto naiwny, niech wierzy, że prezydent Duda nie przemówi w Yad Vashem tylko z powodu niedopatrzenia. Dla tych mniej naiwnych intencja jest jasna. Jesteśmy wypychani z pola ofiar na pole sprawców. Dlatego polskie władze mają rację, walcząc wszelkimi środkami o możliwość zaprezentowania naszego punktu widzenia na uroczystościach rocznicowych.

Pytanie brzmi, czy tę bitwę można jeszcze wygrać. Nie jestem w tej kwestii optymistą. Do roku 1989 nie mieliśmy szansy reagować na oczernianie Polski, a po odzyskaniu wolności przez długie lata nikomu nie przyszło do głowy, że potrzebna jest polityka historyczna. Kiedy to określenie w ogóle weszło w obieg, za sprawą doradców Lecha Kaczyńskiego, znaczna część komentatorów pukała się w głowę i wietrzyła w tym jakąś obsesję.

Dziś nikt już nie kwestionuje konieczności prowadzenia polityki w tym obszarze. Co więcej, historia staje się polem sporu w krajach, w których chyba nikt się tego nie spodziewał. Przykładem może być Hiszpania, gdzie stosunek do generała Franco i wojny domowej sprzed 80 lat wciąż dzieli społeczeństwo. Nasze problemy nie są więc niczym wyjątkowym, choć w wyjątkowa jest skala i międzynarodowe konsekwencje sporu o historię. Obecny rząd chyba rozumie, z jakim wyzwaniem mamy tu do czynienia, ale działania, które podjął, są niewystarczające.

Bo trzeba sobie jasno powiedzieć: jeśli ugruntuje się fałszywy wizerunek Polaków jako współsprawców Holokaustu, bo o to przede wszystkim idzie, będzie to nas słono kosztować. W każdym sensie. Zresztą nie można wykluczyć, że już jest za późno: medialne i polityczne młyny po obu stronach Atlantyku mielą już od dobrych kilkudziesięciu lat, a my bardzo długo nie rozumieliśmy, jaki z tej mąki będzie chleb. Może to i zakalec, może w oskarżeniach wobec Polski jest tylko ziarno prawdy. Ale świat żywi się nim już tak długo, że do tego zakalca pewnie się przyzwyczaił.

Autor jest publicystą Programu III Polskiego Radia