Atom, czyli energetyczna wańka-wstańka

Minister energii Krzysztof Tchórzewski nieoczekiwanie powrócił do planów związanych z budową polskiej elektrowni jądrowej.

Aktualizacja: 07.03.2017 20:20 Publikacja: 07.03.2017 18:56

Foto: 123RF

W poniedziałkowej rozmowie w TVP Info minister stwierdził, że w „najbliższej realnej przyszłości" takie bezemisyjne źródło będzie nam potrzebne. To ma być remedium na zaostrzane przez Brukselę normy dla źródeł wytwórczych.

Nowe elektrownie musimy budować, bo te funkcjonujące są wysłużone i awaryjne. Wkrótce zacznie brakować nam mocy w okresach szczytowego zapotrzebowania. Z prognoz Polskich Sieci Elektroenergetyczne wynika, że od początku lat 20. zaczną się prawdziwe problemy nie tylko z zapewnieniem wystarczających rezerw, ale także z pokryciem krajowego zużycia.

Brak spójności

Tchórzewski nie mówił o konkretach. Zaznaczał tylko, że to nie rząd ma być gwarantem ceny energii z takiej siłowni. W odpowiedzi dla „Rzeczpospolitej" resort wskazuje koniec I kwartału tego roku. Do tego czasu ma przedstawić rządowi nowy harmonogram inwestycji wraz z modelem jej finansowania. Z kolei aktualizacja całego programu jądrowego nastąpi do końca 2017 r.

Wcześniej minister dystansował się do atomu, wskazując na preferencje węgla. Plan Morawieckiego też nie odpowiada na kluczowe pytania dotyczące energetyki jądrowej. W odróżnieniu od przedstawionego w lipcu ub.r. projektu w zatwierdzonym przez rząd w połowie lutego br. dokumencie nie ma nawet mowy o planach budowy 6 GW takich mocy. Jest tylko zapowiedź kontynuacji programu jądrowego, by określić opłacalność tej technologii w polskich warunkach, a także mgliste wizje budowy własnego reaktora wysokotemperaturowego i eksportu technologii – pilotaż na 10 MW będzie w Świerku za 1 mld euro.

Brak konkretów nie dziwi jednak w kontekście braku polityki energetycznej kraju. Przy jej projektowaniu ME będzie musiało uwzględnić nie tylko narzucane przez Komisję limity emisji, ale też rosnącą niechęć instytucji do finansowania spółek czerpiących zyski z węgla, jak Fundusz Norweski, który wycofał się z PGE.

Drogo i bez alternatyw

Eksperci nie pozostawiają suchej nitki na wypowiedziach Tchórzewskiego o atomie. – Uważam ją za nieprzemyślaną i bardzo szkodliwą w długim okresie – podkreśla prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej. Nie wierzy w budowę polskiej elektrowni jądrowej tak jak w rządowe plany dotyczące stworzenia auta na prąd, który ma zwiększyć popyt na energię.

Zdaniem prof. Konrada Świrskiego z Politechniki Warszawskiej dyskusja o atomie jest raczej wyłącznie hipotetyczna. – Wciąż nie ma mechanizmu dla sfinansowania inwestycji, a ministerstwo odrzuca dotychczas proponowane kontrakty różnicowe z gwarantowaną ceną – tłumaczy ekspert. – Nie sądzę, by – jak sygnalizowano w ostatniej koncepcji – spółki energetyczne znalazły na to pieniądze z własnych kapitałów, a pozbawianie je możliwości płacenia dywidendy jest ręcznym sterowaniem – dodaje Świrski.

Zwłaszcza że nasze koncerny mają też budować sieci, modernizować stare elektrownie i kończyć bloki węglowe. W połączeniu z ratowaniem górnictwa wyczerpuje to własne środki. Z kolei minister zapowiada kolejną falę inwestycji, w tym budowę dwóch siłowni na zgazowany węgiel. – To koszt porównywalny z atomem. Co więcej, wcale nie jest to czysta technologia w rozumieniu UE. Emisja sięga 750 g Co2 na kWh – zauważa Świrski.

Bezbolesnej alternatywy na zmianę miksu nie ma, choć każdy rząd wpada w pułapkę próby odkrywania na nowo Ameryki. – Dopóki wszystkie siły polityczne nie zgodzą się na wypracowanie jednego rozwiązania, będziemy budować energetyczne domki z kart – twierdzi Świrski.

– Nie ma najmniejszego powodu, by w tej chwili deklarować, że elektrownia jądrowa na pewno powstanie, ani też odżegnywać się od jej budowania w przyszłości – twierdzi Herbert L. Gabryś, ekspert Krajowej Izby Gospodarczej. Jak zauważa, dziś w znaczącej części liczących się gremiów energetycznych przeważa pogląd, że należy dostosować bloki klasy 200 MW do zaostrzonych wymogów środowiskowych. – Przedłużenie ich „życia" o kolejne 10–15 lat da czas niezbędny na wybranie właściwej energetycznej ścieżki – wskazuje Gabryś.

W poniedziałkowej rozmowie w TVP Info minister stwierdził, że w „najbliższej realnej przyszłości" takie bezemisyjne źródło będzie nam potrzebne. To ma być remedium na zaostrzane przez Brukselę normy dla źródeł wytwórczych.

Nowe elektrownie musimy budować, bo te funkcjonujące są wysłużone i awaryjne. Wkrótce zacznie brakować nam mocy w okresach szczytowego zapotrzebowania. Z prognoz Polskich Sieci Elektroenergetyczne wynika, że od początku lat 20. zaczną się prawdziwe problemy nie tylko z zapewnieniem wystarczających rezerw, ale także z pokryciem krajowego zużycia.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie