Szczyt turecko-rosyjski w Soczi zorganizowano naprędce, po odmowie Ankary wzięcia udziału w pokojowych rozmowach syryjskich w kazachskiej Astanie. Moskwa zaprosiła tam organizację syryjskich Kurdów, którą Turcy uważają za terrorystyczną.

By przełamać kryzys, Władimir Putin znów spotkał się z Recepem Erdoganem. – Obaj sobie nie ufają. Szczególnie Putin uważa Erdogana za nieprzewidywalnego – uważa ekspert Haldun Solmaztürk.

Mimo czterogodzinnych rozmów nie udało się prezydentom ostatecznie ustalić linii rozgraniczenia swych wojsk i sojuszników w syryjskiej prowincji Idlib. Moskwa cały czas podejrzewa, że Ankara zamierza tam zwalczać Kurdów, a nie islamistów. Erdogan upomniał się za to na spotkaniu o ostateczne zniesienie rosyjskich sankcji na turecki biznes i biznesmenów, ale odpowiedzi nie otrzymał. Sankcje wprowadziła Rosja po zestrzeleniu przez Turków swojego samolotu wojskowego w listopadzie 2015 roku. Na razie jedynie Gazprom zwiększył dostawy do Turcji o prawie 1/4 (w porównaniu z ubiegłym rokiem).

Z kolei mimo zapewnień Turków nie został jeszcze sfinalizowany kontrakt na zakup rosyjskich systemów przeciwlotniczych S-400. Ankara chce dostać od Rosji technologie ich budowy i już zwróciła się do francusko-włoskiego koncernu zbrojeniowego EUROSAM z propozycją zbudowania obrony antyrakietowej na bazie kupionej rosyjskiej S-400. Ale gwałtownie sprzeciwiają się temu rosyjscy generałowie.

– Gdy nie ufasz partnerowi, to nie można zbyt dużo razem zrobić – dodał Solmaztürk.