Sąd: Aplikant przekazywał listy do aresztu. Nie zostanie adwokatem

Aplikant, który był podejrzany o pomoc aresztowanemu klientowi w ucieczce, nie zostanie adwokatem - wynika z wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

Publikacja: 19.02.2020 11:25

Sąd: Aplikant przekazywał listy do aresztu. Nie zostanie adwokatem

Foto: Adobe Stock

Minister Sprawiedliwości wniósł sprzeciw wobec wpisania Jana W. (imię fikcyjne) na listę adwokatów. Uznał, że kandydat do zawodu adwokata, będąc dopiero u progu kariery prawniczej, dopuścił się takiego zachowania, które podważa jego wiarygodność i przydatność do wykonywania tego zawodu.

Chodziło o wydarzenia z kwietnia i maja 2017 roku, kiedy Jan W. jako aplikant adwokacki miał przyczynić się do ucieczki aresztowanego klienta przez przekazywanie listów, w których uzgadniane były szczegóły i plan rejterady. Postępowanie prokuratorskie w tej sprawie zostało co prawda umorzone, ale podczas przesłuchania Jan W. przyznał, iż pośredniczył w dostarczaniu dokumentów. Według niego odbywało się to w ten sposób, że konkubina aresztowanego, przekazywała mu przed aresztem plik dokumentów, które pobieżnie przeglądał, a następnie wnosił do aresztu na tzw. widzenia adwokackie i przekazywał aresztowanemu. Po zakończonym widzeniu zabierał przyniesione dokumenty, wraz z naniesionymi odręcznie zapiskami klienta. Przekazywał je konkubinie klienta. Aplikant tłumaczył się, iż był przekonany, że dokumenty dotyczą przygotowywanego wniosku o wyłączenie sędziego.

Czytaj także:

Były aplikant adwokacki nie zostanie radcą

Minister wskazał, iż jakkolwiek śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Okręgową zostało prawomocnie umorzone, to nie można z tego wywodzić, że inne okoliczności i zachowania opisane w uzasadnieniu postanowienia o częściowym umorzeniu śledztwa, nie miały miejsca i nie mogą być poddawane ocenie przez pryzmat zasad etycznych i moralnych.

Jak podkreślono, przekazywanie korespondencji pomiędzy tymczasowo aresztowanym a konkubiną oraz nieznanym mu mężczyzną przez aplikanta adwokackiego jest niedopuszczalne. Wskazano także, że zachowanie kandydata na adwokata wpływa na negatywne postrzeganie osób wykonujących zawody zaufania publicznego. - Prowadzi to do konstatacji, że swoim zachowaniem nie tylko podważył zaufanie i wizerunek swojej osoby, lecz również godził w dobre imię prawników oraz naruszył standardy składające się na budowanie pozytywnego odbioru całego systemu wymiaru sprawiedliwości - wskazał Minister.

W skardze na tę decyzję Ministra Sprawiedliwości, pełnomocnik Jana W. przekonywał, że incydentalne uwikłanie się w postępowanie karne, które zostało prawomocnie umorzone, nie może jednoznacznie dyskwalifikować jego klienta, bez rzetelnego i obiektywnego rozpatrzenia całego materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie, a w konsekwencji stwierdzać, iż nieodwracalnie utracił nieskazitelny charakter oraz swoim dotychczasowym zachowaniem nie daje należytej rękojmi wykonywania w przyszłości zawodu adwokata.

Ze stanowiskiem pełnomocnika nie zgodził się Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie (sygn. akt VI SA/Wa 1532/19), który podzielił w pełni argumentację Ministra Sprawiedliwości.

W uzasadnieniu podkreślono, że w opisanym stanie faktycznym nie można przyjąć, że spełniony został wymóg nieskazitelnego charakteru oraz by skarżący dawał swym dotychczasowym zachowaniem rękojmię prawidłowego wykonywania zawodu adwokata.

Orzeczenie jest nieprawomocne. Sprawą ma zająć się Naczelny Sąd Administracyjny.

Minister Sprawiedliwości wniósł sprzeciw wobec wpisania Jana W. (imię fikcyjne) na listę adwokatów. Uznał, że kandydat do zawodu adwokata, będąc dopiero u progu kariery prawniczej, dopuścił się takiego zachowania, które podważa jego wiarygodność i przydatność do wykonywania tego zawodu.

Chodziło o wydarzenia z kwietnia i maja 2017 roku, kiedy Jan W. jako aplikant adwokacki miał przyczynić się do ucieczki aresztowanego klienta przez przekazywanie listów, w których uzgadniane były szczegóły i plan rejterady. Postępowanie prokuratorskie w tej sprawie zostało co prawda umorzone, ale podczas przesłuchania Jan W. przyznał, iż pośredniczył w dostarczaniu dokumentów. Według niego odbywało się to w ten sposób, że konkubina aresztowanego, przekazywała mu przed aresztem plik dokumentów, które pobieżnie przeglądał, a następnie wnosił do aresztu na tzw. widzenia adwokackie i przekazywał aresztowanemu. Po zakończonym widzeniu zabierał przyniesione dokumenty, wraz z naniesionymi odręcznie zapiskami klienta. Przekazywał je konkubinie klienta. Aplikant tłumaczył się, iż był przekonany, że dokumenty dotyczą przygotowywanego wniosku o wyłączenie sędziego.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Edukacja
Matura 2024: język polski - poziom podstawowy. Odpowiedzi eksperta
Sądy i trybunały
Trybunał niemocy. Zabezpieczenia TK nie zablokują zmian w sądach
Sądy i trybunały
Piebiak: Szmydt marzył o robieniu biznesu na Wschodzie, mógł być szpiegiem
Sądy i trybunały
"To jest dla mnie szokujące". Szefowa KRS o sprawie sędziego Szmydta
Konsumenci
Kolejna uchwała SN w sprawach o kredyty