Przywrócenie niezależności prokuratury poprzez rozdzielenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego było jedną z głównych wyborczych zapowiedzi ugrupowań tworzących obecną koalicję. Nie została wpisana wprost do umowy koalicyjnej, ale ta ostatnia zawiera deklarację „przywrócenia bezstronności i autorytetu innych organów państwa zmienionych w ostatnich latach w partyjne przybudówki”.
Projekt nowelizacji prawa o prokuraturze, który przewiduje wybór prokuratora generalnego przez Sejm (bezwzględną większością głosów) od stycznia ugrzązł na etapie Komitetu Stałego Rady Ministrów. Do tego w ubiegłym tygodniu Robert Kropiwnicki, poseł KO i wiceminister aktywów państwowych, zaznaczył, że na rozdzielenie „czekają najbardziej prokuratorzy związani z PiS-em”.
Wypowiedź Kropiwnickiego zelektryzowała środowisko prokuratorskie, które, choć na co dzień podzielone, co do idei rozdzielenia mówi akurat jednym głosem (różni się za to co do kształtu zmian).
– Wypowiedź ministra jest nie tylko nieprawdziwa, ale też szkodliwa, bo relatywizuje oczywiste standardy demokratyczne, podważa zaufanie do instytucji i dezinformuje opinię publiczną, sugerując, że dążenie do niezależności prokuratury to gra polityczna – oświadczyło Stowarzyszenie Prokuratorów Lex Super Omnia.
– Dziś niezależność prokuratury nie jest kwestią „interesu PiS”, jest kwestią interesu publicznego, konstytucyjnego porządku i praworządności. Oczekujemy sprostowania tej wypowiedzi i jasnego potwierdzenia, że rząd nie zamierza odstępować od deklarowanego kierunku reformy prokuratury – czytamy w komunikacie.