W poprzedni wtorek Jarosław Kaczyński wezwał swoich zwolenników na październikowy marsz przeciwko nielegalnej migracji. Alarmował, że jesteśmy świadkami operacji zmierzającej do tego, by Polska dźwigała ciężar tego zjawiska, a problem migracji to „przede wszystkim problem Niemiec, problem niemiecko-polski”. Chwilę później, w niedzielę Straż Graniczna i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych podsumowały efekty przywrócenia na początku lipca kontroli granicy z Niemcami i Litwą.
Ile pojazdów i osób skontrolowano na granicy z Niemcami i Litwą? Ilu nielegalnych migrantów zatrzymano?
– Od 7 lipca do 2 sierpnia 2025 r. na obu granicach, na granicy z Niemcami i Litwą poddaliśmy kontroli ponad 493 tys. osób. Na granicy z Niemcami było to ponad 279 tys.; na granicy z Litwą blisko 214 tys. – mówił komendant główny Straży Granicznej gen. bryg. SG Robert Bagan. Ilu nielegalnych migrantów zatrzymano? 185. – Na granicy z Niemcami odmówiliśmy wjazdu 124 osobom, na granicy z Litwą 61 osobom – wyjaśniał gen. Bagan.
Albo więc mamy do czynienia z rażącą niekompetencją Straży Granicznej, która nie jest w stanie wyłapać nielegalnych migrantów (mimo rzucenia na granicę do pomocy Wojsk Obrony Terytorialnej oraz policji), albo też liczby, o których mówimy, są zupełnie niewspółmierne do tego, co głosili wcześniej politycy prawicy. Bo jeśli w ciągu czterech tygodni zatrzymano 185 osób, to znaczy, że możemy mówić co najwyżej o kapiącej strużce nielegalnych migrantów (niecałe siedem osób dziennie), podczas gdy ze słów Jarosława Kaczyńskiego i innych polityków PiS, a także Konfederacji wynikało, jakoby zalewało nas prawdziwe tsunami. Oczywiście najlepiej byłoby, aby liczba nielegalnych prób przekroczenia granic wynosiła zero. Widzimy jednak, że mieliśmy do czynienia z potężną manipulacją.
Bo nawet jeśli dodamy do tych liczb kilkadziesiąt osób, które przekazały sobie wzajemnie służby trzech krajów w ramach readmisji, to wciąż nie są to liczby, które powinny wywołać tak wielką polityczną zawieruchę, z jaką mieliśmy do czynienia w czerwcu i lipcu.