Prawnik Pro Bono: Trudniejsze sprawy to wyzwania. Nie boję się ich

Pomoc innym kształci charakter – mówi Anna Matsiyeuskaya, zwyciężczyni konkursu Prawnik Pro Bono.

Publikacja: 27.06.2022 18:45

Anna Matsiyeuskaya

Anna Matsiyeuskaya

Foto: WKB lawyers, Anna Matsiyeuskaya

Pomyślała sobie kiedyś pani, że nie warto pomagać?

Działalność pro bono często wiąże się z trudnymi zadaniami, nie tylko pod względem prawnym, ale i psychologicznym. Wymaga zaangażowania w obszarach pozaprawnych – mimo to nie zdarzyło mi się, żebym doszła do wniosku, że nie warto angażować się w pomaganie innym. Sześć lat działalności w fundacji Effectus Papilionis unaoczniło, że pomaganie wywołuje tzw. efekt motyla. Pierwszy impuls pomocowy staje się znacznie silniejszy. Jestem dumna i szczęśliwa, gdy beneficjenci sami się angażują w pomoc innym. Byli stypendyści fundacji wracają do nas jako wolontariusze, a nawet fundują stypendium dla kolejnego uczestnika programu – to realne dowody, że pomagać warto.

Czym dla pani jest działalność pro bono?

Rozmowa - ODP - 8.25 L: Ważną częścią mojego życia. Mocno wierzę w edukację dzieci i młodzieży i zwiększanie szans tym, którzy z różnych powodów mają w życiu trudniej. Pomoc innym kształci wrażliwość, charakter, rozwija krytyczne myślenie i pozwala lepiej rozumieć ludzi. Uczy dobrej organizacji czasu, by poza podstawową pracą znajdywać czas i siły na działania pro bono.

Kiedy ją pani rozpoczęła? Co było impulsem?

Jako studentka prawa na Uniwersytecie Warszawskim odbywałam praktyki w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz Klinice Prawa przy Wydziale Prawa i Administracji UW. Wtedy po raz pierwszy odczułam, jak bardzo szlachetny i społecznie ważny jest zawód prawnika – to było bardzo ważne doświadczenie.

Działanie pro bono to nie wszystko. Jest pani prawnikiem w kancelarii i pracownikiem na UW. Jakie są pani zawodowe zainteresowania?

Pracuję w kancelarii WKB Wierciński, Kwieciński, Baehr w zespole M&A, a więc moje zawodowe zainteresowania skupiają się na transakcjach i prawie korporacyjnym. Wobec wojny w Ukrainie świadczę pomoc z prawa imigracyjnego i zatrudniania cudzoziemców. Jest dla mnie istotne, że w kancelarii zawsze mogę liczyć na wsparcie jej partnerów w działalności pro bono: Jakuba Jędrzejaka, Jana Rolińskiego oraz Agnieszki Wiercinskiej-Krużewskiej. Dzięki temu mogę się rozwijać jako prawniczka transakcyjna, nie rezygnując z aktywności pro bono.

Nazywają panią „najbardziej rozpoznawalną prawniczką mniejszości białoruskiej w Polsce”. Jak pani zapracowała na to określenie?

Może tym, że podejmowałam się doradzania lub prowadzenia trudnych spraw. Nie boję się wyzwań. Ciekawią mnie trudniejsze sprawy. Może mieć też znaczenie, że mam możliwość komunikowania się z uchodźcami w ich języku, co daje im więcej komfortu.

Czy po rosyjskiej agresji na Ukrainę zmieniło się postrzeganie Białorusinów w Polsce w związku z postawą reżimu Łukaszenki? 

Tak, i to bardzo. Po rozpoczęciu wojny obywateli Białorusi zaczęto utożsamiać z działaniami Łukaszenki. Białoruś to nie Łukaszenka. Tam obywatele prowadzą wiele akcji blokujących wjazd techniki wojskowej do Ukrainy. Obywatele Białorusi w zdecydowanej większości potępiają wojnę w Ukrainie. Zresztą Białorusini wraz z Rosjanami pomagają obywatelom Ukrainy na granicy polsko-ukraińskiej, chociaż często wywołuje to skrajne emocje Ukraińców.

Jako doradca polskiej fundacji Association of Belarusian Business Abroad mogę potwierdzić, że szczególnie ucierpiał białoruski biznes, który zamierzał się przenieść lub przeniósł się do Polski. Sytuacja zrobiła się absurdalna, bo relokacja białoruskiego biznesu do Polski i innych krajów Unii Europejskiej kompensowała braki wynikłe z wprowadzenia dotkliwych sankcji wobec reżimu.

W obliczu wojny w Ukrainie przedstawiciele białoruskiego biznesu mieli spory problem z założeniem rachunków bankowych, doradcy odmawiali im wskazówek, jak prowadzić biznes w Polsce itd.

Czego potrzebują białoruscy uchodźcy w Polsce?

Uchodźcy z Białorusi potrzebują wsparcia długoterminowego i zaangażowania międzynarodowego w sprawę Białorusi, więźniów politycznych i obecnej tam dyktatury. Potrzebują też wprowadzenia sankcji wobec reżimu na arenie międzynarodowej.

A sytuacja prawna uchodźców w Polsce wymaga korekt przepisów?

Zdecydowanie. W mojej ocenie przepisy dotyczące cudzoziemców, nie tylko w zakresie prawa uchodźczego, ale i również legalizacji pobytu i zatrudniania cudzoziemców, są bagatelizowane przez ustawodawcę – liczba oraz jakość nowelizacji pozostawia wiele do życzenia.

Czytaj więcej

Poznaliśmy zwycięzców Rankingu kancelarii prawniczych "Rzeczpospolitej" 2022

Często cudzoziemcy, w tym uchodźcy, nie są świadomi polskich regulacji prawnych ze względu na słaby system informacyjny i skomplikowane konstrukcje prawne i język przepisów. Szczątkowe informacje, które są publikowane w sieci, są zasadniczo w trudnym do zrozumienia prawniczym języku i po polsku – a więc w języku, którego nie znają.

System prawny również bezzasadnie zamyka ścieżkę możliwości podjęcia pracy przez osobę ubiegającą się o ochronę międzynarodową w Polsce: zasadniczo przez okres pierwszych sześciu miesięcy toczącego się postępowania. Przecież poprzez pracę osoby w trakcie postępowania mogłyby lepiej poznawać środowisko polskie, w którym z pewnością spędzą jeszcze wiele lat. Brak umożliwienia pracy dodatkowo uzależnia osoby oczekujące na wydanie decyzji od wsparcia socjalnego i nie daje możliwości usamodzielnienia się poza ośrodkiem dla cudzoziemców. Patrząc na liczbę wniosków o udzielenie ochrony międzynarodowej, nie wydaje mi się, że zasadny jest argument ochrony rynku pracy. Częściowo ten problem ominął obywateli Białorusi, którzy mieli wizy humanitarne, ale pozostaje nadal grupa Białorusinów i obywateli innych państw, którzy nie mają tego typu ważnych wiz.

Ponadto rozwiązanie polegające na możliwości zamieszkania poza ośrodkiem również jest zasadniczo iluzoryczne – wysokość wypłat w zakresie świadczeń socjalnych nie została zmieniona od 2005 roku, a więc przy samotnie zamieszkującej osobie uzyskuje się średnio ok. 750 złotych miesięcznie (25 złotych dziennie), a cała czteroosobowa rodzina uzyskuje wysokość świadczeń w wysokości ok. 1500 złotych (12,5 złotych na osobę dziennie). Z tej kwoty cudzoziemcy mają pokryć wszystkie swoje wydatki, a więc też zapewnić zamieszkanie i wyżywienie. Jak na to nałoży się brak możliwości legalnego wykonywania pracy przez okres sześciu miesięcy, możliwość zamieszkania poza ośrodkiem jest fikcją w razie braku własnych oszczędności. Podejrzewam, że być może w 2005 roku można było przeżyć za takie kwoty, natomiast w 2022 roku to już całkowicie nie jest możliwe. Przez 17 lat obowiązywania takich stawek nie znaleziono możliwości zestawienia realiów rynkowych z wysokością świadczeń. Co ciekawe, przez krótki okres wcześniej w latach 2003–2005 wysokość świadczenia była wyższa i wynosiła 30 złotych niezależnie od liczby osób w rodzinie.

Mimo że spotkałam w trakcie mojej pracy z uchodźcami sporo życzliwych osób w Warszawskim Centrum Pomocy Rodzinie, Urzędzie do spraw Cudzoziemców, Straży Granicznej, niemniej problemy uchodźców polegają w głównej mierze na wadliwym systemie i mimo najlepszych chęci pracownicy administracji publicznej nie mają często narzędzi, żeby te problemy niwelować.

Jak ocenia pani proces adaptacji uchodźców w Polsce?

Rozmowa - ODP - 8.25 L: Wsparcie państwa w zakresie adaptacji uchodźców wymaga, jeśli nie rewolucji, to bardzo dużych zmian systemowych. Podstawowym problemem jest nadal brak kompleksowej pomocy psychologicznej, w szczególności dla osób cierpiących na PTSD po doświadczeniach w Białorusi lub innych krajach. Wymaga podkreślić, że bez fachowej pomocy psychologicznej można zapomnieć o dalszej integracji uchodźcy w społeczeństwie. Osoba, która boryka się z problemami psychologicznymi – ma trudność w nauce języka, z kolei bez nauki języka nie można znaleźć pracy. Wykonywanie pracy jest jeszcze na dodatek utrudnione przez pierwsze sześć miesięcy postępowania, jak wspomniałam wcześniej. Ośrodki dla cudzoziemców znajdują się często z dala od większych miejscowości, co również nie sprzyja integracji i nauce komunikacji w języku polskim.

Przykładowo, wobec ostatnich zmian w ustawie covidowej uchylono możliwość pobytu w ośrodku dla uchodźców powyżej dwóch miesięcy po wydaniu decyzji w sprawie ochrony międzynarodowej. Do czasu jego uchylenia przepis skutecznie niwelował wcześniej istniejącą lukę systemową, pozwalając na dłuższy pobyt w ośrodku dla cudzoziemców, nawet do momentu rozpoczęcia indywidualnego programu integracji dla uchodźców. Ustawodawca, uchylając przepis, powołał się na istnienie programu integracyjnego, z tym że nie zaczerpnięto wiedzy o tym, ile mija czasu, zanim program zaczyna działać i są wypłacane pierwsze środki na usamodzielnienie się. Zazwyczaj zajmuje to około pół roku od momentu wydania decyzji w sprawie udzielenia ochrony międzynarodowej. W ten sposób np. matka z czwórką dzieci musi opuścić ośrodek po dwóch miesiącach od wydania jej decyzji administracyjnej, i przez kolejne cztery miesiące nie ma ani zapewnionego dachu nad głową, ani środków z programu do wynajęcia mieszkania i wpłacenia kaucji. Taka matka przebywa w dużym stresie związanym przede wszystkim z odpowiedzialnością za los dzieci. Te dziury systemowe najczęściej próbują łatać organizacje pozarządowe, jak np. Fundacja Humanosh, która otworzyła Mirny Dom – shelter dla uchodźców, oraz zwykli ludzie. Jednak ich możliwości działania są ograniczone, a mimo wszystko jest to zdecydowanie rola i zadania państwa, żeby zapewnić narzędzia i sprawnie funkcjonujący system, pozwalający na integrację uchodźców.

Uchodźcy doznają wykluczenia społecznego już na etapie postępowania w sprawie udzielenia im ochrony międzynarodowej w Polsce. Urzędy administracji publicznej często bezzasadnie odmawiają możliwości załatwienia spraw urzędowych uchodźcom ze względu na nieznajomość specjalnego dokumentu tożsamości, wydawanego na czas postępowania w zamian za zdeponowany paszport – tymczasowego zaświadczenia tożsamości cudzoziemca. To samo dotyczy możliwości założenia rachunku bankowego, rejestracji karty SIM i wielu innych bazowych życiowych czynności. Zresztą, z tej przyczyny trzy tygodnie temu musiałam interweniować w oddziale Poczty Polskiej ze względu na odmowę wypłaty świadczenia socjalnego dla znanego białoruskiego adwokata, obecnie już oficjalnie uchodźcy w Polsce.

Najtrudniej jednak mają osoby w podeszłym wieku, ponieważ olbrzymi problem pojawia się, gdy kończy im się indywidualny program integracyjny, i z racji wieku nie mają pracy, a tym samym nie mają możliwości korzystania z publicznej służby zdrowia i nie kwalifikują się również do uzyskania emerytury w Polsce. Wypłata emerytury na rzecz uchodźcy przez białoruskie organy w każdym momencie może zostać przerwana, a jej wysokość jest niekompatybilna do życia w Polsce. Dla systemu takie osoby pozostają niezauważalne.

Jak wygląda sytuacja z więźniami politycznymi, czy po wyjściu z więzienia decydują się na ucieczkę z Białorusi?

Za moment miną już dwa lata od rozpoczęcia protestów w Białorusi. Z białoruskich więzień zaczęły wychodzić pierwsze osoby, większość z nich próbuje uciec z Białorusi, ponieważ po wyjściu z więzienia już są na celowniku, mają wiele zablokowanych ścieżek zawodowych i mają przede wszystkim problemy zdrowotne. Widzę tu ogromną lukę i potrzebę stworzenia osobnego kompleksowego programu dla więźniów politycznych. Białoruskie więzienia są brutalne, a więźniowie polityczni są traktowani tam bardzo źle.

Obecnie z Fundacją Humanosh i grupą Partyzanka założoną przez Janę Shostak borykamy się z problemami już na najbardziej początkowym etapie – otrzymania wizy do Polski. A to jest dopiero wierzchołek góry lodowej, ponieważ te osoby potrzebują znacznie więcej niż wizę – niezbędna jest kompleksowa rehabilitacja tutaj w Polsce. Człowiek wychodzący po kilku latach więzienia wymaga opieki zdrowotnej, w tym też przede wszystkim psychologicznej, i to znacznie większej niż uchodźca, który zdążył uciec przed zamknięciem go w więzieniu.

20.Ranking kancelarii prawniczych 2022

20.Ranking kancelarii prawniczych 2022

Rzeczpospolita

Pomyślała sobie kiedyś pani, że nie warto pomagać?

Działalność pro bono często wiąże się z trudnymi zadaniami, nie tylko pod względem prawnym, ale i psychologicznym. Wymaga zaangażowania w obszarach pozaprawnych – mimo to nie zdarzyło mi się, żebym doszła do wniosku, że nie warto angażować się w pomaganie innym. Sześć lat działalności w fundacji Effectus Papilionis unaoczniło, że pomaganie wywołuje tzw. efekt motyla. Pierwszy impuls pomocowy staje się znacznie silniejszy. Jestem dumna i szczęśliwa, gdy beneficjenci sami się angażują w pomoc innym. Byli stypendyści fundacji wracają do nas jako wolontariusze, a nawet fundują stypendium dla kolejnego uczestnika programu – to realne dowody, że pomagać warto.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara