Doświadczona technik farmacji Agnieszka G. (imię fikcyjne) wystąpiła do sądu z pozwem przeciwko firmie ubezpieczeniowej o zapłatę 150 tys. zł i wypłacanie jej comiesięcznej renty w wysokości ponad 1,6 tys. zł.
Powodem jej pozwu było zdarzenie z 4 marca 2010 roku, kiedy pod klatką schodową bloku poślizgnęła się na oblodzonym, nieposypanym piaskiem chodniku. Budynek ten znajdował się w zasobach Spółdzielni Mieszkaniowej, która odpowiada za odpowiednie utrzymanie znajdującego się przy nim chodniku. Z kolei spółdzielnia od odpowiedzialności za tego typu zdarzenia ubezpieczyła się w pozwanej firmie.
Na skutek upadku pani Agnieszka doznała otwartego skośno spiralnego złamania kości piszczelowej i strzałkowej prawej. Przeszła operację, po której przez pół roku nie mogła normalnie chodzić nawet przy pomocy kul ortopedycznych. W nodze miała śruby. Stwierdzono również, że prawa noga jest krótsza i niezbędne będzie noszenie wkładki ortopedycznej.
Po opuszczeniu szpitala przez ponad rok potrzebowała pomocy osoby trzeciej. Na skutek licznych zabiegów pod narkozą, leków i stresu związanego z sytuacją życiową u kobiety pojawiły się migreny, zaczęły wypadać jej włosy, posiwiała, straciła większość plomb w zębach, zęby zaczęły się kruszyć, w końcu wypadła jedynka. Na nodze znajdują się liczne blizny. Dodatkowo orzeczeniem z 30 września 2010 roku poszkodowana została zaliczona do znacznego stopnia niepełnosprawności.
Firma ubezpieczeniowa wniosła o oddalenie powództwa w całości, wskazując, iż pozew nie zawierał okoliczności, ani dowodów potwierdzających zasadność dochodzonego roszczenia. Nie wskazano w nim podstawy odpowiedzialności, która powinna wynikać z zawinionego działania lub zaniechania ubezpieczonego, tj. nieprawidłowego utrzymania miejsca zdarzenia.