Na Marine nie wstyd już głosować

Szok nad Sekwaną. ?Skrajnie prawicowy Front Narodowy staje się największą partią kraju.

Publikacja: 26.05.2014 20:24

Zaraz po ogłoszeniu wyniku wyborów Marine Le Pen wystąpiła do prezydenta o rozwiązanie Zgromadzenia

Zaraz po ogłoszeniu wyniku wyborów Marine Le Pen wystąpiła do prezydenta o rozwiązanie Zgromadzenia Narodowego

Foto: AFP, Pierre Andrieu Pierre Andrieu

– Francuzi powierzyli nam misję. Musimy się z niej wywiązać – deklaracja Marine Le Pen po ogłoszeniu wyników wyborów europejskich nie odbiegała od typowego dla niej patosu. Ale nigdy jeszcze nie była tak prawdziwa. Okazuje się bowiem, że co czwarty Francuz oddał swój głos na listę partii kierowanej przez charyzmatyczną blondynkę, czterokrotnie więcej niż w czasie ostatniego głosowania do Parlamentu Europejskiego w 2009 r.

W ten sposób, po raz pierwszy od powstania trzy dekady temu, Front stał się największą partią Francji. Konserwatywna UMP, partia byłego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego, musiała się zadowolić drugą pozycją z 21-proc. poparciem. Okazało się, że błędy socjalistów wcale nie przysporzyły jej poparcia. W obozie François Hollande'a trzeba już natomiast mówić o absolutnym dramacie: ci, którzy zaledwie dwa lata temu zdobyli zarówno większość w Zgromadzeniu Narodowym, jak i Pałac Elizejski, teraz musieli się pogodzić z 15-proc. poparciem.

– Szok, trzęsienie ziemi – nie ukrywał emocji w niedzielny wieczór wyborczy socjalistyczny premier Manuel Valls. Następnego dnia kryzysowe spotkanie najważniejszych ministrów zwołał sam Hollande. Ale jeszcze późnym popołudniem prezydent się wahał, czy wystąpić z apelem do wyborców.

Socjaliści recepty na kryzys nie mają. Valls zaczął obiecywać ograniczenie podatków i likwidację departamentów, co miałoby obniżyć koszty funkcjonowania administracji państwa.

– Francuzi nam nie uwierzą dopóki nie zobaczą zmian na swojej deklaracji fiskalnej – rzucił w wywiadzie dla stacji radiowej RTL.

To jednak hasła, które premier prezentował już dwa miesiące temu, gdy obejmował ster rządów po równie spektakularnej jak obecna klęsce wyborczej socjalistów w wyborach lokalnych. Także tym razem szczegółów swojego pomysłu nie podał. Francja ma rekordowe w skali Unii podatki, ale ich obniżenie wymagałoby najpierw radykalnego ograniczenia wydatków państwa, na co socjaliści odwagi nie mają.

Socjaliści stracili robotników

– Sukces Frontu Narodowego to jest przede wszystkim bunt przeciwko dwóm głównym partiom politycznym (socjalistom i gaullistom – red.), które nie są w stanie od lat poradzić sobie z kryzysem – tłumaczy „Rz" Gerard Grunberg, jeden z najwybitniejszych znawców francuskiej lewicy. – Do tego dochodzą niezwykle niepopularny prezydent, spadek poziomu życia najbiedniejszych warstw społecznych oraz trudność z pogodzeniem się z deklasacją wielkiego niegdyś narodu. Tę ostatnią cechę dzielimy z Brytyjczykami.

Badania poparcia FN w ostatnich wyborach potwierdzają taką ocenę. 43 proc. francuskich robotników głosowało na ugrupowanie Marine Le Pen, odbierając tradycyjny elektorat socjalistom, którzy w tej grupie wyborców zdobyli jedynie 8 proc. Front poparło także 43 proc. pracowników sfery budżetowej oraz 37 proc. osób bez matury.

– Myślałem, że najpiękniejszym wieczorem w moim życiu będzie 21 kwietnia 2002 r. A jednak myliłem się – mówił w niedzielę ojciec Marine i założyciel FN Jean-Marie, wspominając wybory prezydenckie, w których jedyny raz przeszedł do drugiej tury.

Jego córka, która po rezygnacji z rasistowskich haseł zwielokrotniła popularność FN i spowodowała, że wielu Francuzów przestało się wstydzić poparcia dla Frontu, mierzy jednak o wiele dalej. Zaraz po ogłoszeniu wyborów wystąpiła do prezydenta o rozwiązanie Zgromadzenia Narodowego, wskazując, że jego skład zupełnie nie odpowiada już preferencjom Francuzów. Na razie na taką inicjatywę Hollande'a nie ma szans, ale sukces Frontu może doprowadzić do całkowitej przebudowy francuskiej sceny politycznej.

– Rewolucja zacznie się od UMP, gdzie spodziewam się powrotu już w najbliższych miesiącach Nicolasa Sarkozy'ego – mówi „Rz" Jean-Thomas Lesueur, ekspert konserwatywnego paryskiego instytutu Thomasa More'a. – Były prezydent będzie się starał odbić FN wyborców. Już teraz mówi o zaostrzeniu polityki imigracji oraz wyjściu Francji ze strefy Schengen.

Sam FN jednak chce iść pod tym względem znacznie dalej: wyprowadzić kraj ze strefy euro, a Unię przekształcić w „Europę ojczyzn".

We wtorek w Paryżu zbierze się dyrekcja UMP, aby rozliczyć obecnego lidera partii, Jeana-François Cope. Zamieszany w afery korupcyjne (podobnie zresztą jak Sarkozy) przywódca może stracić swoje stanowisko na rzecz byłego premiera François Fillona.

Strach przed reformami

Lesueur nie spodziewa się jednak, aby konserwatyści zdobyli się na opracowanie programu głębokich reform gospodarczych, który pozwoliłyby, choćby za bardzo wysoką cenę, na odrodzenie - na wzór Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii.

– Przywódcy tradycyjnych partii politycznych są przekonani, że Francuzi są przywiązani do obecnego, całkowicie niewydolnego, modelu zabezpieczeń społecznych i rozbudowanych struktur państwa. Nie chcą go zmieniać w obawie przed utratą władzy – uważa ekspert.

To samo się dzieje na lewicy.

– Rząd Vallsa może i chciałby przeprowadzić znaczące zmiany, ale aparat Partii Socjalistycznej na to nie pozwoli – przekonuje Gerard Grunberg.

Już w kwietniu prawie co piąty socjalistyczny deputowany odrzucił wart 50 mld euro trzyletni plan oszczędności premiera Vallsa.

Strategia unikania reform oznacza jednak dalsze pogłębienie problemów, które budują poparcie dla Frontu Narodowego. W pierwszym kwartale tego roku francuska gospodarka rosła w tempie zaledwie 0,8 proc., trzykrotnie wolniej od niemieckiej i czterokrotnie wolniej od polskiej. W marcu bezrobocie sięgnęło 10,4 proc., dwa razy więcej niż za Renem.

– Naszym celem jest zwycięstwo w wyborach prezydenckich 2017 r. – mówi dziennikowi „Le Monde" jeden z przywódców Frontu.

Cel jest może nadmiernie ambitny, ale strategia FN – z pewnością skuteczna.

– 15 lat temu Jean-Marie Le Pen przegrał z Chirakiem stosunkiem 17 do 83 proc. Marine też przegra, ale może dostać nawet 40 proc. głosów – uważa Lesueur.

– Francuzi powierzyli nam misję. Musimy się z niej wywiązać – deklaracja Marine Le Pen po ogłoszeniu wyników wyborów europejskich nie odbiegała od typowego dla niej patosu. Ale nigdy jeszcze nie była tak prawdziwa. Okazuje się bowiem, że co czwarty Francuz oddał swój głos na listę partii kierowanej przez charyzmatyczną blondynkę, czterokrotnie więcej niż w czasie ostatniego głosowania do Parlamentu Europejskiego w 2009 r.

W ten sposób, po raz pierwszy od powstania trzy dekady temu, Front stał się największą partią Francji. Konserwatywna UMP, partia byłego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego, musiała się zadowolić drugą pozycją z 21-proc. poparciem. Okazało się, że błędy socjalistów wcale nie przysporzyły jej poparcia. W obozie François Hollande'a trzeba już natomiast mówić o absolutnym dramacie: ci, którzy zaledwie dwa lata temu zdobyli zarówno większość w Zgromadzeniu Narodowym, jak i Pałac Elizejski, teraz musieli się pogodzić z 15-proc. poparciem.

Pozostało 83% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021