Giuliano da Empoli, znany europejski doradca polityczny i wykładowca słynnej paryskiej Akademii Nauk Politycznych Sciences Po, stosuje w swoich analizach pojęcie inżynierów chaosu. Inżynierowie chaosu to ci, którzy świadomie wytrącają z równowagi, zakłócają, dezorganizują życie społeczne, polityczne i gospodarcze, by wzbudzić lęk. Wtedy proponują swoje recepty, których akceptacja przynosi władzę im samym lub ich mocodawcom. Pojęcie inżynierii chaosu pozwala lepiej zrozumieć polityczne i ekonomiczne mechanizmy przemian współczesnego Zachodu.
Zachód jest terenem działania inżynierów chaosu przede wszystkim dlatego, że tworzą go demokracje, których polityka zmienia się w zależności od wyników wyborów. I te zmiany mogą w mniejszym lub większym stopniu naruszać zasady demokracji. Przywódcą Zachodu i krajem dominującym pozostają USA, pomimo zmiennej intensywności i sposobu pełnienia roli przywódczej. Zachód obejmuje – prócz Unii Europejskiej – niemal wszystkie najsilniejsze gospodarki demokratycznego świata, takie jak Japonia, Tajwan, Australia czy Kanada. Łączy je wspólnota kulturowa polegająca na akceptacji wolności ekonomicznej i odrzuceniu autokratycznych modeli rządzenia. Wspólnie uczestniczą w sojuszach wojskowych stojących na straży tych wartości. Dlatego zwalczają Putina i sprzymierzonych z nim udziałowców „koncernu autokracja”, używając określenia Anne Applebaum.
Chwiejność rynku i demokracji
Wydawałoby się, że dla inżynierów chaosu pole do popisu na Zachodzie jest niewielkie, tymczasem jest wręcz przeciwnie. Zachód dzielą różnice interesów i perspektyw geopolitycznych, niekiedy ostre konflikty zewnętrzne i wewnętrzne ruchy separatystyczne. Jedynie UE i NATO tworzą w miarę solidne platformy współdziałania. Gospodarka rynkowa i uczestnictwo w rynku globalnym poddają gospodarki i społeczeństwa Zachodu wahaniom cykli koniunkturalnych, następującym po sobie czasom dobrym i złym, wraz z towarzyszącymi zmianami nastrojów i opinii społecznych, także dotyczących stosunku do cywilizacji Zachodu.
Na tej pożywce rozwijają się radykalne ruchy polityczne, lewicowe i prawicowe, choć zwłaszcza prawicowe, i funkcjonują masowe ruchy buntu i oporu, jak francuskie Żółte Kamizelki czy Occupy Wall Street. Są to ruchy zmierzające do destabilizacji i w konsekwencji – do destrukcji systemu opartego na równowadze i kompromisie. Zachód nie jest stabilnym monolitem. Niektóre wielkie i ważne kraje, jak Indie, Brazylia czy Argentyna uczestniczą w nim częściowo, ze zmienną w czasie intensywnością, pochodną wahań społeczno-ekonomicznych i politycznych oraz zmienności interesów.
W ciągu ostatnich dekad spójność Zachodu wyraźnie spada, czego wyrazem jest malejąca rola organizacji międzynarodowych o zasięgu globalnym, jak ONZ, UNESCO, WTO czy WHO. Szczególny styl uprawiania polityki międzynarodowej przez Donalda Trumpa ustawia USA w konfliktowych relacjach z najbardziej niespodziewanymi przeciwnikami, jak Kanada czy Dania. Podobną politykę konfrontacji, konfliktu i gróźb prowadzi Trump na scenie wewnętrznej w stosunku do samorządów lokalnych, wyższych uczelni czy NGO-sów, a nawet wymiaru sprawiedliwości. Skala i natężenie tych konfliktów uzasadnia określenie prezydenta Trumpa mianem „arcyinżyniera chaosu”. Pozwala jednocześnie wyjaśnić istotę inżynierii chaosu.