Reklama
Rozwiń
Reklama

Paweł Rożyński: Mercosur, czyli jak zamienić strach na szansę

Obecne rozdzieranie szat w sprawie umowy z Mercosurem przypomina straszenie umową akcesyjną do Unii Europejskiej. Zamiast walczyć o przegraną sprawę lepiej skupić się na szansach. A te są ogromne.

Publikacja: 26.11.2025 04:00

Francuscy rolnicy demonstrują przeciwko umowie o wolnym handlu między Unią Europejską a krajami Amer

Francuscy rolnicy demonstrują przeciwko umowie o wolnym handlu między Unią Europejską a krajami Ameryki Łacińskiej należącymi do Mercosuru, przed Parlamentem Europejskim w Strasburgu

Foto: FREDERICK FLORIN / AFP

„Aneksja”, „anszlus”, „kolejny rozbiór Polski”, „pułapka” – takie hasła wielu polityków witały akcesję Polski do Unii Europejskiej. A kampania antyeuropejska, mimo poparcia dla Unii zdecydowanej większości społeczeństwa, była bardzo silna. Polska wieś miała zostać zniszczona, a przemysł już do reszty (po Balcerowiczu, rzecz jasna) zaorany. Banki, fabryki, ziemia miały przejść w ręce obcych, złoty zniknąć, a Polska stracić niepodległość i stać się rynkiem zbytu. Polacy mieli jeść chemiczną żywność, odpadki z Zachodu i pracować co najwyżej w zarządzanych przez Niemców montowniach. Rolnicy, którzy jakimś cudem przetrwali rywalizację z francuskimi farmerami i ich pestycydami, obciążeni byliby obowiązkiem zakładania swoim, wychudzonym krowom pampersów, musieliby rejestrować każdy krzak i drzewo, a domy przemalować na pastelowe kolory.

Politycy zgodnie straszą Mercosurem

I co? Zamiast tego Polska jest podziwianym przez wielu przykładem gospodarczego sukcesu, z silnym przemysłem i ekspansją międzynarodową. PKB i poziom życia wzrosły kilkukrotnie, a rolnicy, którzy mieli zobaczyć dopłaty „jak świnia niebo”, mają się nadzwyczaj dobrze. Wystarczy pojechać na wieś. Daliśmy jakoś radę. A czy ktoś wśród rozpowszechniających tamte brednie, złożył samokrytykę? A gdzie tam.

Teraz politycy, którzy nie interesują się dobrem polskiej gospodarki, a tylko słupkami popularności, straszą nas Mercosurem. Mamy deja vu. Tania, kiepskiej jakości żywność z Argentyny, Brazylii, Paragwaju czy Urugwaju ma zalać Polskę, zwłaszcza wołowina, drób i cukier. Może tym razem nie jest już aż tak groteskowo (choć też gdzieniegdzie mówi się o "zdradzie"), ale kierunek propagandy jest podobny. Prezes PiS Jarosław Kaczyński ostrzega, że polskie rolnictwo może „wejść w stadium upadku”. A Konfederacja? „Wcześniej pozwolili na zalanie nas produktami rolno-spożywczymi z Ukrainy, teraz może dojść do tego samego w przypadku państw z Mercosuru, ale na jeszcze większą skalę. To fatalne wieści dla polskich gospodarstw rolnych, a także dla konsumentów” – czytamy na społecznościowych profilach Konfederacji. W tym chórze śpiewa też rząd, bo przecież PSL tematu odpuścić nie może. 

Polacy zakładnikami jednej grupy zawodowej

Co ciekawe, przeciwnicy umowy z Mercosurem boją się zalewu towarów z Ameryki Południowej, a już z Chin – nie. Tymczasem to z Chinami mamy rekordowy deficyt w handlu, a wiele firm musiało zamknąć działalność. I co? Cisza. Może dlatego, że Chiny nie wysyłają tu produktów rolnych, a rolnicy to najsilniejsza grupa lobbingowa i znaczący elektorat, o który bezwzględnie zabiegają politycy.

Reklama
Reklama

W efekcie po raz kolejny jakaś grupa zawodowa blokuje zmiany, a Polacy są jej zakładnikami, tak jak w energetyce jesteśmy zakładnikami górników. Tak być nie może. Czasem trzeba trochę odpuścić, by w innym miejscu zyskać w dwójnasób. Politycy powinni patrzeć na kraj i gospodarkę jako całość.

Ale czy trzeba mówić o poświęceniach? Owszem, zagrożenia, tak jak i przed umową akcesyjną z Unią, istnieją. Ale nie dajmy się zwariować i szukajmy szans dla gospodarki. Skupmy się na ich wykorzystaniu, należycie się przygotowując, np. tworząc sieć punktów wsparcia biznesu przy ambasadach. Szklanka niech będzie do połowy pełna, a nie pusta. Profity mogą być znaczne, bo rynek Mercosuru jest olbrzymi, a obecne z nim obroty Polski – symboliczne. Umowa otworzy rynki Ameryki Południowej na europejskie, w tym polskie, produkty przemysłowe i chemiczneSzczerze mówiąc, Europa nie ma wyjścia, gdy przyciśnięta jest przez zaporowe cła Donalda Trumpa i ekspansję Chin. 

Nie możemy zostać sami na placu boju

Ironią losu jest to, że polski opór wspierają teraz francuscy farmerzy, którzy dwie dekady temu byli straszakiem na naszych rolników. Ale rząd francuski, który był główną nadzieją oponentów umowy z Mercosurem, już się rakiem wycofuje, zadowalając się obietnicami rygorystycznych kontroli importowanej żywności czy dodatkowych ceł ochronnych, gdyby jej napływ był zbyt duży. Francuzi nie chcą pozostać w roli „hamulcowych” w opinii krajów Ameryki Południowej, bo może to zaszkodzić biznesowi. Możemy więc zostać sami na placu boju. Mamy w tym doświadczenie, dość przypomnieć pamiętne „zwycięstwo” Beaty Szydło, gdy jako jedyna głosowała przeciw wyborowi Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. Wolałbym, by w przypadku Mercosuru zwycięstwo wyglądało inaczej.

„Aneksja”, „anszlus”, „kolejny rozbiór Polski”, „pułapka” – takie hasła wielu polityków witały akcesję Polski do Unii Europejskiej. A kampania antyeuropejska, mimo poparcia dla Unii zdecydowanej większości społeczeństwa, była bardzo silna. Polska wieś miała zostać zniszczona, a przemysł już do reszty (po Balcerowiczu, rzecz jasna) zaorany. Banki, fabryki, ziemia miały przejść w ręce obcych, złoty zniknąć, a Polska stracić niepodległość i stać się rynkiem zbytu. Polacy mieli jeść chemiczną żywność, odpadki z Zachodu i pracować co najwyżej w zarządzanych przez Niemców montowniach. Rolnicy, którzy jakimś cudem przetrwali rywalizację z francuskimi farmerami i ich pestycydami, obciążeni byliby obowiązkiem zakładania swoim, wychudzonym krowom pampersów, musieliby rejestrować każdy krzak i drzewo, a domy przemalować na pastelowe kolory.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Sowiecki słoń w sercu Warszawy
Materiał Promocyjny
Twoja gwiazda bliżej niż myślisz — Mercedes Van ProCenter
Opinie Ekonomiczne
Tajwan puka do drzwi Interpolu
Opinie Ekonomiczne
Prof. Gorynia: Czy ekonomia może być fascynująca?
Opinie Ekonomiczne
Dr Marcin Murawski: Kryzys w ochronie zdrowia w 2025 r. to fake news
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępcy zwiększają skalę ataków na urządzenia końcowe – komputery i smartfony
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Zakład o złoto
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama