Jeśli np. na spadek składało się mieszkanie warte 200 tys. zł, a dziedziczyło czworo dzieci po 50 tys. zł, ale spadkobierca zostawił 300 tys. zł długów, to nie będą spłacać po 75 tys. zł, ale po 50. Nie zyskają, ale przynajmniej nie dopłacą. Dobrodziejstwo inwentarza polega właśnie na tym, że spadkobierca spłaca długi spadkodawcy (które przecież wchodzą do schedy), tylko do wysokości aktywów spadkowych, które mu przypadły.
Do tej pory spadkobiercy też mogli skorzystać z ograniczenia, ale musieli złożyć w ciągu sześciu miesięcy od śmierci spadkodawcy oświadczenie przed sądem lub notariuszem. Wiele osób o tym wymogu nie wie, dlatego wielu wpadło w pułapkę pełnej odpowiedzialności za długi spadkodawcy, przykrej zwłaszcza, gdy ten zostawiał tylko zadłużenie.
Jaki to problem, świadczy to, że do sądów co roku trafiało ok. 3 tys. pozwów o uchylenie się od skutków błędu w sprawie przyjęcia lub odrzucenia spadku. Chodzi o to, że w tym wypadku błąd polegał na milczeniu co do spadku.
Teraz zasadą będzie, że brak oświadczenia spadkobiercy (w terminie sześciu miesięcy) jest jednoznaczny z przyjęciem schedy z dobrodziejstwem inwentarza.
Ograniczenie odpowiedzialności do wartości spadku, czyli stanu inwentarza, wymaga jego sporządzenia, aby było wiadomo, ile spadek jest wart. Inwentarz sporządzali i nadal będą sporządzać komornicy, co wymaga nieraz wielu czynności i wydatków, np. na oszacowanie nieruchomości.