W tym roku rząd ogłosi zwycięzcę przetargu na zakup przeszło 70 nowych helikopterów, a w roku przyszłym na system obrony przeciwrakietowej oraz modernizację Marynarki Wojennej, w tym zakup trzech okrętów podwodnych. I choć wynik pozostaje sprawą otwartą, to poważne szanse na zdobycie dwóch pierwszych zamówień ma europejski potentat zbrojeniowy Airbus Group (do 2 stycznia EADS) współpracujący z Polskim Holdingiem Obronnym (PHO), podczas gdy w trzecim walka toczy się między niezależnymi od Airbusa dwoma europejskimi firmami zbrojeniowymi: z Francji i Niemiec.
Przygotowanie gruntu pod wybór europejskiego partnera trwa już od pewnego czasu. W listopadzie w Brukseli Polska przeforsowała zapisy, które umożliwiają udział w unijnych projektach zbrojeniowych nie tylko największym, ale także mniejszym państwom. Także wtedy Tomasz Siemoniak ogłosił zainteresowanie przejęciem przez nasz kraj pakietu akcji w Airbusie. W ten sposób Polska stałaby się obok Francji, Niemczech i Hiszpanii czwartym państwem Unii mającym udziały w tym czołowym koncernie zbrojeniowym świata.
– To był nasz własny pomysł, a nie odpowiedź na czyjeś zaproszenie. W tej chwili Ministerstwo Skarbu Państwa analizuje, w jaki sposób taka operacja mogłaby zostać przeprowadzona – mówi „Rz" szef MON.
Ciasto bez rodzynek
Zdaniem zachodnich źródeł dyplomatycznych za 1–3 proc. akcji Airbusa Polska musiałaby zapłacić od 0,5 do 3 mld euro. Jedną z możliwości jest wniesienie aportem do europejskiej spółki akcji PHO. W ten sposób, mówią nasi rozmówcy, Polska uzyskałaby unikalną okazję, aby z relatywnie słabymi zakładami zbrojeniowymi stać się częścią „jądra" europejskiego przemysłu obronnego i uzyskać dostęp do najnowszych technologii. Warunek jest jednak jeden: Airbus zdobędzie przynajmniej część z zamówień ogłoszonych przez MON.
Minister Siemoniak przyznaje: stosowany w przeszłości mechanizm offsetu w dzisiejszych warunkach się nie sprawdza. Polski nie zadowalają już montownie sprowadzanych z zagranicy gotowych komponentów uzbrojenia bez znaczących transferów technologicznych i kapitałowych. W przeszłości największy kontrakt na modernizację armii zdobył amerykański Lockheed Martin, który dostarczył 36 myśliwców F-16.
– Według dotychczasowego systemu, gdyby nawet doszło do prywatyzacji, to zagraniczni inwestorzy przejęliby nasze najlepsze zakłady, rodzynki, a my pozostalibyśmy z ciastem. Musimy to zmienić, wykorzystać kartę wielkich przetargów zbrojeniowych – podkreśla szef MON.