Brak łączności jest kluczowy przy akcjach ratunkowych. Przekonaliśmy się o tym w czasie powodzi w Kotlinie Kłodzkiej w 2024 r., gdy z braku zasilania przestały działać stacje bazowe. Straż pożarna musiała improwizować. Wykorzystano wówczas m.in. 160 terminali satelitarnych Starlink.
Kryzys nastąpił też na granicy polsko-białoruskiej, gdy potrzebna była współpraca Straży Granicznej, policji oraz wojska. Próby stworzenia jednej łączności nie powiodły się. Dlatego Straż Graniczna przekazała swoje radiotelefony wojsku. Takie rozwiązanie – jak wynika z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli o łączności służb podległych MSWiA obciążało system i komplikowało logistykę. Trzeba było wydać ponad tysiąc radiotelefonów, aby zabezpieczyć łączność dla posterunków, wzięto je z innych jednostek SG. „Przez co w części z nich pojawiły się braki sprzętowe” – zauważa NIK.