Reklama

Gen. Jarosław Gromadziński: Dziś Europa nie obroni się samodzielnie

Nie wierzę w szybkie zakończenie wojny w Ukrainie – mówi przed spotkaniem na Alasce przywódców USA i Rosji gen. broni rez. dr Jarosław Gromadziński, były dowódca Eurokorpusu, twórca 18. „Żelaznej Dywizji” oraz Academy Defence24.

Publikacja: 14.08.2025 04:26

Gen. Jarosław Gromadziński

Gen. Jarosław Gromadziński

Foto: Wojciech Król/MON

Jaki byłby najgorszy dla Polski rezultat spotkania Donalda Trumpa i Władimira Putina na Alasce?

Dla mnie scenariuszem irracjonalnym byłoby, gdyby Putin wskazał, że tam, gdzie doszedł rosyjski żołnierz, jest Rosja i on gwarantuje, że już nie będzie miał żadnych roszczeń wobec Ukrainy. Potem zaś tereny te wcieli do Rosji po przeprowadzeniu jakiegoś referendum. Zatem będzie starał się zalegalizować aneksję wszystkich podbitych terenów, oczywiście łącznie z Krymem. To byłby najgorszy scenariusz polityczno-militarny, który moim zdaniem nie jest dzisiaj realny, ale należy taki wariant przewidywać.

Ale takie referenda już się odbyły w poprzednich latach. Putin postawił sobie za cel zajęcie terenów, które jego zdaniem powinny należeć do Rosji.

Putin podkreśla, że chce zająć cały obwód doniecki czy ługański i tereny położone na południe od Charkowa i połączyć je z Krymem. Tamte referenda nie mają żadnego znaczenia. Jeżeli państwa europejskie ich nie uznają, w świetle prawa międzynarodowego są to nadal tereny okupowane. I żadne zaklinanie rzeczywistości przez Putina tego nie zmieni. To moim zdaniem może oznaczać, że Ukraina będzie kontynuowała walkę.

Przypomnijmy, że już w 2014 r. ruchy separatystyczne zajęły część Doniecka i Ługańska i powołały samozwańcze republiki, które później poddały się Rosji. Ale od tego momentu tam była linia frontu, były umocnienia, okopy, do 2022 r. miała miejsce ciągła wymiana ognia.

Czytaj więcej

Co się stanie z Rosją, gdy wojna się skończy?
Reklama
Reklama

Jaki jest zatem najbardziej realny scenariusz po spotkaniu na Alasce? Czy możliwe jest w ogóle zakończenie wojny, a może tylko zamrożenie tego konfliktu?

Nie oczekuję żadnych jasnych deklaracji ani żadnych skutków prawnych. Putin jest bardziej doświadczonym politykiem w skali globalnej, niż Trump. Przypomnijmy, że Trump w przeszłości podkreślał, że zakończy wojnę w 24 godziny. Rozmawiał już z Putinem, a ten go ciągle zwodził. Chyba wreszcie do niego to dotarło, bo postawił ultimatum, wskazując, że nałoży na Rosję i państwa, które kupują od niej towary, w tym ropę, sankcje. 

Rozpoczęcie rozmów na Alasce ma też inny wymiar: Putin wrócił do stołu negocjacji i dzisiaj na arenie międzynarodowej może być postrzegany jako zwycięzca. W Rosji już ogłoszono jego sukces. Osobiście nie wierzę w to, by Putin zgodził się na warunki Trumpa, który mówi coś o wymianie terytoriów. Warto jednak zwrócić uwagę, że kilka dni temu podpisano w Białym Domu porozumienie między Armenią a Azerbejdżanem, odwiecznymi wrogami. Jedną stronę wspierała Rosja, a drugą Turcja i USA. Trump wskazał, że jest to sukces historyczny. Ale w tym momencie wszedł w strefę wpływów Rosji, pokazał Putinowi, że jest w stanie przeciągnąć na swoją stronę sojuszników z tamtego obszaru geograficznego. Dlatego moim zdaniem Putin nadal będzie grał na zwłokę i jednocześnie intensyfikował działania zbrojne na froncie. Bo – powtarzam to, on uważa, że tam, gdzie dojdzie rosyjski żołnierz, tam jest Rosja.

Putin uważa, że tam gdzie dojdzie rosyjski żołnierz, tam jest Rosja

gen. broni rez. dr Jarosław Gromadziński

Nie wierzy pan, że po spotkaniu na Alasce zakończy się wojna w Ukrainie?

Nie wierzę, bo jest to proces bardzo długi, skomplikowany i będzie wypadkową sytuacji wewnętrznej na Ukrainie. Prezydent Zełenski nie może się oficjalnie zgodzić na żadne ustępstwa terytorialne dla Rosji, bo straci swój elektorat, w którym zresztą i tak ma bardzo wątpliwe poparcie. Zgoda na trwały pokój wymaga bardzo długich, żmudnych negocjacji, a na to się nie zanosi. Warto zwrócić uwagę na list w sprawie Ukrainy europejskich przywódców, którzy wskazują m.in. że o przyszłości Ukrainy nie powinno się dyskutować bez jej udziału. Trump widzi presję zewnętrzną. Dlatego jest ostrożny, nie mówi, że zrobi z Putinem jakiś deal, ale że go wysłucha „jak on widzi zakończenie wojny”, a później przekaże to Ukrainie i państwom europejskim.

Czytaj więcej

Gen. Dariusz Łukowski: Najlepszy moment, aby wdrożyć reformę dowodzenia, właśnie mija

Jakie znaczenie dla bezpieczeństwa europejskiego stanowiłoby stopniowe wycofywanie wojsk amerykańskich z Europy i przesunięcie ich w rejon Pacyfiku?

Odczytuję takie działania Stanów Zjednoczonych jako jasne wskazanie, że zdefiniowanym zagrożeniem dla nich nie jest Rosja. Ta jest problemem sojuszników europejskich. Dla Stanów Zjednoczonych zagrożeniem jest dominacja Chin na Pacyfiku. Warto wskazać, że Chiny mają dzisiaj gotowe dwie grupy lotniskowców – wprawdzie typu rosyjskiego, które mają pojemność 55 samolotów, podczas gdy amerykańskie – 75, ale kolejny lotniskowiec jest już konstrukcją chińską. Te okręty trenują razem z flotą rosyjską, bo Chińczycy nie mają doświadczenia w prowadzeniu operacji morskich. Dla porównania USA ma 11 grup lotniskowców.

Reklama
Reklama
Bazy Chin i USA na Indo-Pacyfiku

Bazy Chin i USA na Indo-Pacyfiku

Foto: PAP

Chińczycy dzisiaj są jeszcze za słabi, aby dokonać inwazji na Tajwan i zająć ją z marszu. Wokół wyspy muszą rozmieścić grupy lotniskowców, które będą przeciwdziałać kontruderzeniom amerykańskim. Niedawno naczelny dowódca sił NATO w Europie gen. Alexus Grynkewich wskazał na możliwy konflikt w 2027 roku. W tym czasie gotowość operacyjną osiągnie trzecia flota chińska. Amerykanie zdają sobie sprawę, że Chińczycy dalej będą rozbudowywali potencjał morski, aby zdominować pobliskie akweny i doprowadzić do izolacji Tajwanu.

Wiele think tanków podkreśla, że Amerykanie są dzisiaj zdolni tylko do prowadzenia jednej pełnoskalowej operacji na strategicznym kierunku. W związku z tym widząc zagrożenie w Europie, naciskają sojuszników europejskich, aby rozbudowali potencjały, inwestowali w armię, zdolności. Wskazują: „obudź się Europo”. Wielu obserwatorom umyka jednak, że w NATO najważniejszymi dowódcami są amerykańscy generałowie. Zatem nadal Ameryka będzie miała wpływ na prowadzenie potencjalnej operacji na teatrze europejskim.

W gruncie rzeczy dzisiaj jesteśmy jakby przed wielką szachownicą, na której dokonywane są ważne ruchy i czekamy, kto da mata.

Dzisiaj jesteśmy jakby przed wielką szachownicą, na której dokonywane są ważne ruchy i czekamy, kto da mata

gen. broni rez. dr Jarosław Gromadziński

Jeżeli rola wojsk amerykańskich na naszym kontynencie będzie mniejsza, czy Europa może się samodzielnie obronić przed imperialnymi zakusami Rosji?

Dzisiaj w moim przekonaniu nie. Ma zbyt mały potencjał. Brakuje nam lotnictwa dalekiego zasięgu, okrętów podwodnych z rakietami dalekiego zasięgu, systemów rakietowych dalekiego zasięgu. Państwa europejskie mają zbyt słabe zdolności w tym zakresie. Największy potencjał w Europie ma w tej chwili Turcja, ale ona zabezpiecza kierunek południowy.

Reklama
Reklama

Po drugie, żeby można było się obronić, trzeba wspólnie działać, a my niestety nie mamy takich doświadczeń, bo wszystko co się dzieje w Europie jest realizowane pod parasolem amerykańskim. To Amerykanie organizują strategiczne ćwiczenia, to oni je koordynują. Dlatego dzisiaj my powinniśmy przyjąć ciężar nie tylko związany z osiąganiem zdolności, ale też przygotowaniem do wspólnego działania. Nie może być tak, że będziemy zgrywać wojska już w momencie, gdy będzie konflikt.

Czytaj więcej

Gen. Dariusz Łukowski: Nadchodzi decydujący moment wojny w Ukrainie
O rozmówcy

Jarosław Gromadziński

Generał broni Wojska Polskiego, doktor nauk społecznych, w latach 2016–2018 dowódca 15. Brygady Zmechanizowanej, w latach 2018–2022 dowódca 18. Dywizji Zmechanizowanej, w latach 2023–2024 dowódca wielonarodowego Eurokorpusu. 31 stycznia 2025 r. zakończył zawodową służbę wojskową

Jaki byłby najgorszy dla Polski rezultat spotkania Donalda Trumpa i Władimira Putina na Alasce?

Dla mnie scenariuszem irracjonalnym byłoby, gdyby Putin wskazał, że tam, gdzie doszedł rosyjski żołnierz, jest Rosja i on gwarantuje, że już nie będzie miał żadnych roszczeń wobec Ukrainy. Potem zaś tereny te wcieli do Rosji po przeprowadzeniu jakiegoś referendum. Zatem będzie starał się zalegalizować aneksję wszystkich podbitych terenów, oczywiście łącznie z Krymem. To byłby najgorszy scenariusz polityczno-militarny, który moim zdaniem nie jest dzisiaj realny, ale należy taki wariant przewidywać.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Wszyscy ludzie prezydenta
Gen. Dariusz Łukowski: Najlepszy moment, aby wdrożyć reformę dowodzenia, właśnie mija
Kraj
Zaskakujące losy ikon z zamku Czocha. Skąd się wzięły w Olsztynie?
Powstanie Warszawskie
Komu potrzebne są historyczne śledztwa
Publicystyka
Marek Kozubal: W 2027 r. będzie wojna? Naprawdę?
Wojsko
Zmniejsza się liczba nowych klas mundurowych. MON wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama