Jaki jest zatem najbardziej realny scenariusz po spotkaniu na Alasce? Czy
możliwe jest w ogóle zakończenie wojny, a może tylko zamrożenie tego konfliktu?
Nie oczekuję żadnych jasnych deklaracji ani żadnych skutków prawnych. Putin jest bardziej doświadczonym politykiem w skali globalnej, niż Trump. Przypomnijmy, że Trump w przeszłości podkreślał, że zakończy wojnę w 24 godziny. Rozmawiał już z Putinem, a ten go ciągle zwodził. Chyba wreszcie do niego to dotarło, bo postawił ultimatum, wskazując, że nałoży na Rosję i państwa, które kupują od niej towary, w tym ropę, sankcje.
Rozpoczęcie rozmów na Alasce ma też inny wymiar: Putin wrócił do stołu negocjacji i dzisiaj na arenie międzynarodowej może być postrzegany jako zwycięzca. W Rosji już ogłoszono jego sukces. Osobiście nie wierzę w to, by Putin zgodził się na warunki Trumpa, który mówi coś o wymianie terytoriów. Warto jednak zwrócić uwagę, że kilka dni temu podpisano w Białym Domu porozumienie między Armenią a Azerbejdżanem, odwiecznymi wrogami. Jedną stronę wspierała Rosja, a drugą Turcja i USA. Trump wskazał, że jest to sukces historyczny. Ale w tym momencie wszedł w strefę wpływów Rosji, pokazał Putinowi, że jest w stanie przeciągnąć na swoją stronę sojuszników z tamtego obszaru geograficznego. Dlatego moim zdaniem Putin nadal będzie grał na zwłokę i jednocześnie intensyfikował działania zbrojne na froncie. Bo – powtarzam to, on uważa, że tam, gdzie dojdzie rosyjski żołnierz, tam jest Rosja.
Putin uważa, że tam gdzie dojdzie rosyjski żołnierz, tam jest Rosja
gen. broni rez. dr Jarosław Gromadziński
Nie
wierzy pan, że po spotkaniu na Alasce zakończy się wojna w Ukrainie?
Nie wierzę, bo jest to proces bardzo długi, skomplikowany i będzie wypadkową sytuacji wewnętrznej na Ukrainie. Prezydent Zełenski nie może się oficjalnie zgodzić na żadne ustępstwa terytorialne dla Rosji, bo straci swój elektorat, w którym zresztą i tak ma bardzo wątpliwe poparcie. Zgoda na trwały pokój wymaga bardzo długich, żmudnych negocjacji, a na to się nie zanosi. Warto zwrócić uwagę na list w sprawie Ukrainy europejskich przywódców, którzy wskazują m.in. że o przyszłości Ukrainy nie powinno się dyskutować bez jej udziału. Trump widzi presję zewnętrzną. Dlatego jest ostrożny, nie mówi, że zrobi z Putinem jakiś deal, ale że go wysłucha „jak on widzi zakończenie wojny”, a później przekaże to Ukrainie i państwom europejskim.
Jakie
znaczenie dla bezpieczeństwa europejskiego stanowiłoby stopniowe wycofywanie
wojsk amerykańskich z Europy i przesunięcie ich w rejon Pacyfiku?
Odczytuję takie działania Stanów Zjednoczonych jako jasne wskazanie, że zdefiniowanym zagrożeniem dla nich nie jest Rosja. Ta jest problemem sojuszników europejskich. Dla Stanów Zjednoczonych zagrożeniem jest dominacja Chin na Pacyfiku. Warto wskazać, że Chiny mają dzisiaj gotowe dwie grupy lotniskowców – wprawdzie typu rosyjskiego, które mają pojemność 55 samolotów, podczas gdy amerykańskie – 75, ale kolejny lotniskowiec jest już konstrukcją chińską. Te okręty trenują razem z flotą rosyjską, bo Chińczycy nie mają doświadczenia w prowadzeniu operacji morskich. Dla porównania USA ma 11 grup lotniskowców.