Reklama

Ostrzegawczy e-mail tuż przed eksplozją granatnika. Czy wybuch w gabinecie szefa policji był zamachem?

Na dwa dni przed wyjazdem gen. Jarosława Szymczyka na Ukrainę, na skrzynkę e-mailową jego gabinetu w Komendzie Głównej Policji dotarła wiadomość o „bombie”. Była napisana po łotewsku, przyszła z rosyjskiej domeny: na końcu adresu było „ru” – ustaliła „Rzeczpospolita”. Informację potraktowano jako żart.

Publikacja: 28.08.2025 04:30

Generał Jarosław Szymczyk

Generał Jarosław Szymczyk

Foto: PAP/Wojtek Jargiło

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie były okoliczności, które doprowadziły do eksplozji granatnika w Komendzie Głównej Policji?
  • Dlaczego email z domeny rosyjskiej ostrzegający został zbagatelizowany?
  • W jaki sposób doszło do podmiany granatnika i jakie są tego konsekwencje?
  • Dlaczego kwestie związane z granatnikiem budzą wątpliwości w prowadzonych śledztwach?
  • Jakie działania podjęły różne instytucje w odpowiedzi na incydent z granatnikiem?
  • Jakie są potencjalne reperkusje dla relacji polsko-ukraińskich związane z tym incydentem?

E-mail przyszedł w grudniu 2022 r., bezpośrednio na adres mailowy gabinetu szefa polskiej policji, na dwa dni przed jego wyjazdem do Kijowa. Jak dzisiaj wiemy – wybuch nastąpił pięć dni później. W rękach gen. Jarosława Szymczyka eksplodował granatnik, który miał być „pustą tubą”, otrzymany w formie prezentu od służb ukraińskich.

Reklama
Reklama

Przysłaną wiadomość potraktowano jako fałszywy donos o alarmie bombowym. Nie powiązano jej z późniejszym wybuchem granatnika.

Mail o eksplozji nie trafił do ABW, ale na najniższy szczebel komendy w rejonie

E-mail został przekazany do Komendy Rejonowej Policji Warszawa II (trafiają tam sprawy m.in. z rejonu Mokotowa, dzielnicy, gdzie ma swoją siedzibę KGP) do „dalszej realizacji”. Nikt o ostrzegawczej wiadomości nie poinformował gen. Jarosława Szymczyka. Nie odwołano także wyjazdu na Ukrainę.

Czytaj więcej

Pospieszyli się z zarzutami dla Szymczyka za granatnik?
Reklama
Reklama

Dlaczego? Robert Szumiata, rzecznik komendy stołecznej odpisuje na nasze pytania: „Informacja ze wspomnianego przez Panią maila nie mówiła wprost o możliwości wybuchu konkretnie w KGP, mail zatytułowany był »Bomba« i tyle. Mówił o podłożonym rzekomo ładunku wybuchowym tyle tylko, nie precyzując gdzie. Treść napisana była w języku łotewskim. Poza KGP jego adresatem było też kilka instytucji na Łotwie. W związku z wpłynięciem tego maila dokonano wtedy sprawdzenia pirotechnicznego budynku KGP, które nie potwierdziło zagrożenia. Policjanci z Mokotowa wystąpili też do Prokuratury Rejonowej z wnioskiem o wszczęcie śledztwa z art.224a par.1 k.k. Prokuratura odmówiła jego wszczęcia".

– Jestem w totalnym szoku, także dlatego, że nikt mnie o tym nie poinformował – mówi nam dziś gen. Jarosław Szymczyk pytany o e-maila.

Sprawa wyszła na jaw teraz, gdy śledztwo warszawskiej prokuratury poszło w kierunku zamachu na szefa polskiej policji – o tych wątpliwościach pisała kilka miesięcy temu „Rzeczpospolita”.

Jestem w totalnym szoku, także dlatego, że nikt mnie o tym nie poinformował

gen. Jarosław Szymczyk, były szef polskiej policji

Czy mail miał związek z późniejszym wybuchem granatnika, czy ktoś już wcześniej mógł mieć o tym jakąś wiedzę?

W każdym razie policjanci (w tym antyterroryści), którzy przygotowywali wyjazd szefa policji do Kijowa, kiedy teraz dowiedzieli się o istnieniu ostrzegawczego maila, twierdzą, że gdyby o nim wiedzieli, wyjazdu zapewne w ogóle by nie było.

Reklama
Reklama
Przestępczość obcokrajowców w Polsce w latach 2020-2024. Źródło: Komenda Główna Policji

Przestępczość obcokrajowców w Polsce w latach 2020-2024. Źródło: Komenda Główna Policji

Foto: PAP

Co zastanawiające, w ramach głębokiego audytu prowadzonego w Komendzie Głównej Policji już przez MSWiA pod rządami ministra Michała Kierwińskiego, sprawa e-maila nie wyszła na jaw.

Wątpliwości wokół eksplozji w KGP. Wybuchł inny granatnik niż podarowany przez Ukraińców. Czy i kiedy został podmieniony?

Granatnik na zapleczu gabinetu ówczesnego komendanta głównego policji nadinspektora Jarosława Szymczyka wybuchł 14 grudnia 2022 r. Był to „prezent” od ukraińskich służb – granatnik miał być zużytą „pustą tubą”, atrapą. Rozerwał podłogę i przebił sufit. Ucierpiał lekko sam komendant.

Obecnie w toku są dwie równoległe i wewnętrznie sprzeczne sprawy – w śledztwie Prokuratury Regionalnej w Warszawie (było pierwsze, wykonano wiele czynności, jest zaawansowane) gen. Szymczyk ma status pokrzywdzonego.

Czytaj więcej

Pomyłka czy sabotaż? Jak to było z odpaleniem granatnika przez Szymczyka

Z kolei w śledztwie Prokuratury Okręgowej wszczętym dopiero w marcu 2024 r. (po zleconej przez szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego kontroli w KGP dotyczącej działań po wybuchu granatnika – wykazała 27 zaniedbań) Szymczyk został oskarżony. O to, że posiadał granatnik przeciwpancerny bez koncesji, przewiózł go z Ukrainy bez zgłoszenia służbom celnym i wystrzelił w gabinecie, czym miał „nieumyślnie sprowadzić zdarzenie zagrażające życiu i zdrowiu wielu osób i mieniu w wielkich rozmiarach”.

Reklama
Reklama

Gdy Prokuratura Okręgowa po niespełna roku śledztwa, nie wykonując nowych ustaleń, pospiesznie oskarżyła Szymczyka, Prokuratura Regionalna odkrywa coraz więcej zagadkowych okoliczności – jak ta wskazująca na to, że granatnik, którym w Ukrainie obdarowano Szymczyka może być innym niż ten, który wybuchł po przywiezieniu do kraju.

Zdjęcie rzecznika dowodem, że granatnik podmieniono? Pogłębione badania na zlecenie prokuratury

„Rzeczpospolita” ustaliła, że w końcu lipca tego roku Prokuratura Regionalna powołała biegłego z renomowanego Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Zehna w Krakowie w związku z „zasadniczymi” wątpliwościami, czy granatnik wręczony Szymczykowi przez gen. Dmytro Bondara w Kijowie był tym samym, który wystrzelił w gabinecie komendanta w siedzibie KGP w Warszawie. Skąd wątpliwość?

Czytaj więcej

Kto kłamał w sprawie granatnika, który eksplodował w gabinecie szefa polskiej policji?

Jak pisała „Rz”, niezwykle cennym dowodem okazało się pamiątkowe zdjęcie zrobione podczas wizyty w Ukrainie przez będącego w składzie polskiej delegacji ówczesnego rzecznika KGP, które utrwaliło moment przekazania „podarunku” – jak się okazuje dziś, uwieczniony na nim granatnik wygląda inaczej niż ten, który eksplodował w gabinecie komendanta w Warszawie.

Granatnik, który wybuchł w KGP badali biegli z Wojskowego Instytutu Techniki i Uzbrojenia (WITU) i orzekli, że był sprawny i eksplodował po naciśnięciu spustu. Tyle tylko, że jak teraz się okazuje, biegli z WITU oceniali inny granatnik od tego, który (według pamiątkowego zdjęcia) dostał Szymczyk. Mają się one różnić m.in. tym, że na jednym ma być charakterystyczny napis, na drugim go brak.

Reklama
Reklama

Oba zdjęcia ma teraz zbadać biegły z Pracowni Antropologii i Wizerunku krakowskiego instytutu. Jeśli biegły potwierdzi, że są to różne granatniki, to stanie się oczywiste, że doszło do podmiany – pytanie kiedy i gdzie. Ale już samo ustalenie, że to dwa różne granatniki, wskazywałoby na czyjeś celowe działanie, a więc sabotaż.

Na tym nie koniec, bo – według informacji „Rz” – do strony ukraińskiej poszła kolejna seria pytań i wniosek o przesłuchania kolejnych świadków.

Wątpliwości wokół granatnika, ale według sądu „braków nie ma, proces ma ruszać”

Podczas kiedy Prokuratura Regionalna ma wątpliwości co do kluczowej kwestii – jaki granatnik wybuchł w gabinecie komendanta, Prokuratura Okręgowa w Warszawie zdecydowała się oskarżyć Szymczyka, że sprowadził zagrożenia dla życia innych i mienia w wielkich rozmiarach. W styczniu tego roku skierowała przeciwko niemu akt oskarżenia do sądu.

Obrońca Jarosława Szymczyka chciał zwrotu sprawy do prokuratury ze względu na „rażące braki” śledztwa, którego – w jego ocenie – materiał jest niekompletny, wręcz „fragmentaryczny” i nie da się go uzupełnić podczas procesu.

Reklama
Reklama
Tak wyglądała sytuacja na froncie w 1279. dniu wojny

Tak wyglądała sytuacja na froncie w 1279. dniu wojny

Foto: PAP

– Mój klient został pozbawiony prawa do obrony – naruszono wszystkie przysługujące mu gwarancje procesowe, w tym prawo do złożenia wyjaśnień, złożenia wniosków dowodowych, zapoznania się z materiałami śledztwa. Ponadto, do prawidłowego rozpoznania sprawy, konieczne jest pełne skompletowanie materiału dowodowego, a więc materiałów ze śledztwa Prokuratury Regionalnej i ustaleń postępowania prowadzonego w Ukrainie. Sąd nie jest tym zainteresowany i bez tego chce rozpocząć proces – mówi nam mec. Bogumił Zygmont, obrońca byłego komendanta.

Adwokat wskazywał na potrzebę uzyskania zezwolenia dla gen. Szymczyka z MSWiA na ujawnienie informacji niejawnych – to nie nastąpiło. W sprawie są materiały niejawne, również część świadków będzie zeznawać w takim trybie. Tymczasem rozprawy wyznaczono na „zwykłej” sali.

Przydzielona sędzia (asesor sądowa) nie zgodziła się na zwrot sprawy prokuratorowi do uzupełnienia. Uznała, że oskarżony będzie mógł zapoznać się z materiałem dowodowym na procesie i wtedy też będzie mógł złożyć wyjaśnienia. Pierwszą rozprawę wyznaczyła na listopad (i cztery kolejne – aż do marca 2026).

Mec. Zygmont w związku ze zignorowaniem jego wniosków, wniósł o wyłączenie sędzi referent z uwagi na „uzasadnione wątpliwości co do jej bezstronności”.

Reklama
Reklama

A co, jeśli się okaże, że granatnik wręczony gen. Szymczykowi w Kijowie będzie innym granatnikiem niż ten, który wystrzelił w jego gabinecie?

mec. Bogumił Zygmont

– Czy sąd może odpowiedzialnie rozpoznać sprawę kogokolwiek, kto ma zarzuty posiadania bez zezwolenia broni palnej w sytuacji, kiedy nawet nie wiadomo o jaką broń palną chodzi. A co, jeśli się okaże, że granatnik wręczony gen. Szymczykowi w Kijowie będzie innym granatnikiem niż ten, który wystrzelił w jego gabinecie? – wskazuje mec. Zygmont.

Jeśli był to planowany zamach, kto za tym stał?

Dwa rzekomo zużyte granatniki przeciwpancerne (jednorazowego użytku, po którym zostaje tzw. tuba) Szymczyk dostał w prezencie 12 grudnia 2022 r. w czasie pobytu w Ukrainie. Jeden przekazał mu tamtejszy komendant policji Ihor Kłymenko, drugi – wiceszef Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych gen. Dmytro Bondar – i właśnie ten granatnik wybuchł, choć miał być przerobiony na głośnik i pusty w środku.

Tylko dzięki temu, że granatnik nie zdołał się uzbroić, skutki eksplozji były stosunkowo niegroźne – zniszczenia w budynku i lekkie obrażenia u komendanta oraz pracownika ochrony z pokoju poniżej.

Jeśli to rzeczywiście byłby zamach, to kto odniósłby z niego korzyść? Niewątpliwie skutkiem byłoby to, że relacje polsko-ukraińskie ległyby w gruzach.

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie były okoliczności, które doprowadziły do eksplozji granatnika w Komendzie Głównej Policji?
  • Dlaczego email z domeny rosyjskiej ostrzegający został zbagatelizowany?
  • W jaki sposób doszło do podmiany granatnika i jakie są tego konsekwencje?
  • Dlaczego kwestie związane z granatnikiem budzą wątpliwości w prowadzonych śledztwach?
  • Jakie działania podjęły różne instytucje w odpowiedzi na incydent z granatnikiem?
  • Jakie są potencjalne reperkusje dla relacji polsko-ukraińskich związane z tym incydentem?
Pozostało jeszcze 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Służby
Gra w głuchy telefon służb. Brakuje wspólnej łączności
Służby
Sabotaż na Nord Stream. Niemcy stawiają Polskę pod ścianą
Służby
Skąd nadleciał dron, który wybuchł w Osinach? Nowe informacje prokuratury
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Służby
Zniszczenie infrastruktury wodnej w Sopocie. To mógł być rosyjski sabotaż
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama