“Rz” dotarła do zeznań gen. Jana Żukowskiego, byłego szefa Żandarmerii Wojskowej.
Wynika z nich, że pierwsze sygnały o zdarzeniu w Nangar Khel otrzymał on od gen. Bronisława Kwiatkowskiego, szefa dowództwa operacyjnego. Żandarmi, którzy ustalali fakty na miejscu, w Afganistanie, nie uznali ostrzelania przez polskich żołnierzy wioski Nangar Khel za celowe działanie. – Ja potraktowałem to jako kolejne ze zdarzeń, które często mają miejsce na naszych misjach – zeznał Żukowski. Jak dodaje, żandarmeria prawdopodobnie wysłała do ówczesnego ministra obrony narodowej Aleksandra Szczygły meldunek, który także nie wskazywał na przestępstwo.
Według generała sytuacja zmieniła się, gdy dostał tajny raport szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoniego Macierewicza. Wpłynął on do Komendy Głównej Żandarmerii Wojskowej pod koniec sierpnia 2007 roku. Szef żandarmerii twierdzi, iż zawierał tezę, że polscy żołnierze z premedytacją ostrzelali afgańską wioskę i są odpowiedzialni za śmierć cywilnej ludności. Miała się w nim również pojawić sugestia, że SKW przejęła od żandarmerii śledztwo w sprawie feralnego ostrzału.
Według fachowców, z którymi rozmawiała “Rz”, jeśli rzeczywiście doszło do przejęcia śledztwa, nastąpiło złamanie ustawy. SKW nie ma bowiem uprawnień dochodzeniowo-śledzczych, może jedynie pozyskiwać informacje.
Jak twierdzi nasz informator, meldunek Macierewicza zawierał też ostrą krytykę pod adresem żandarmerii. – Zarzucił nam niekompetencję i brak przygotowania – mówi jeden z żandarmów. Generał Żukowski zeznał, że był oburzony pouczaniem przez Macierewicza żandarmerii i prokuratury, jak mają prowadzić czynności.