Strzelnica należąca do byłego policjanta Piotra M. od 2018 r. była zmorą okolicznych mieszkańców, działkowców, urzędników, inspektorów weterynarii i pracowników schroniska. Do tego zagrożeniem były psy, które wielokrotnie wydostawały się na zewnątrz i atakowały w lesie przechodniów. Jednak Piotr M. z kłopotów zawsze wychodził obronną ręką. Do czasu tragedii, która wstrząsnęła Polską, gdy psy należące do Piotra M., które miały pilnować strzelnicy, w niedzielę, 12 października zagryzły na śmierć przypadkowego mężczyznę.