Kilka dni temu rząd przyjął program uzawodowienia armii. To już pewne – od przyszłego roku pobór zniknie (w 2008 r. MON szacowało, że wyniesie 75 tys. osób). Reforma wojska wiąże się również z tym, że zlikwidowana zostanie służba zastępcza.
Co roku dzięki niej tysiące młodych ludzi pomaga w szpitalach, hospicjach, domach pomocy oraz patroluje ulice w ramach tzw. służby kandydackiej w policji. To w sumie niemal 8 tysięcy osób.
W policji na poborowych czekało 4 tys. etatów. – Każdy poborowy może ubiegać się o odsłużenie wojska w policji. Musi zgłosić się do odpowiedniej komórki kadrowej oraz spełnić pewne kryteria, np. nie może być karany, musi mieć polskie obywatelstwo i być zdrowy – mówi mł. asp. Agnieszka Hamelusz z Wydziału Prasowego Komendy Głównej Policji. Przyznaje, że co roku w ten sposób rekrutuje się sporo przyszłych stróżów prawa. – Podczas służby zastępczej pomagają m.in. w patrolowaniu ulic i zabezpieczaniu imprez masowych – mówi Hamelusz.
Służba kandydacka w policji trwa, tak jak w wojsku, dziewięć miesięcy. Po niej poborowy ma szansę na stałą pracę w policji.
O służbę zastępczą mogli się też starać ci poborowi, którzy ze względu na przekonania religijne czy światopoglądowe nie chcieli iść do wojska. O tym, czy dana osoba nie trafi do koszar, decydowała komisja wojewódzka przy wojewódzkiej komendzie uzupełnień.